Strona 1 z 1

Aniołkowe mamy

: wtorek, 12 kwietnia 2011, 11:00
autor: hercik17
Aniołkowe mamy...tytuł mówi sam za siebie.Mamy aniołków w niebie potrzebują dużo wsparcia i tak jak nikt nie rozumie Endo będąc zdrowy,tak nikt nie rozumie rozpaczy matki po stracie dziecka.Nie którzy sądzą,że dziecko w 7 czy 8 tygodniu ciąży to nie dziecko.Czy można się z tym faktem zgodzić? -ja nie mogę.Cierpiałam tak samo jakbym straciła dziecko w 7 czy 8 miesiącu ciąży.Przecież to było moje upragnione maleństwo.Ostatnio usłyszałam od kobiety która poroniła - ''przynajmniej jednej osoby mniej do spadku'' - nie skomentuję tego.Wiem,że na forum są osoby które poroniły i wiem,że ciężko o tym się mówi.Ale warto się podzielić tym jak sobie z tym radzicie,o ile w ogóle można sobie z tym jakoś radzić.Kobiety zamykają się z własnym bólem,cierpiąc całe życie.Zrozumieć ich może tylko druga kobieta która doznała tego samego nieszczęścia.Jest to temat tabu,gdyż nikt nie widzi w tym problemu.Dla lekarzy jest to medyczny wypadek.A przecież tracimy część siebie,część własnego życia.I nikt nie widzi naszych łez...po za poduszką kiedy to jej w nocy wypłakujemy swe smutki...

"Gościnności nie zapominajcie, przez nią bowiem niektórzy nie wiedząc o tym aniołów gościli."
Hebr.13,2 (BW).

Re: Aniołkowe mamy

: wtorek, 12 kwietnia 2011, 11:48
autor: hercik17
15 Października -Dzień Dzieci Nienarodzonych
Idea 15 października jest związana z potrzebą zmiany sposobu postrzegania przez społeczeństwo problemów z jakimi borykają się osieroceni rodzice. Brak uregulowań prawnych w zakresie pogrzebu i wydawania ciał przedwcześnie urodzonych dzieci, odmawianie kościelnego pogrzebu dzieciom martwo urodzonym oraz brak procedur w szpitalach w sytuacjach przegranych narodzin (jak choćby kładzenie matek na salę z kobietami z dziećmi) oznacza iż także w Polsce temat śmierci dzieci wymaga szczególnej uwagi.
Poronienie, którego w Polsce, każdego roku doświadcza ok. 40 000 kobiet oraz martwe narodziny (ok. 2000 rocznie), traktowane są w świadomości społecznej jako zabieg medyczny. Tymczasem dla rodziców to dramat, który pozostawia ślady na całe życie. Utracone dziecko, to jednocześnie stracone nadzieje i marzenia. Wiele matek, które doświadczyły straty nie otrzymuje żadnego wsparcia od najbliższych. Ich ból jest niezrozumiały przez otoczenie. To temat tabu, o którym nie wypada głośno mówić. Najbliżsi dowiadując się podobnej tragedii w rodzinie, czy wśród znajomych czują ogromne zakłopotanie w obliczu rodziców, których to dotknęło.(..)''
Jeżeli jesteśmy w stanie obchodzić Tłusty Czwartek,Walentynki czy Dzień Bez Samochodu dlaczego wciąż nie możemy przyjąć do świadomości faktu o istnieniu takiego dnia?

Polecam tę książkę..
Aniołkowe mamy ? kobiety najsilniejsze na świecie. Kobiety, które przeżyły największą z tragedii (?) teraz, po stracie swoich Maleństw, widzą, słyszą i czują więcej?
Aniołkowe mamy ? kobiety, które poroniły. Zbyt często zostają same ze swoim bólem i smutkiem. Mają swoją wirtualną rzeczywistość, w której budują ?społeczność wzajemnego wsparcia?. Czy to im wystarcza?
Książka powstała w oparciu o cztery historie opisane na blogach w portalu Onet.pl oraz rozmowy z ekspertami w dziedzinie ginekologii i położnictwa, psychologii i duchowości.
Przerwijmy tabu! Zacznijmy rozmawiać!

