Strona 1 z 2

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: wtorek, 24 maja 2011, 00:14
autor: lauretta1979
a u mnie były tylko :shock: tępe igły(nie umiały mi się wbić aby załozyć weflon-wyglądałam jak siteczko),pozatykane weflony(3X pekniecie żyły przy usilnym wstrzykiwaniu mi leku!)i niesprawne cewniki(gdy uzalałam się że chce mi się siusiu a nie mogę to odp.brzmiała- ..."to jest takie dziwne uczucie jak ma sie cewnik,prosze śmiało siusiać!" Ale co z tego jak pre,dusze i cisne i czuję że mi pęcherz prędzej pęknie niż wyleci ze mnie mocz i wcale ulgi nie czuję bo siuski do woreczka jakoś nie lecą...okazało się że cos tam z końcówką cewnika przy woreczku było nie tak i jak to naprawiono to sisiałam i sisiałam ze dwa woreczki!:)

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: wtorek, 24 maja 2011, 01:48
autor: gosiak76
Laretto no to rzeczywiscie mialas przygode - wcale Ci tego nie zazdroszcze i mam nadzieje ze jezeli pojdziesz jeszcze do szpitala to nastepnym razem sprawniej to bedzie zrobione.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: środa, 25 maja 2011, 13:11
autor: domowniczka
lauretko, co Ty piszesz :shock: nie sluszalam o takim zdarzeniu... to jakis niechlubny wyjatek :(

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: czwartek, 26 maja 2011, 00:11
autor: lauretta1979
No to możesz sie pochwalić że już słyszałaś:)

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: czwartek, 26 maja 2011, 10:09
autor: domowniczka
moze mialas do czynienia z jakimis praktykantkami... wspolczuje Ci tych doswiadczen, na pewno nie zachecaja one do tego szpitala...

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: czwartek, 26 maja 2011, 15:47
autor: Lilla23
Też współczuję. Mnie co prawda zakładanie wenflonu dość bolało, ale przynajmniej zrobiono to fachowo i potem nie miałam nawet sińca (co u mnie jest dziwne).

Ale chciałam poruszyć jeszcze jedną kwestię. Ja wiem, że lekarz jest przyzwyczajony do widoku nagich/ półnagich pacjentek, szczególnie na ginekologii, ale pacjentki niekoniecznie są przyzwyczajone do tego, żeby je oglądało naraz kilka, czasami kilkanaście osób, które nie potrafią uszanować takiego zwykłego zawstydzenia. Ja zwróciłam lekarzowi na izbie przyjęć uwagę, że skoro poproszono mnie o rozebranie się w łazience, to chyba nie po, żeby potem paradowała z - za przeproszeniem - gołym tyłkiem po pokoju w obecności 4 lekarzy (3 facetów). A wystarczyłaby taka jednorazowa spódniczka. Wolałabym to, niż ten telewizor w pokoju. W ogóle jedna tylko pielęgniarka, jak robiła mi enemę, to zakryła mnie kołdrą, reszta mnie odkrywała, a przecież leżałam w pokoju 3-osobowym. Niby same kobiety, ale to chyba nie znaczy, że musimy się nawzajem oglądać. Zero poszanowania czyjeść intymności. Gosia - w Anglii też tak to wygląda? Może jest nadzieja, że nasi lekarze się kiedyś ucywilizują i będą nas traktować, jak osoby, a nie organizmy z chorymi jajnikami.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: czwartek, 26 maja 2011, 15:54
autor: vwd
masz racje
b.dobry postulat, Lilka :) i to sie tyczy rowniez bad. ginekol. w przychodni! :)

