Re: Jestem w ciazy!!!!
: poniedziałek, 3 stycznia 2011, 22:11
Strasznie mi przyjemnie czytać odpowiedzi pod moim wpisem. Jestem dumna z tego, że potrafimy sie łączyc z innymi endo kobietkami, to bardzo ważne. Zrozumienie i empatia sa naprawdę pomocne.
Z moja chorobą walczyłam wewnetrznie w osamotnieniu...ponieważ wstydziłam sie przyznać do tego, że mam problemy z płodnością. Co było mi wmawiane przez wielu lekarzy.
W 2005r miałam laparoskopię (torbiel na lewym jajniku) i okazało sie, że to endometrioza. Ale uświadomił mi to lekarz, u którego byłam w roku 2007 na badaniu kontrolnym przynosząc mu wypis ze szpitala z 2005r. Nikt mnie wczesniej nie uswiadomił co mi dolega i jakie są tego konsekwencje. Nie brałam do tego czasu żadnych tabletek. A badanie wykryło kolejne torbiele na obu jajnikach. Zatracałam się z każdym dniem coraz bardziej i z każdą wizyta u innych lekarzy - diagnoza była ta sama. Probowac zajsc w ciaze, bo beda problemy albo kolejny zabieg i terapie hormonalne(tutaj zagrozeniem były rozwniez zrosty).
Toczyłam wewnetrzna samotną walkę - mój chłopak nie rozumiał chyba do konca, że był to mnie cios, ja studiowałam, pracowałam, zyłam w obcym miescie. Aż natrafiłam na ginekologa kobietę (znajomą), która wiele mi wytlumaczyła na ten temat. Twierdziła, że nie jest tak źle jak słyszałam do tej pory i że nie wolno sie poddawać. Przez kilka mies brałam tabletki hormonalne, nie pamietam ich nazwy. W tym czasie moj chłopak, obecnie mąż, uswiadomił sobie wage problemu ale nie był przekonany co do dziecka. Zycie stuenckie nie jest odpowiednie dla niemowlaka.
Odstawiłam tabletki i zaczełam przyjmowac kwas foliowy. Nie wiem, czy mam racje ale wierze w jego zbawienna moc Zmeczona ciagła przysłowiową walka o stołki w pracy, stresem na uczelnii i mieszkaniem w mieszkaniu studenckim - wybrałam sie na dluższy urlop. Zapomniałam o codziennych problemach, zrelaksowałam sie maxymalnie!!!
TO WAŻNE - RELAKS I BŁOGOŚ.
Kolejny miesiąc - wakacyjny obfitował w zbliżenia i niedługo potem okazało się, że jestem w ciąży! Nie wierzyłam w to, aż zobaczyłam bijące seduszko na usg-popłakałam się ze wzruszenia. Ciąża była ksiązkowa, poród również i Mała równeiż chowa sie książkowo.
Naprawde wszystkim życzę aby doświadczył takich momentów radości, które pamieta sie do końca zycia.
Z moja chorobą walczyłam wewnetrznie w osamotnieniu...ponieważ wstydziłam sie przyznać do tego, że mam problemy z płodnością. Co było mi wmawiane przez wielu lekarzy.
W 2005r miałam laparoskopię (torbiel na lewym jajniku) i okazało sie, że to endometrioza. Ale uświadomił mi to lekarz, u którego byłam w roku 2007 na badaniu kontrolnym przynosząc mu wypis ze szpitala z 2005r. Nikt mnie wczesniej nie uswiadomił co mi dolega i jakie są tego konsekwencje. Nie brałam do tego czasu żadnych tabletek. A badanie wykryło kolejne torbiele na obu jajnikach. Zatracałam się z każdym dniem coraz bardziej i z każdą wizyta u innych lekarzy - diagnoza była ta sama. Probowac zajsc w ciaze, bo beda problemy albo kolejny zabieg i terapie hormonalne(tutaj zagrozeniem były rozwniez zrosty).
Toczyłam wewnetrzna samotną walkę - mój chłopak nie rozumiał chyba do konca, że był to mnie cios, ja studiowałam, pracowałam, zyłam w obcym miescie. Aż natrafiłam na ginekologa kobietę (znajomą), która wiele mi wytlumaczyła na ten temat. Twierdziła, że nie jest tak źle jak słyszałam do tej pory i że nie wolno sie poddawać. Przez kilka mies brałam tabletki hormonalne, nie pamietam ich nazwy. W tym czasie moj chłopak, obecnie mąż, uswiadomił sobie wage problemu ale nie był przekonany co do dziecka. Zycie stuenckie nie jest odpowiednie dla niemowlaka.
Odstawiłam tabletki i zaczełam przyjmowac kwas foliowy. Nie wiem, czy mam racje ale wierze w jego zbawienna moc Zmeczona ciagła przysłowiową walka o stołki w pracy, stresem na uczelnii i mieszkaniem w mieszkaniu studenckim - wybrałam sie na dluższy urlop. Zapomniałam o codziennych problemach, zrelaksowałam sie maxymalnie!!!
TO WAŻNE - RELAKS I BŁOGOŚ.
Kolejny miesiąc - wakacyjny obfitował w zbliżenia i niedługo potem okazało się, że jestem w ciąży! Nie wierzyłam w to, aż zobaczyłam bijące seduszko na usg-popłakałam się ze wzruszenia. Ciąża była ksiązkowa, poród również i Mała równeiż chowa sie książkowo.
Naprawde wszystkim życzę aby doświadczył takich momentów radości, które pamieta sie do końca zycia.