
Jak widzę,ja swoją opowieść o Endo zaczęłam pisać w dziale Powitań.Tak analizując wszystko
i czytając Was drogie Koleżanki,uzmysłowiłam sobie pewne fakty,że coś w postaci Endo
musiało już zacząć jakby kwitnąć,kiedy miałam 20 lat.Ale i dolegliwości,jakie moja mama
miała,są oznaką tego,że mam to po mamie.Z tego co pamiętam,jezdziłam nawet z NIą do
lekarzy we Wrocławiu i miała właśnie jakiegoś guza,ale dzięki Bogu tabletkami udało się
to rozgonić.Ale męczyła się wtedy bardzo i miała stracha przed operacją,to pamiętam z opowiadań.
Tak to a pro po mojej mamy,że to właśnie było Endo...wtedy jeszcze nie było to znane pewnie
pod taką nazwą.Co do moich przypuszczeń,że to zaczęło się już wcześniej...
W wieku 21 lat wyszłam za mąż,i przez pół roku nie mogłam zajść w ciążę,okazało się że mam
tyło zgięcie,to też i mąż miał zbyt słabe plemniki....zostaliśmy poddani leczeniu ,witaminy i coś
tam jeszcze.Po tym leczeniu w czerwcu urodziłam synka...z tym że odczuwałam bóle przy...
miesiączce i współżyciu.
Ale chyba to były pierwsze symptomy tego co było już finałem w 2006 roku.
Bóle w podbrzuszu,a zwłaszcza po prawej stronie,gdzie mam bliznę po cesarskim cięciu.
Guz wielki,który przy najmniejszym schyleniu ciągną i bolał bardzo.Zostałam wtedy poddana
zabiegowi Wyłyżeczkowania,a wynik wykazał jedną diagnozę Endometrium do usunięcia.
Po dwóch tygodniach i wynikach zostałam skierowana na operację guza Endo z badania usg
wstępnego mówili,że to niewielki guzek.Jednak doktor powiedział,że okazał się bardzo
duży.Po operacji , wrócił humor,chęć do życia,że juz nic nie boli i że będę miała święty
spokój.Ale podobne objawy i boleści wskazują,jakby na nowo coś zaczęło się dziać.
Czyżby nawrót Endo....
A myślałam,że to tylko raz ciach i spokój.Męża siostra to mnie wtedy pocieszała,że to może
wrócić...no i wykrakała...Choć w sumie jak pisałam już znowu zaczęły się obfite i bolesne
miesiączki,zostałam ponownie poddana zabiegowi 21.września bo leciało jak z kranu,a
samopoczucie fatalne,anemia....którą leczę nadal,choć jakoś nadal słaba jestem.
Wynik odebrałam,po zabiegu po 2 tygodniach.Jak pisze rozpoznanie kliniczne
to klimakterium...Ale poniżej jest po łacinie...też ponoć coś koło tego.
Nie byłam jeszcze u Gina,nie miałam za bardzo jak,a to kawał drogi.A jeszcze nadal
czuję się słabo,pomimo brania zalecanego lekarstwa przez rodzinnego lekarza pierwszego
kontaktu.W sumie czekam na diagnozę Ginekologa , z tym że muszę zebrać siły i
dotrzeć do ośrodka...na drugim końcu miasta.
To na razie tyle z mojej historii Endometrium. A co faktycznie teraz doskwiera
i jaki będzie wynik...powiadomię,jak tylko bedę u Gina.
Pozdrawiam cieplutko