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 27 maja 2011, 00:57
autor: gosiak76
Lilka a wiec to wyglada nastepujaco - jak ide do szpitala w Anglii na badania ginekologiczne i przebieram sie w innym pomieszczeniu to dostaje spodniczke jednorazowego uzytku ale czasem jest tez tak ze nie ma oddzielnego pomieszczenia i wtedy lekarz wychodzi na chwilke dajac mi czas na przebranie i zajecie miejsca na lezance do przeprowadzenia badania oraz jest material zeby sie okryc zanim lekarz nie przyjdzie. Po operacji mialam tak ze bylam w pokoju jednoosobowym i pielegniarki jak przychodzily to tez mnie calej nie odkrywaly tylko na tyle zeby zrobic zastrzyk lub srawdzic ranki albo sprawdzic czy nie mam krwawienia zbyt silnego.
W Polsce natomiast jak ide do lekarza prywatnie to rowniez dostaje spodniczke jednorazowego uzytku. W szpitalu jednak nie bylo problemu bo moglam przebrac sie w lazience w kaftan operacyjny a pozniej w koszulke po operacji na drugi dzien. W momencie kiedy zakladano mi cewnik lub robiono zastrzyki to zaslaniano mnie parawanem a podczas obchodu rozmawiali ze mna lekarze a sprawdzal moj brzuszek tylko jeden lekarz jak reszta lekarzy podeszla do innej pacjentki. Podczas badania kwalifikujacego do operacji w gabinecie byl lekarz i 2 stazystki oraz pielegniarki ale nie musialam swiecic golym tylkiem po calym gabinecie bo moglam miec na sobie swoja koszulke zanim przebralam sie w kaftan operacyjny.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 27 maja 2011, 09:12
autor: vwd
nigdy nie dostalam spodniczki jednorazowej! jestem zaskoczona tym, ze takie istnieja :shock:
natomiast dostawalam kapcie jednorazowe ;)

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 27 maja 2011, 10:39
autor: hercik17
gosiak76 pisze:w innym pomieszczeniu to dostaje spódniczke jednorazowego uzytku
-też się z tym spotkałam w Kielcach,ale nigdzie po za tym.W którymś szpitalu na badaniu kontrolnym w sali było może z osiem osób a ja świeciłam tyłkiem :) nie było to przyjemne,kobieta też chce się czuć jak człowiek

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 27 maja 2011, 13:42
autor: domowniczka
gdy wybieralam sie po raz pierwszy do gina to dziewczyny daly mi rade: idz w dlugim swetrze, kt. Cie przykryje ;) ale lekarz jak uslyszal, ze jestem dziewica nawet mnie nie badal :| natomiast rade zapamietalam i stosuje :D

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: sobota, 28 maja 2011, 12:37
autor: lauretta1979
domowniczka pisze:moze mialas do czynienia z jakimis praktykantkami... wspolczuje Ci tych doswiadczen, na pewno nie zachecaja one do tego szpitala...
Wbić weflon akurat próbowały mi praktykantki,więc strzeliłaś w dziesiątkę :) muszą się na kimś uczyć a że ja przeważnie mam pecha więc takie rzeczy mnie właśnie spotykają:(
Ten szpital(akurat oddział ginekologi)ma naprawdę dobrych specjalistów tylko sprzęt nie za bardzo pierwszej klasy niestety(chodzi mi o ten jednorazowego użytku,weflony,cewniki itp.) bo ponad 2 lata temu dostali od sponsorów najnowszy aparat do usg dopochwowego oraz sprzęt do laparoskopi.
Wiele szpitali ma lekarzy "pierwsza klasa" ale na mizernym sprzęcie czasem Ci lekarze niestety muszą pracować,co się pewnie przedkłada na skutki końcowe,bo wiadomo że lepszy sprzęt to i komfort operacji czy djagnostyki na wyższym poziomie.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: sobota, 28 maja 2011, 12:39
autor: lauretta1979
domowniczka pisze:gdy wybieralam sie po raz pierwszy do gina to dziewczyny daly mi rade: idz w dlugim swetrze, kt. Cie przykryje ;) ale lekarz jak uslyszal, ze jestem dziewica nawet mnie nie badal :| natomiast rade zapamietalam i stosuje :D
Ten sposób stosuje od wielu lat;)jest niezawodny hehe.
Trzymajcie się dziewczyny i pozdrawiam serdecznie :)

