Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Byłam w szpitalu 7 dni, dziś już w domku choć muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona...atmosfera w Olsztyńskiej Poliklinice - jak najbardziej rodzinna.
Ale zacznę od początku, lakonicznie : 1,5 m-ca temu przy cytologi zdiagnozowano torbiel, prawy jajnik 6x4cm; próba zaleczenia Visanne nie powiodła się; decyzja- operacja.
1 dzień.19 lipca na czczo i w strachu. Piżamka, łóżko a obok koleżanka z tą samą sprawą tylko młodsza (ja 30 tka ona 25 lat - miała laparoskopię 2 lata wcześniej). Kompleksowe badania : krew, grupa krwi (jeśli macie potwierdzoną pieczątką to weźcie ze sobą), RTG,EKG,USG. I prawie minął dzień. Lewatywa - jej się bałam najbardziej a okazała się najmniej przykra. Raz w łazience z kupką.Weźcie poprzednie usg ze stwierdzonymi torbielami itd. Pijemy tylko wodę i tak przez 3 dni.
2 dzień. Prysznic,cewnik- nie taki straszny jak piszą, tabletki zdaje się że uspokajające i "JAŚ"...chwila załamania, ale szybko minęła i sen. taki sen że niewiem kiedy a obudził mnie przeszywający ból i chęć wymiotów.
Szybko ból uśmierzono, teraz go nawet nie pamiętam.Obudziłam się po 15tej, golasek ale okryty, podłączona do ciśnieniomierza, kroplówki, cewnika i drenu przy ranie (cięcie 15 cm którego nie powinno być widać w kusych gatkach).Chwilę później odpisywałam na sms-y drżących o moje życie przyjaciół i rodzinki, ale znudzona w końcu zasnęłam.Bólu nie czułam prawie.
3dzień Pozbycie się cewnika.Mycie narządów kobiecych, delikatne i taktowne - przez pielęgniarkę.Bezbolesne.Już wstałam umyć ząbki, ciężko bo szwy ciągną ale da radę.Zastrzyk przeciwzakrzepwy w brzuch-nie boli, lekko zapiecze i tak do wyjścia raz dziennie.Pomiar temp. ciała 2 czy 3 x dziennie.Doskwiera głód i szwy (chyba że się leży spokojnie).Oglądam TV. Dietka płynna, marzenia o kromce chlebka z masłem.
4 dzień Poruszam się zgarbiona ale chodzę. Zupka na obiad to już coś, o ile pamiętam była i kanapka na kolację.Jadłam ją długo, pyszna. Zdjęto dren, czuję się wolna, choć nie polał musiałam z nim chodzić.Szwy nie dają się śmiać i przewracać na boki, ale do zniesienia jak najbardziej.
5 dzień Z dnia na dzień coraz lepiej, koncentracja większa i siły. Dieta lekkostrawna,ale najadam się. Książka i Tv oraz koleżanka obok, czas leci.Pielęgniarki cały czas się interesują czy jest ok. Chodzenie, prysznic, nawet troszkę nogi wydepilowałam na krzesełku, hehe.
6 dzień Już dobrze, tylko szwy...ale chodzę, myję się itd. Cały ten czas 1 raz wzięłam coś na ból, ale profilaktycznie na noc...czyli nie tak źle. Jutro wychodzę, czekanie...ale leci czas miło stosunkowo.
7dzień Samopoczucie prawie super, rozmowa z lekarzem, zdjęcie szwów - bezbolesne, wskazówki itd., pożegnania i ...witaj domku .
Chyba nic nie opuściłam ... mam nadzieję że pozytywnie Was nastawi moja historia ze szpitalem i laparotomią.
Spodziewałam się że będzie strasznie, dało się przeżyć i to nieźle Nie bójcie się !!!!!!!!!!
Ale zacznę od początku, lakonicznie : 1,5 m-ca temu przy cytologi zdiagnozowano torbiel, prawy jajnik 6x4cm; próba zaleczenia Visanne nie powiodła się; decyzja- operacja.
1 dzień.19 lipca na czczo i w strachu. Piżamka, łóżko a obok koleżanka z tą samą sprawą tylko młodsza (ja 30 tka ona 25 lat - miała laparoskopię 2 lata wcześniej). Kompleksowe badania : krew, grupa krwi (jeśli macie potwierdzoną pieczątką to weźcie ze sobą), RTG,EKG,USG. I prawie minął dzień. Lewatywa - jej się bałam najbardziej a okazała się najmniej przykra. Raz w łazience z kupką.Weźcie poprzednie usg ze stwierdzonymi torbielami itd. Pijemy tylko wodę i tak przez 3 dni.
