Strona 2 z 3

Re: moja historia....

: piątek, 6 stycznia 2012, 01:10
autor: gosiak76
dewi pisze: PAMIĘTAJCIE-JEŚLI WIARA CZYNI CUDA-TRZEBA WIERZYĆ,ŻE SIĘ UDA ;)))))
pozytywne nastawienie to podstawa w kazdej chorobie gdyz tylko w taki sposob jest mozliwosc jej zwalczenia.

Re: moja historia....

: sobota, 7 stycznia 2012, 20:45
autor: agachod1
Witaj Dewi. Ja rowniez uwazam, ze wiara czyni cuda tylko, ze jak czytam o innych dziewczynach na forum, to coraz mniej w to wierze. Endo zawsze wraca. Wystarczy kilka miesiecy z @ i wszystkie dolegliwosci wracaja. To takie smutne i przykre. Ty jednak masz powod do radosci. Masz dzidziusia, na ktorego tak czekalas. Super, ze ci sie udalo. Niestety nie wszystkim kobietom udaje sie zajsc w ciaze przy endo i to jest bardzo smutne. Ale coz mozemy zrobic w takiej sytuacji...czekac, miec nadzieje, walczyc. Moze i tym razem szczescie sie do ciebie usmiechnie i wygrasz. Niestety byc moze cena za zdrowie, bedzie ciagla antykoncepcja. Musisz sie z tym liczyc. Goraco cie pozdrawiam i pisz co u ciebie. caluski. Aga.

Re: moja historia....

: poniedziałek, 9 stycznia 2012, 18:56
autor: Ania37
Nie chcę opisywać swojej historii, bo podobna jest do wszystkich innych. Ból, leczenie, etc. Chciałam tylko powiedzieć, że dopiero po tych kilku miesiącach dotarło do mnie i to w bardzo bezpośredni i bolesny sposób, że to już na zawsze, że do końca życia. Powoli znika moja nadzieja na macierzyństwo, a to boli najbardziej. Nie mogę powiedzieć za wiele rodzicom, bo są wiekowi i odebrałabym im spokój ostatnich ich lat. Widziałam, jak byli przejęci i zdenerwowani przy głupim zapaleniu pęcherza (moim). Nie zrobię im tego. Przyjaciele współczują, pocieszają, ale nikt nie rozumie. Powoli ból się nasila, pojawiają się inne dolegliwości. Znika tylko nadzieja.

Re: moja historia....

: poniedziałek, 9 stycznia 2012, 19:12
autor: karolina794
Aniu mając endo ie mozesz tracić nadziej na macierzyństwo,trzeba walczyc i wierzyc.Sama choruje dobrych kilka lat,jestem po 3 laparoskopiach,od sierpnia zeszłego roku brałam Visanne,a dzis jestem w 13 tygodniu ciąży.
Trzymam kochana za ciebie kciuki i nie trać nadziei :)

Re: moja historia....

: poniedziałek, 9 stycznia 2012, 20:44
autor: dewi
Wiem,że cena jaką jeszcze mi przyjdzie płacić będzie wielka... I racja,że ja już raz wygrałam z endo...
Dlatego mam zamiar zagrzewać Was kochane do walki,bo można. Wiem,co czuje się w sytuacji gdy lekarze rozkładają nad Wami ręce i nie wiedzą co robić dalej... Sama to przeszłam i wiem,jak to bardzo boli.
Też miałam chwile załamania,nie chciałam o tym gadać ani się w pewnym momencie leczyć. Ale chwile zwątpienia dopadają chyba każdego,a potem jakoś tak człowiek się budzi rano i jest zagrzany do następnej bitwy... WIEM,ŻE WOJNY Z ENDO NIE WYGRAMY,BO SIĘ NIE DA... ALE MOŻEMY WYGRYWAĆ POJEDYNCZE BITWY...A TO TEŻ WIELE-JA JEDNĄ TAKĄ WYGRAŁAM-ZASZŁAM W CIĄŻĘ I URODZIŁAM ZDROWĄ CÓRECZKĘ... DLATEGO ZAWSZE BĘDĘ TRZYMAĆ KCIUKI I KIBICOWAĆ ZA WASZE MAŁE I WIELKI BITWY ;)

Re: moja historia....