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: sobota, 28 maja 2011, 16:09
autor: Lilla23
Spódniczkę, fartuszek i kapcie zawsze dostawałam w prywatnych gabinetach. W szpitalu niestety nie. Przed operacją, jak miałam się przebrać w koszulę jednorazową, to owszem, mogłam to zrobić w łazience, ale ponieważ miałam w ręce kroplówkę to i tak musiałam poprosić pielęgniarkę o pomoc. A parawanu to nawet na salach szpitalnych nie widziałam. Nawet jak mnie podmywano po operacji, to po prostu odchylono kołdrę. Podobno najgorzej jest w szpitalach akademickich, gdzie przy badaniu oprócz lekarzy jest obecna cała banda studentów. Zawsze można się na to nie zgodzić, ale wiem, że krzywo się wtedy na człowieka patrzą.
Do operacji, jak się położyłam już na stole, to też podwinięto mi koszulę do pasa i niczym nie przykryto, co jest już trochę dziwne, bo miałam laparoskopię, więc nie było potrzeby oglądania mnie "oddolnie". Myślę, że my same jako pacjentki możemy tu zadziałać i nie zgadzać się na takie przedmiotowe traktowanie. Ja na drugi raz (oby go nie było!) będę mądrzejsza.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: sobota, 28 maja 2011, 20:19
autor: gosiak76
Lilla23 pisze:Do operacji, jak się położyłam już na stole, to też podwinięto mi koszulę do pasa i niczym nie przykryto, co jest już trochę dziwne, bo miałam laparoskopię, więc nie było potrzeby oglądania mnie "oddolnie".
Lilla wlasnie po dzialaniu narkozy dokonuje jeszcze badania ginekologicznego oraz wykorzystuje niektore instrumenty wkladajac je dopochwowo w trakcie operacji aby przesunac nieco macice i odslonic inne narzady wewnatrz organizmu. Jezeli Ty jestes w stanie arkozy to jestes zrelaksowana a lekarz moze dokonac bardziej szczegolowego badania ginekologicznego.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: poniedziałek, 30 maja 2011, 17:55
autor: Lilla23
gosiak76 pisze:
Lilla23 pisze:Do operacji, jak się położyłam już na stole, to też podwinięto mi koszulę do pasa i niczym nie przykryto, co jest już trochę dziwne, bo miałam laparoskopię, więc nie było potrzeby oglądania mnie "oddolnie".
Lilla wlasnie po dzialaniu narkozy dokonuje jeszcze badania ginekologicznego oraz wykorzystuje niektore instrumenty wkladajac je dopochwowo w trakcie operacji aby przesunac nieco macice i odslonic inne narzady wewnatrz organizmu. Jezeli Ty jestes w stanie arkozy to jestes zrelaksowana a lekarz moze dokonac bardziej szczegolowego badania ginekologicznego.
No widzisz Gosiu, pierwsze słyszę. Myślałam, że przez pochwę się robi histeroskopię, a przy laparo już nic się nie grzebie. Mi przynajmniej nic o tym lekarz nie mówił. No ale oni w ogóle mało mówili ;)

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: poniedziałek, 30 maja 2011, 18:17
autor: gosiak76
Ciesze sie ze moglam to wyjasnic - ja tego dowiedzialam sie od mojego lekarza w Anglii przez donizacja szyjki macicy ale zauwazylam tez na necie na stronie poswieconej laparoskopii ze zanim dokonaja ciec zeby umiescic inne narzady to przeprowadzaja bad. ginekologiczne.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: poniedziałek, 30 maja 2011, 21:34
autor: Lilla23
http://zwierciadlo.pl/artykul/fartuchy-kontra-pizamy
Dobry artykuł w kwestii relacji pacjent - lekarz. Polecam.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: poniedziałek, 30 maja 2011, 23:44
autor: gosiak76
Artykul jest bardzo interesujacy i to jest wlasnie to o czym pisalas ze lekarze najczesciej podchodza do pacjenta bezosobowo ale z tego co zauwazylam to poniekad sie to juz zmienia - przynajmniej ja mam to odczucie jezeli chodzilo o mnie gdy trafilam do szpitala kiedy zajmowal sie mna moj lekarz to czulam sie ze jestem traktowana jako osoba a nie przypadek choroby gdyz moj lekarz zwracal sie do mnie po imieniu.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: wtorek, 31 maja 2011, 09:59
autor: domowniczka
rzucilam okiem tylko, ale tytul mi sie podoba Fartuchy kontra pizamy ;) poczytam w wolnej chwili :) a temat faktycznie dyskusyjny!