Re: Aniołkowe mamy

: wtorek, 12 kwietnia 2011, 12:29
autor: vwd
:roll: :cry: :cry: :cry:

Re: Aniołkowe mamy

: wtorek, 12 kwietnia 2011, 16:05
autor: gosiak76
Jest to temat ktry naprawde wymaga rozmowy kobiet ze specjalistami gdyz w wiekszosci dochodzi do zalamania psychicznego kobiety i nie tylko kobiety ale obydwojga rodzicow w takim momencie.
hercik17 pisze:Ostatnio usłyszałam od kobiety która poroniła - ''przynajmniej jednej osoby mniej do spadku'' - nie skomentuję tego.
Widocznie taka kobieta nie chciala juz wiecej dzieci a najgorsze jest w tym ze kobiety ktore nie chca miec dzieci to wlasnie je rodza i dochodzi do tego ze dzieci sa porzucane nawet na smietnikach lub zabijanew ukryciu - to jest chore wlasnie.

Dziewczyny myslami jestem z Wami - wiem ze trudno bedzie sie z tym pogodzic ale wiedzcie ze te malenstwa nie chcialyby zebyscie sie smucily i spogladaja na Was z gory wiedzac ze przyjdzie dzien kiedy znow bedziecie razem.

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 27 lipca 2011, 11:46
autor: hercik17
Wiem jak trudno pogodzić się z odejściem nienarodzonego dziecka i jak trudno jest w chwili,gdy nie mamy takiego miejsca gdzie moglibyśmy zapalić znicz :( ja takie miejsce znalazłam.I tam właśnie jest światełko dla mojego maleństwa.
http://www.swiatelkapamieci.pl/
Dlatego dzielę się z wami,żebyście wiedziały,że takie miejsca istnieją,że można zapalić znicz!Może komuś wyda się to śmieszne,ale to pomaga!

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 27 lipca 2011, 15:49
autor: gosiak76
Na pewno pomaga i to sporo - ciesze sie ze istnieje takie miejsce gdzie mzna zapalic znicz takiemu malenstwu.

Re: Aniołkowe mamy

: czwartek, 3 listopada 2011, 09:37
autor: hercik17
To co dziś czuję...

Czy, gdy cierpisz tak mocno, że każdy oddech boli, że czujesz, jak Twoje serce rozpada się na milion kawałków, kiedy modlisz się- jeśli jeszcze potrafisz, aby dzisiejszy dzień był Twoim ostatnim, jesteś w stanie wyobrazić sobie co będzie jutro, za tydzień, za rok....?
Nie sądzę... Każda kolejna minuta jest wówczas wyzwaniem, nieustanną walką z samym sobą, z uświadomieniem sobie, że to, co się stało jest rzeczywistością... ŻE TWOJE DZIECKO NIE ŻYJE....
Zaczynasz od niedowierzania, nie dopuszczasz do siebie myśli, innej niż ta, że to jakaś cholerna pomyłka, że świat się pomylił....
Trochę później- gdy już zrozumiesz- że śmierć zabrała właśnie TWOJE dziecko krzyczysz: dlaczego.... Dlaczego to ONO nie TY....
A zaraz potem powtarzasz jak mantrę: gdybym tylko mogła cofnąć czas...
najpierw marzysz o minucie, kwadransie, godzinie, tygodniu, miesiącu....
nagle uświadamiasz sobie nieuchronność czasu, że mimo Twojego dramatu, on nawet na chwilę nie zwolnił...
Że to tylko Tobie niebo runęło na głowę, inni nie poczuli nawet odgłosu, gdy padałaś wówczas na kolana...
Ten pierwszy okres po stracie pamiętam, jak przez mgłę.... Krzyczałam, płakałam, wyłam jak zwierzę....
Obudził mnie starszy syn...
On dał mi siłę do walki ... Do walki o Niego....
O siebie nie walczyłam, jedynym motorem moich działań był ON.... Ja szłam pochylona, złamana na wpół cierpieniem i krzywdą, jaka Nas spotkała... Zmieniło się jedno- wiedziałam, że muszę żyć, że mam dla kogo żyć i wiedziałam, że śmierć Mojego Maleńkiego Malęnstwa to nie tylko MOJA strata, to NASZA strata...
A czas mijał... spotykałam na swojej drodze do ?spokoju duszy? gorszych i lepszych ludzi... niektórzy ranili okrutnie... słowami, czynami, gestami, obojętnością i znieczulicą... inni próbowali zrozumieć, współczuli, ofiarowali pomoc... Jedni i drudzy pomogli zrozumieć, jaki może być cel w moim życiu...
Niedawno usłyszałam od bardzo bliskiej mojemu sercu osoby, że chyba widzi sens w śmierci Mojego Maleństwa... odpowiedziałam, że nie zgodzę się z tym nigdy, nigdy nie będę widziała sensu w śmierci Każdego z Naszych Dzieci, natomiast jak najbardziej to tragedia, która mnie spotkała spowodowała, że chcę przeżyć swoje życie sensownie...
My Rodzice po Stracie rzeczywiście bardzo często jesteśmy ?skryci-ukryci?- czasami na własne życzenie, ale częściej jednak to chyba Nasze otoczenie Nas chowa... zamiata pod dywan, bo tak prościej, łatwiej i bezpieczniej...
A ?skryci-odkryci? przerażamy, bo jesteśmy świadectwem tego, że tragedie spotykają ?prawdziwych? ludzi, nie tylko tych za szklanym ekranem, wzbudzamy poczucie winy , bo nie pomogli, nie wsparli, nie ?poczęstowali? dobrym słowem...
I o tyle, o ile kawę można łatwo podgrzać, o tyle ?zimne serce? już zdecydowanie trudniej...