: poniedziałek, 9 stycznia 2012, 20:47
autor: dewi
Znika tylko nadzieja.
Aniu uwierz mi,że powiedzenie,ze nadzieja umiera ostatnia jest prawdziwe ;)
A poza tym jesteśmy tu,żywe przykłady,że może się udać... I uda się w najmniej spodziewanym momencie ;)

Re: moja historia....

: poniedziałek, 9 stycznia 2012, 22:02
autor: gosiak76
Dziewczyny mam nadzieje ze sie uda - sa "zywe przyklady" ze mozna wszystko zdzialac tylko trzeba trafic na dobrego fachowca zeby trafil z leczeniem - wtedy wszystko jest mozliwe.

Re: moja historia....

: wtorek, 10 stycznia 2012, 19:17
autor: Ania37
Bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy i wsparcia :) to dla mnie wiele znaczy i bardzo tego potrzebuję.
Próbuję się nie poddawać smutkowi, złym myślom, ale widzę, że bardziej działa mechanizm wyparcia, niż akceptacja stanu choroby. Może na razie tak musi być, skoro tylko to pozwala funkcjonować.
Być może mój stan potęguje i to, że po drodze rozlazł się i mój związek, stąd słowa lekarza o macierzyństwie bolą szczególnie mocno.
Pozdrawiam Was cieplo :)

Re: moja historia....

: wtorek, 10 stycznia 2012, 19:22
autor: gosiak76
Mysle ze te dwie rzeczy maja duzy wplyw na to jak sie czujesz - skoro nie akceptujesz jeszcze choroby i starasz sie ja wypierac to na pewno tak musi byc na poczatku a mysle ze w miare wiekszej ilosci informacji bedziesz wiedziala co zrobic aby miec przewage nad choroba - najwazniejsze abys zajela swoj umysl czymkolwiek by za wiele o tym nie myslec - wiem ze w moim rzypadku to najlepsze rozwiazanie bo wtedy czas szybciej mja a Ty nie masz czasu na rozmyslania o chorobie i o tym czy powraca jak tylko poczujesz nowe symptomy. Nie poddawaj sie i walcz.

Re: moja historia....

: środa, 11 stycznia 2012, 07:26
autor: agachod1
Witaj Aniu. Ja nic nie wiem o twoim przypadku. Mozesz opisac swoja historie endo jesli chcesz w odpowiednim dziale. Czy teraz jestes w trakcie leczenia? Czy tez lekarz zostawil cie z miesiaczka, co oznacza, ze choroba nie zostala uspiona, a nadal sie rozwija, a ty cierpisz. Nie jest lekko zyc z endo. Wiem, ze czasem ciezko jest pogodzic sie z choroba i ze leczenie, bedzie trwalo juz do konca zycia. Jednak najwazniejsze jest nasze zdrowie i samopoczucie i je powinnismy stawiac na pierwszym miejscu. Mam nadzieje, ze jesli masz dobrego i ludzkiego lekarza, wyjdziesz z choroby obronna reka. jezeli prowadzi cie dobry specjalista, pokieruje on twoim leczeniem tak, abys jak najmniej odczuwala bolu i dyskomfortu, a jak najwiecej przyjemnosci z zycia. Zycze ci optymizmu na codzien.
dewi pisze: WIEM,ŻE WOJNY Z ENDO NIE WYGRAMY,BO SIĘ NIE DA... ALE MOŻEMY WYGRYWAĆ POJEDYNCZE BITWY...A TO TEŻ WIELE-JA JEDNĄ TAKĄ WYGRAŁAM-ZASZŁAM W CIĄŻĘ I URODZIŁAM ZDROWĄ CÓRECZKĘ... DLATEGO ZAWSZE BĘDĘ TRZYMAĆ KCIUKI I KIBICOWAĆ ZA WASZE MAŁE I WIELKI BITWY
I tak trzymaj, a ja trzymam kciuki za ciebie, oby ci sie udalo. Napisz co nowego u ciebie i jak sie czujesz? Caluski. Aga. :) :) :)

Re: moja historia....