2 dzień. Prysznic,cewnik- nie taki straszny jak piszą, tabletki zdaje się że uspokajające i "JAŚ"...chwila załamania, ale szybko minęła i sen. taki sen że niewiem kiedy a obudził mnie przeszywający ból i chęć wymiotów.
Szybko ból uśmierzono, teraz go nawet nie pamiętam.Obudziłam się po 15tej, golasek ale okryty, podłączona do ciśnieniomierza, kroplówki, cewnika i drenu przy ranie (cięcie 15 cm którego nie powinno być widać w kusych gatkach).Chwilę później odpisywałam na sms-y drżących o moje życie przyjaciół i rodzinki, ale znudzona w końcu zasnęłam.Bólu nie czułam prawie.
3dzień Pozbycie się cewnika.Mycie narządów kobiecych, delikatne i taktowne - przez pielęgniarkę.Bezbolesne.Już wstałam umyć ząbki, ciężko bo szwy ciągną ale da radę.Zastrzyk przeciwzakrzepwy w brzuch-nie boli, lekko zapiecze i tak do wyjścia raz dziennie.Pomiar temp. ciała 2 czy 3 x dziennie.Doskwiera głód i szwy (chyba że się leży spokojnie).Oglądam TV. Dietka płynna, marzenia o kromce chlebka z masłem.
4 dzień Poruszam się zgarbiona ale chodzę. Zupka na obiad to już coś, o ile pamiętam była i kanapka na kolację.Jadłam ją długo, pyszna. Zdjęto dren, czuję się wolna, choć nie polał musiałam z nim chodzić.Szwy nie dają się śmiać i przewracać na boki, ale do zniesienia jak najbardziej.
5 dzień Z dnia na dzień coraz lepiej, koncentracja większa i siły. Dieta lekkostrawna,ale najadam się. Książka i Tv oraz koleżanka obok, czas leci.Pielęgniarki cały czas się interesują czy jest ok. Chodzenie, prysznic, nawet troszkę nogi wydepilowałam na krzesełku, hehe.
6 dzień Już dobrze, tylko szwy...ale chodzę, myję się itd. Cały ten czas 1 raz wzięłam coś na ból, ale profilaktycznie na noc...czyli nie tak źle. Jutro wychodzę, czekanie...ale leci czas miło stosunkowo.
7dzień Samopoczucie prawie super, rozmowa z lekarzem, zdjęcie szwów - bezbolesne, wskazówki itd., pożegnania i ...witaj domku .
Chyba nic nie opuściłam ... mam nadzieję że pozytywnie Was nastawi moja historia ze szpitalem i laparotomią.
Spodziewałam się że będzie strasznie, dało się przeżyć i to nieźle Nie bójcie się !!!!!!!!!!
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Super ze jestes w domku - mam nadzieje ze teraz juz bedzie tylko lepiej. Co do opisu laparotomii to nie wyglada to az tak tragicznie - zycze szybkiego powrotu do zdrowka.
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Dzięki, z dnia na dzień jest lepiej...no i docenia się wiele rutynowych spraw ... teraz przeczekać 3 miesiące z hormonami i starać się o maleństwo brak fragmentu jajnika niczego nie przekreśla - tak się dowiedziałam i tego się trzymam
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
To wspaniale informacje - super. Powodzenia.
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Cieszę się że wszytko się odbyło bez powikłań i że dobrze to wszystko zniosłaś.
Życzę duuużo siły i zdrówka.
Życzę duuużo siły i zdrówka.
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
hej ankha23
tak opowiedziałaś obrazowo ten twój pobyt w szpitalu że czułam sie jakbym tam była hehehe
ja mam 32 lata - też bez dziciątka - w oczekiwaniu na laparotomię 5 września
pozddrawiam Cie cieplutko
buźka
tak opowiedziałaś obrazowo ten twój pobyt w szpitalu że czułam sie jakbym tam była hehehe
ja mam 32 lata - też bez dziciątka - w oczekiwaniu na laparotomię 5 września
pozddrawiam Cie cieplutko
buźka
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Hehe, na świeżo pisałam fakty szpitalne dlatego tak mnie poniosło. Nie bój się - laparotomia to operacja która co prawda przysporzy odrobinę więcej cierpienia,szwy i 1 dzień więcej w szpitalu, ale pozwoli lekarzom obejrzeć dokładnie jajniki i okolice, a laparoskopia skupia się raczej w węższym temacie.