Re: Aniołkowe mamy

: czwartek, 3 listopada 2011, 15:11
autor: vwd
hercik, Ty poetko... powinni Twoj tekst powielac i czytac na glos!

Re: Aniołkowe mamy

: piątek, 9 marca 2012, 10:29
autor: hercik17
Śmierć dziecka to w naszym społeczeństwie temat tabu... temat drażliwy, trudny do rozmowy, zmarginalizowany...
Niby wiemy, że dzieci giną, umierają, odchodzą, ale udajemy, że ten temat Nas nie dotyczy...
Boimy się mówić głośno o sytuacjach, których sami nie rozumiemy, których się lękamy i wobec, których jesteśmy zupełnie bezradni.
A powinniśmy...
Bo słowo ma uzdrawiająca moc, moc, która często potrafi uleczyć zbolałą duszę, pęknięte serce...
Mamy obowiązek mówić głośno o tym, że śmierć dziecka jest najstraszniejszą rzeczą, jaka może przydażyć się rodzicowi... Okrutną, bezsensowną i niesprawiedliwą...
Mamy prawo,by przyjąć pomóc od osób, które potrafią tego dokonać..

Re: Aniołkowe mamy

: piątek, 9 marca 2012, 14:38
autor: gosiak76
To prawda a Ty opisujesz to wszystko fantastycznie - w sumie wiesz jak to jest w takiej sytuacji i sadze ze ludzie ktorych to nie dotyczy po prostu unikaja takich tematow a wiem ze nie powinno sie tego unikac. Nie powinno sie unikac zadnego tematu ale ludzie nie lubia zaprzatac sobie glowy tym co ich nie dotyczy tak naprawde - o tym zdazylam sie juz przekonac.

Re: Aniołkowe mamy

: wtorek, 3 kwietnia 2012, 08:37
autor: hercik17
Zauważyłam,że gdy rozmawiamy o śmierci dziecka,ludzie zupełnie inaczej reagują.Szybko zmieniają temat.Tak jakby się bali rozmawiać,albo może nie umieją nic powiedzieć takiej osobie.A na prawdę skoro kobieta sama mówi o tym,to znaczy,że chce rozmawiać o tym i czasem ta rozmowa jest jej na prawdę potrzebna.Szczerze przyznam,że z moim mężem również o wszystkim rozmawiam,ale o utracie dziecka nigdy.Nawet jeśli zaczynam temat on go również szybko urywa.Nie obwiniam go za to.Wiem,że mężczyźni inaczej odbierają takie emocje ale też wiem,że jemu jest ciężko.Ja nie mam zahamowań przed rozmową o tym.Nie wiem z czego to wynika,może nie chcę zapomnieć!!!! Chociaż tego się nie da zapomnieć,ale dlaczego mam o tym nie mówić,skoro to wszystko się wydarzyło.Czasem trzeba popłakać,podnieść głowę i iść dalej...