: środa, 11 stycznia 2012, 21:01
autor: dewi
hehehehe,na razie to jestem nastawiona bojowo do walki,zobaczymy co będzie po jutrzejszej wizycie ;) mam nadzieję,że nie będzie jeszcze tak tragicznie jak poprzednie razy, ale to już muszę poczekać. Zbliża mi się połowa cyklu i zaczynam znowu odczuwać jakieś dziwne dolegliwości-wszystko boli a najbardziej plecy... wrrr Myślę o tym wszystkim mniej,bo najzwyczajniej nie mam czasu się teraz zastanawiać ale gdy boli gorzej funkcjonuję i zaniedbuję swoją córeczkę... I to mnie martwi... Praca,obowiązki domowe,ból i brak sił dla małej... Ale nastawienie w pełni pozytywne i mam nadzieję,że też taka diagnoza lub leczenie ;) buziaki dla Was kochane ;)

Re: moja historia....

: środa, 11 stycznia 2012, 21:25
autor: gosiak76
Powodzenia jutro i mam nadzieje ze jest to wspanialy specjalista ktory pomoze Ci ustalic plan dalszego dzialania aby uspic chorobe na dluuuuuuuuuuuuuugi okres.

Re: moja historia....

: środa, 11 stycznia 2012, 21:27
autor: dewi
dłuuuuuugi okres.... Gosiu,chyba sama nie wierzysz w to co piszesz ;) długi okres błogiego spokoju to już za mną-teraz znów staje do walki ;)

Re: moja historia....

: środa, 11 stycznia 2012, 21:29
autor: gosiak76
ale sa leki ktore pozwola ja uspic na jakis okres czasu - jak w przypadku Visanne.

Re: moja historia....

: środa, 11 stycznia 2012, 21:33
autor: dewi
wiem,wiem ale ja mam inne plany-przynajmniej miałam. zobaczymy,jutro poznym wieczorem dam znać,bo wizyta dopiero na 19 ;)

Re: moja historia....

: środa, 11 stycznia 2012, 22:15
autor: gosiak76
mam nadzieje ze te plany sie ziszcza bo wiem o czym marzylas - zycze ich spelnienia w niedlugim okresie czasu - zeby wszystko sie wyjasnilo i zeby lekarz pokierowal Cie w kierunku Twych planow.

Re: moja historia....

: czwartek, 12 stycznia 2012, 11:48
autor: agachod1
Wiesiu. Ja rowniez zycze ci spelnienia twoich planow. Pamietaj jednak, ze najwazniejsze jest twoje zdrowie i licz sie z tym, ze nawet jezeli lekarz zatrzyma endo lekami, to zmeczenie zostanie. Ja ucze sie tak planowac swoje obowiazki, zeby nie obciazac swojego organizmu. Czasem biore na siebie zbyt duzo i wtedy opadam z sil, a skutkiem jest to, ze staje sie wtedy nerwowa, bo chcialabym zrobic wiecej, a nie jestem w stanie.
Endo da sie uspic, zatrzymujac @(np przez Visanne). Niestety niewielu lekarzy bierze to pod uwage zostawiajac pacjentke bez lekow, lub zalecajac im ciaze, ktora tylko zatrzymuje chorobe na jakis czas, ale jej nie leczy calkowicie. Niestety smutna prawda: cena za zatrzymanie endo jest nasza plodnosc. To jest okrutne, co napisalam, ale niestety tak wlasnie jest. Pozdrawiam. Aga. :)

Re: moja historia....