Nie jest to takie straszne jak myślałam. Był to mój pierwszy raz w szpitalu, więc byłam przerażona jak się dowiedziałam, że mam skierowanie. Żałuję że tyle się stresowałam. Już zapomniałam prawie że tam byłam, a przecież wróciłam dopiero wczoraj . Teraz to nawet porodu się nie boję
Nie jest to takie straszne jak myślałam. Był to mój pierwszy raz w szpitalu, więc byłam przerażona jak się dowiedziałam, że mam skierowanie. Żałuję że tyle się stresowałam. Już zapomniałam prawie że tam byłam, a przecież wróciłam dopiero wczoraj . Teraz to nawet porodu się nie boję
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Fajnie, ze jestes juz w domku. Szkoda, ze nie dalo rady usunac torbieli laparoskopowo. Mniejsze ryzyko powstania endo w bliznie pooperacyjnej, ale miejmy nadzieje, ze u ciebie nic takiego sie nie wydarzy. Trzymam kciuki za ciebie i za starania o maluszka. Pozdrawiam.
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
A powiedz Ankha jaki masz dalszy plan leczenia? czy bierzesz jakies leki wyciszające endo? jak sie czujesz? blizna sie już zagoiła? do pracy wróciłąs?
buziaki
buziaki
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Napisz jak sie czujesz obecnie i czy wracasz do pelni sil. Jaki jest dalszy plan leczenia w Twoim przypadku ??
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Cześć, byłam na urlopiku nad morzem stąd moja nieobecność. 20 lipca miałam operację a 14sierpnia już mogłam śmiało wypoczywać, oczywiście nie dźwigam,nie biegałam i nie pływałam, ale buszowałam po wyprzedażach aż się kurzyło, no i mogę się już śmiać i kichać .
Samopoczucie z dnia na dzień wspanialsze. Dziś byłam na pierwszej wizycie po operacji, okazało się że wszystko pięknie się zagoiło i nic nowego nie wyhodowałam. Mogę już jeździć na rowerze, grać w tenisa i siatkę, choć wstrzymam się przed skakaniem na razie, podczas biegania czuję jeszcze mały dyskomforcik.
Generalnie wszystko ok, ale mam małą wątpliwość...piszecie zwykle, że stosowałyście 2-3 miesięczną terapię hormonalną,a ja gdybym nie spytała o nią lekarza ( zresztą zdziwionego troszkę ?! - ...a o jaką terapię hormonalną Pani chodzi...? ) to by wizyta skończyła się na stwierdzeniu,że jest OK. Przepisał mi 2 opak. Cilest na odczepnego...i tyle. Nie wiem co myśleć o tym.
Za 3 m-ce starania o dzieciątko
Pozdrowionka i napiszcie co myślicie o tej terapii ?
Samopoczucie z dnia na dzień wspanialsze. Dziś byłam na pierwszej wizycie po operacji, okazało się że wszystko pięknie się zagoiło i nic nowego nie wyhodowałam. Mogę już jeździć na rowerze, grać w tenisa i siatkę, choć wstrzymam się przed skakaniem na razie, podczas biegania czuję jeszcze mały dyskomforcik.
Generalnie wszystko ok, ale mam małą wątpliwość...piszecie zwykle, że stosowałyście 2-3 miesięczną terapię hormonalną,a ja gdybym nie spytała o nią lekarza ( zresztą zdziwionego troszkę ?! - ...a o jaką terapię hormonalną Pani chodzi...? ) to by wizyta skończyła się na stwierdzeniu,że jest OK. Przepisał mi 2 opak. Cilest na odczepnego...i tyle. Nie wiem co myśleć o tym.
Za 3 m-ce starania o dzieciątko
Pozdrowionka i napiszcie co myślicie o tej terapii ?
Re: Jeszcze dziś byłam w szpitalu...
Fajnie, ze mialas okazje wypoczac po operacji i pomalu wracasz do formy. Tylko nie przeforsowuj sie nam za duzo i dbaj o siebie.
Bo to jest typowy blad lekarzy, ktorzy wmawiaja pacjentkom, ze leczenie endo nie ma sensu, albo ze po operacji przewaznie jest tylko gorzej. Mysle, ze wynika to albo z niedoinformowania, albo z tego, ze sie olewa sprawe. Bardzo dobrze, ze spytalas o kuracje wyciszajaca chorobe. Mam nadzieje, ze tabletki, ktore dostalas zatrzymaja @ i pozwola na uspokojenie sie wszystkiego i unormowanie tak, zebys mogla spokojnie starac sie o dziecko. Pozdrawiam cieplo.ankha23 pisze:piszecie zwykle, że stosowałyście 2-3 miesięczną terapię hormonalną,a ja gdybym nie spytała o nią lekarza ( zresztą zdziwionego troszkę ?! - ...a o jaką terapię hormonalną Pani chodzi...? ) to by wizyta skończyła się na stwierdzeniu,że jest OK.