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: środa, 29 lutego 2012, 14:09
autor: vwd
Leczenie tasmowe... potwierdzam! i tym razem wcale nie mam na mysli endo. Co jest z naszymi szpitalami? Dlaczego pacjent po przekroczeniu progu szpitalnego staje sie przypadkiem (a nie czlowiekiem)?

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: środa, 29 lutego 2012, 18:49
autor: gosiak76
Ja zarowno w szpitalu w Polsce glownie ze wzgledu na mojego lekarza czulam sie w szpitalu czlowiekiem gdyz mialam wszystko wyjasnione i otrzymalam pomoc oraz w kazdej chwili mialam mozliwosc rozmowy z moim lekarzem gdy mialam pytania - bylam w kontakcie telef. a dokladnie sms-owym z moim lekarzem wiec .... nie czulam sie ze ja to tylko przypadek choroby.
W Anglii jestem traktowana po partnersku i lekarz zasiega poradu u innych specjalistow poza moim obszarem zamieszkania gdyz typ mojego guza jest bardzo rzadki a to wymaga dodatkowych konsultacji - poza tym jestem o wszystkim informowana jak tylko sa bardziej szczegolowe informacje. Moja pielegniarka stara sie ze mna rozmawiac na comiesiecznych spotkaniach sam na sam wiec to dodatkowy plus dla mnie i tego ze traktuje sie mnie jak osobe a nie przypadek choroby.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: czwartek, 1 marca 2012, 11:38
autor: vwd
tak Gosiu, Ty nam wszystko na biezaco opisywalas i wiemy jak bylas traktowana i informowana, ale nie zawsze tak to wyglada... Bliska mi osoba byla ostatnio w szpitalu na zapalenie opon mozg. i nie moglismy sie nawet dowiedziec jakie leki jej aplikuja :? Na wszelkie pytania prowadzacy lekarz odp.: Jestem lekarzem, wiem co robie. Jesli Panstwo macie obiekcje co do leczenia prosze zabrac chorego do innego szpitala!
Ale przeciez nie chodzi o to, zeby zabierac :( Nawet nie chodzi o to, ze my sie z czyms nie zgadzamy czy podwazamy, my po prostu chcielismy wiedziec co sie dzieje!

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: czwartek, 1 marca 2012, 18:04
autor: gosiak76
Doskonale to rozumiem bo ja jako pacjentka czy bliska osoba pacjenta rowniez chcialabym wiedziec wszystko na Twoim miejscu - ciezko jest tak jak lekarz niczeo nie wytlumaczy tylko robi swoje - gdy sie wie cokolwiek co sie otrzymuje to czujesz sie lepiej doinformowana i zawsze mozesz sprawdzic od czego ten lek jest i jakie moze przyniesc efekty - a tak zupelnie nie jestes w stanie niczego sie dowiedziec a to juz jestzle i z tego nikt nie nawiaze sie nic zaufania miedzy pacjentem a lekarzem.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 2 marca 2012, 16:38
autor: agachod1
A ja mialam dwie laparo. Po pierwszej lekarka, ktora mnie operowala nawet do mnie nie przyszla i nie wytlumaczyla co zastala w moim brzuchu. Za drugim razem operowal mnie inny lekarz, z wiekszym stazem. Po operacji przyszedl i wszystko dokladnie opowiedzial. Przedstawil mi cala sytuacje i dzieki niemu wiedzialam w jakim jestem stanie. Gdyby za pierwszym razem lekarka wiecej sie przylozyla, to juz dawno bylabym po operacji, ktora bede miala 12 marca. Za drugim raze miano mi usunac niewielka cyste( ok 2cm ) i reszte zrostow z jelit. Jak sie okazalo, drugi lekarz nic nie wiedzial o zrostach i o tym ile ich jest. Ta lekarka nawet nie potrafila dokladnie opisac operacji, ktora przeprowadzala. No nie komentuje tego, bo i po co...?