Re: Aniołkowe mamy

: poniedziałek, 16 kwietnia 2012, 19:09
autor: Aldona
Ludzie nie umieją rozmawiać o śmierci dziecka. Zauważyłam, że dla innych tego dziecka po prostu nie było, zatem trudno im dostrzec jakąś stratę. Ja też ilekroć chciałam o tym porozmawiać z moją "przyjaciółką" na ten temat, to ona odpływała. Zupełnie go nie łapala. Z Tobą jak rozmawiałam, to czułam, że wylewam wnętrzności, że mnie rozumiesz i jesteś ze mną w tej rozmowie.
O swoim Aniolku nigdy nie zapomnę. Gdy dowiedziałam się o tej ciąży, to oczywiści zwróciłam się do niego, żeby nas pilnował i czuwał nad nami z góry.

Re: Aniołkowe mamy

: poniedziałek, 17 września 2012, 21:03
autor: Rybenkaaa
Tak, jestem Aniołkową mamą... i bardzo mi z tym źle...
Nasz Kubuś zamknął oczka i jest Aniołkiem w niebie...


Dlaczego???


Rozpacz i ogromny ból w sercu...
Mój mały syneczek...
... a dla niektórych to tylko płód...

Re: Aniołkowe mamy

: czwartek, 18 października 2012, 11:44
autor: hercik17
Kochana wiele osób nas nie rozumie.Mówią,że rozpaczamy,a nie było nad czym.A po za tym wciąż jest to temat tabu.Nikt nie chce go rozwijać.Gdy tylko usłyszą że straciłaś dziecko od razu zmieniają temat.Co jest w tym złego,że pamiętamy,że kochamy i że nie możemy zapomnieć.?

Re: Aniołkowe mamy

: wtorek, 18 grudnia 2012, 21:41
autor: Moś
ja jestem podwójną aniołkową siostrą. Przykro mi słuchać, że jedynacy są tacy tacy i tacy. Staram się być dobrym człowiekiem, pomagać innym. Moja mama była trzy razy w ciąży - najpierw poroniła, potem urodziła Martusię w 5,5 miesiącu, która żyła godzinkę, a potem mnie - w 7,5... I ja właśnie jestem aniołkową siostrą.
Ciężko odwiedza się grób Tuśki, bo wkoło jest pełno takich samych maleńkich nagrobków. Często myślę, jakby to było, gdyby była lub byli.
Bardzo chciałabym mieć rodzeństwo, ale to niemożliwe, dlatego mam nadzieję, że uda mi się mieć więcej niż jedno dziecko. Że jak przyjdzie na mnie czas, to dam radę.
Nie rozumiem ludzi, którzy nie uważają takich maleńkich istotek za ludzi. Czy wg nich dopiero w 9 miesiącu stajemy się ludźmi? W takim razie ja też nie jestem człowiekiem, bo jestem wcześniakiem.
Ktoś, kto jest maleńki, a komu bije serduszko, JEST człowiekiem.