: sobota, 14 stycznia 2012, 20:57
autor: dewi
wiem,wiem,że endo wraca-jestem tego żywym przykładem chociaż lekarz nie stwierdził ognisk endo... ale ja wiem,że to jest znów początek najgorszego... Ale na razie lekarz zalecił zachodzenie w ciążę,więc zobaczymy co z tego wyniknie...

Re: moja historia....

: sobota, 14 stycznia 2012, 22:02
autor: gosiak76
Kciuki aby sie powiodlo :***

Re: moja historia....

: sobota, 28 stycznia 2012, 20:17
autor: agachod1
Hej dewi, jak sie czujesz? Co u ciebie slychac? Daj znac jak samopoczucie. Calusy...

Re: moja historia....

: poniedziałek, 20 lutego 2012, 21:24
autor: dewi
hej,samopoczucie ok... prawie ok,bo mam te same dolegliwości co zawsze na początku wielkiej bitwy... dalej mam nadzieję,że skończy się to naszą małą fasolką a nie lekami na endo... ale zobaczymy,do walki jestem gotowa.... tak czy tak...

Re: moja historia....

: poniedziałek, 20 lutego 2012, 22:13
autor: gosiak76
Zycze aby walka zakonczyla sie Twoim sukcesem - powodzenia kochana :**

Re: moja historia....

: wtorek, 21 lutego 2012, 12:47
autor: agachod1
Hej. Zycze ci aby wszystko sie powiodlo. Kciuki zacisniete. Calusy.

Re: moja historia....

: środa, 22 lutego 2012, 13:37
autor: vwd
dewi, piszesz, ze jestes gotowa do walki :) to swietnie! Ja jestem po Twojej stronie! :) i tak jak pozostale dziewczyny trzymam mocno kciuki!! :)

Re: moja historia....

: poniedziałek, 27 lutego 2012, 21:04
autor: dewi
Melduję posłusznie swoją obecność na forum ;)
Jak na razie staramy się... Lekarz jest dobrej myśli... My także,ale zobaczymy jak się sprawa potoczy...
Sądzę,że będzie ok,bo musi tak być... Buziaki kochane ;)

Re: moja historia....

: poniedziałek, 27 lutego 2012, 21:58
autor: gosiak76
Ciesze sie ze zarowno Wy jak i lekarz jestescie dobrej mysli - wobec tego mam nadzieje ze wzystko sie potoczy pomyslnie :***

Re: moja historia....

: czwartek, 19 września 2013, 21:27
autor: dewi
Witam Was kochane kobietki ;) Nadganiam zaległości z forum... U mnie dużo się działo ;) Druga ciąża i w czerwcu ślicznotka Hania przyszła na świat... Więc czasu mało... Bo teraz dwie stokrotki w domku. Ale szczęścia co niemiara. Ciąża książkowa,naturalna,bez wspomagaczy,bez zabiegu... ot tak... Kolejny mały wielki cud :D

Re: moja historia....

: piątek, 20 września 2013, 12:05
autor: vwd
i Ty tak spokojnie o tym piszesz? :shock:
BRAWO !!! GRATULACJE !!!
Niech sie obie stokrotnie super rozwijaja, niech rosna zdrowo i wesolo :lol:
A mamusia niech ma czas i dla siebie :wink: i niech nas odwiedza na forum
Kochana, dzieki, ze nas poinformowalas o tym "malym wielkim cudzie" :D

Re: moja historia....

: piątek, 20 września 2013, 12:07
autor: vwd
widze , ze bierzesz udzial w naszych sondazach, a odp. na ten? http://www.forum.endoendo.pl/viewtopic. ... b0830aadcf :P ile przytylas w ciazy?

Re: moja historia....

: niedziela, 22 września 2013, 22:29
autor: dewi
hehehehe,nie dopatrzyłam tego... sorki,już tam lecę...