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 2 marca 2012, 22:55
autor: gosiak76
agachod1 pisze:Ta lekarka nawet nie potrafila dokladnie opisac operacji, ktora przeprowadzala. No nie komentuje tego, bo i po co...?
Bez komentarza !!!

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: sobota, 3 marca 2012, 16:36
autor: agachod1
No wlasnie. Brak slow. I pomyslec, ze tej cipie nie chcialo sie napisac w opisie operacji o zrostach miedzy jelitami, a macica i z tego powodu zostalam narazona na operacje, ktora nie mogla byc przeprowadzona tak by mi pomoc. Szok.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: niedziela, 4 marca 2012, 12:36
autor: lauretta1979
współczuję Ci Agachod1.Tak to bywa niestety dość często.Przynajmniej w państwowych szpitalach przy operacjach na NFZ :?
Ja na przykład za każdym razem gdy leżałam w szpitalu(operował mnie ten sam lakarz)o całym przebiegu operacji i wszystkich szczegółach dowiadywałam się w dzień wypisu(Lekarz potrafił nawet rysować mi na kartce! :wink: jak to wszystko w środku wyglądało,jakie problemy i jak usunięto)Siadał ze mną i tłumaczył ile było trzeba,odpowiadał na pytania do skutku obojętnie ile by to czasu miało trwać...ale dopiero przy wypisie ,tak to nawet jak pytałam wcześniej to mówił że porozmawiamy spokojnie wtedy i wtedy,a jak juz naciskałam to odpowiadał ogólnikowo(wspomne że to działo się przy obchodzie)-może nie chciał przy innych mówić o przebiegu mojej operacji?nie wiem ale on ma takie właśnie podejście.Np.raz moja mam chciała dowiedziec sie jak przebiegła moja ostatnia operacja i czy wszystko w porządku i co mi tam robili w brzuchu i w ogóle no jak to mama martwiła się (ja w tym momencie spałam po operacji)to mój gin odpowiedział jej że nie może jej udzielać takich informacji bo obowiązany jest tajemnicą lekarską i on powie wszystko tylko mi a wtedy jak ja będę chciała to dopiero powiem mamie.
Więc tak to wygląda u tego mojego doktorka.Z jednej strony zachowanie ok bo nie klepie wszystkiego pierwszej lepszej osobie która się o mój stan zapyta ale z drugiej to przeciez moja mama,mógł jej powiedzieć.
Przed operacją przecież podpisuje się coś takiego że wgląd do Twojej historii choroby i leczenia ma ta i ta osoba(ale po twojej śmierci) a druga adnotacja jest o udzielaniu informacji o twoim stanie (czy operacji jaką przeprowadzono)osobie takiej i takiej.A mój lakarz i tak milczy jak zaklęty i gada zawsze tylko z Tobą o przebiegu operacji czy leczeniu.

Re: Szpital, czyli leczenie taśmowe

: piątek, 9 marca 2012, 13:03
autor: agachod1
Moim zdanie to dobrze, ze masz takiego lekarza. Chociaz przyznaje, ze jezeli chodzilo o udzielenie info mamie o twoim stanie, to powinien byl chociaz powiedziec, ze jest ok albo ze nie jest zeby oszczedzic jej nerwow. No ale nie ma ludzi idealnych. Dobrze, ze twoj gin dokladnie ci wszystko tlumaczy i wiesz dokladnie co i jak. Ja o mojej endo musialam zebrac info z internetu, bo moja lekarka nic mi nie powiedziala na czym ta choroba polega. Coz, rozni sa ludzie, rozne przypadki medyczne i rozni lekarze. Pozdrawiam.