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 19 grudnia 2012, 19:27
autor: hercik17
Tak i ja się z Tobą zgadzam.I współczuję Tobie jak i Twojej mamie,że musiała to przechodzić aż dwa razy.Tyle kobiet ma swojego aniołka i zmagają się z tym zupełnie same.Ale jeśli lekarze mają taka postawę jeśli chodzi p poronienie to cóż się dziwić że zwykli ludzie nie akceptują płodu jako człowieka.Dl mnie zawsze to będzie moja córka.Często przy rożnych okazjach myślę ile by teraz miała lat i jakby było cudownie....gdyby była :(

Re: Aniołkowe mamy

: wtorek, 8 stycznia 2013, 12:05
autor: domowniczka
kiedys to chyba czesciej bylo niz obecnie
W mojej rodzinie babcie i ciocie ronily nawet po kilka razy :( czasem rozmawiam o tym, ale trzeba miec odwage, by o to pytac... to nie jest przyjemny temat

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 16 października 2013, 11:42
autor: vwd
Światowy Dzień Dziecka Utraconego
slyszalyscie o takim dniu?

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 16 października 2013, 11:46
autor: vwd
cos Wam zacytuje:

"Najpierw jest radość i snucie wielkich planów, potem nieoczekiwane krwawienie i ból, aż w końcu płacz i szukanie winnego. Poronienie dotyka kobiety w różnym wieku, o różnym statusie materialnym i pozycji społecznej."

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 16 października 2013, 11:46
autor: vwd
"15 października obchodziliśmy Światowy Dzień Dziecka Utraconego. Ogłoszony został, żeby rodzice po stracie mogli spotykać się na cmentarzach, w kościołach i miejscach pamięci, i wspomnieć dzieci, które nie zdążyły się urodzić, ale też po to, żeby uświadomić matkom i ojcom, jakie przysługują im prawa, gdy ich dziecko urodzi się martwe lub umrze przed narodzinami.
W Polsce nie ma programu społecznego, który byłby ukierunkowany na niesienie pomocy rodzicom po stracie dziecka. A skala problemu jest ogromna. Tylko w samym woj. śląskim w 2010 r. pomocy potrzebowało 12 160 rodziców, którzy doświadczyli straty dziecka (dane GUS i Wydziału Analiz Statystyki Medycznej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego). W opublikowanym w 2012 roku przez WHO i UNICEF raporcie ?Lewel & Trends in Child Mortality? (Skala i trendy umieralności dzieci) odnotowano, że każdego dnia na świecie zostaje osieroconych 41 tys. rodziców."

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 16 października 2013, 11:47
autor: vwd
"W naszym społeczeństwie funkcjonują pojęcia wdowy, wdowca, sieroty. Każde z tych pojęć wskazuje określoną grupę osób. Nie ma jednak określenia dla rodziców, których dotknęła strata dziecka. Często są to osoby, które cierpią w tajemnicy, bo strata dziecka i poronienie to ciągle tematy tabu."

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 16 października 2013, 11:47
autor: vwd
"W Polsce działa Fundacja ?By dalej iść?, która poprzez telefon zaufania, warsztaty i grupy wsparcia pomaga rodzicom przepracować żałobę po stracie dziecka. Mówi się, że okres ten trwa zazwyczaj osiem miesięcy?
Osoby, które znalazły oparcie w Fundacji ?By dalej iść? często wracają do niej, jako wolontariusze lub moderatorzy grup wsparcia."

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 16 października 2013, 11:48
autor: vwd
"Prawa rodziców po stracie dzieckaRodzice, którzy tracą dziecko na skutek poronienia lub śmierci przed porodem, często nie wiedzą, że przysługuje im cały szereg praw.
Pierwszym z nich jest prawo do pogrzebu. W szpitalu należy zgłosić chęć odbioru ciała dziecka. Jeśli dziecko jest za małe, by ustalić płeć bezpośrednio, należy zlecić badania genetyczne. Z aktem urodzenia z Urzędu Stanu Cywilnego (odpis zupełny z wpisem "Dziecko martwo urodzone") można zorganizować pogrzeb. Dla bardzo wielu osób, to niezmiernie ważne, żeby mieć miejsce poświęcone zmarłemu dziecku, gdzie można je pożegnać, wspominać i opłakiwać.
Rodzicom przysługują także świadczenia związane ze śmiercią członka najbliższej rodziny: urlop okolicznościowy (2 dni) oraz zasiłek pogrzebowy. "

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 16 października 2013, 11:49
autor: vwd
"Matce dziecka urodzonego jako martwe przysługuje także urlop macierzyński - jak przy każdym porodzie. Chęć skorzystania z niego należy zgłosić w szpitalu. Tymczasem po stracie dziecka większość matek idzie na zwolnienie lekarskie, bo nie wie, że może się starać o udzielenie ośmiu tygodni urlopu macierzyńskiego. O takiej możliwości nie informują ich ani szpitale, ani pracodawcy.
Problemy wynikają m.in. z tego, że kodeks pracy nie posługuje się terminem ?poronienie?. Prawo do urlopu macierzyńskiego przysługuje w razie urodzenia martwego dziecka lub zgonu dziecka przed upływem 8 tygodni życia.
Tymczasem w przepisach obowiązujących w służbie zdrowia pojawia się definicja poronienia. Często ? choć bez uzasadnienia ? stanowią one podstawę do odmowy wystawiania zgłoszenia do USC."

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 16 października 2013, 11:51
autor: vwd
"Definicje martwego urodzenia i poronienia znajdują się w załączniku do stosownego rozporządzenia ministra zdrowia i rozgraniczają: przed upływem 22 tygodnia ciąży mamy do czynienia z poronieniem, a po 22 tygodniu ? z urodzeniem martwym.

Pewne prawa przysługują także ojcom. Po wypisaniu żony ze szpitala, mąż może otrzymać od lekarza rodzinnego zwolnienie lekarskie na opiekę nad żoną na okres do 1 miesiąca, co jest związane z wypłatą zasiłku opiekuńczego.
Uroczystości
15 października w Mysłowicach przy ul. ul. Stadionowej 11 o godzinie 17 zostały wypuszczone setki białych balonów na znak wsparcia i solidarności z rodzicami cierpiącymi po stracie dziecka."
KB/kas/dzieci.pl
z wykorzystaniem materiałów Fundacji ?By dalej iść?

zrodlo: http://dzieci.pl/kat,1033939,page,2,tit ... aid=6117e3

Re: Aniołkowe mamy

: czwartek, 17 października 2013, 11:52
autor: Araja79
Tu jeszcze się nie udzielałam, ale odczuwam że to jeszcze nie teraz... Wiem, że o stracie trzeba rozmawiać, ale trzeba być na to gotowym... Ja jeszcze nie jestem.... :cry: :cry: wciąż mam taką myśl " wyrwali mi z brzucha moje upragnione, wyczekane maleństwo" ... Wybaczcie, ale na mnie jeszcze nie czas...

Re: Aniołkowe mamy

: piątek, 1 listopada 2013, 20:23
autor: Araja79
Kolejny dzień ze świeczką...

Re: Aniołkowe mamy

: środa, 20 listopada 2013, 20:12
autor: gosiak76
Araju lacze sie z Toba w Twym smutku. Tule cieplutko.

Re: Aniołkowe mamy

: wtorek, 8 kwietnia 2014, 15:35
autor: vwd
sa rozne terapie po stracie dziecka...
?Patrzę, jak dzieci chlapią się wodą, biegają umorusane, na bosaka. Chłonę ich radość i czuję przeogromne szczęście, że mogę na to patrzeć wolna od zwierzęcego bólu akurat tu i teraz.
Mam obowiązek WIDZIEĆ rzeczy, smakować rzeczy, cieszyć się nimi.?

- fragment ksiazki
Agnieszka Kaluga "Zorkownia"

Autorka otrzymała trzy wyróżnienia w konkursie Blog Roku 2011

Byc moze to nie akurat do tego watku, ale chce sie z Wami podzielic tym co wazne. Bo czasem nam sie wydaje, ze nasz bol jest najwiekszy, ale gdy uwaznie popatrzymy dookola znajdziemy jeszcze wieksze cierpienie od naszego. Gdy probujemy uleczyc cudze ogromne cierpienie, zaczynamy inaczej odbierac swoj bol.

Agnieszka Kaluga od 4 lat jest wolontariuszka w hospicjum. To czym sie dzieli i w jaki sposob jest dla mnie czyms niesamowitym. Podziwiam ja oraz innych hospicyjnych wolontariuszy i dziekuje za te ksiazke!