Strona 16 z 18
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: czwartek, 12 czerwca 2014, 13:40
autor: Araja79
Pisałam to chyba jeszcze na "zaćmieniu" 6 komórek
wszystkie się zapłodniły
i teraz w piątek 13 go na godz. 13:30 mam trasfer
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: czwartek, 12 czerwca 2014, 17:45
autor: alcia28
Bosko, bosko, bosko!!!!!!!
Trzymam kciuki tak mocno że aż.....
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: czwartek, 12 czerwca 2014, 18:49
autor: EveLondon
Super
Zobaczysz 13tka bedzie szczesliwa
Trzymam kciuki:)
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: poniedziałek, 16 czerwca 2014, 14:46
autor: Araja79
No to jestem po transferze
Był mały problemik, macica nie chciała wpuścic tego przyrządu, ale w końcu się udało. Podano 2 komórki. Teraz czekamy... 24.06.2014 robimy hcg i zobaczymy...
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: poniedziałek, 16 czerwca 2014, 15:11
autor: EveLondon
no to teraz trzymamy kciuki jeszcze mocniej !!!
i czekamy
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: poniedziałek, 16 czerwca 2014, 20:57
autor: Araja79
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: środa, 18 czerwca 2014, 10:03
autor: vwd
bedzie dobrze!!!! bedzie radosnie!!! bedzie sie dzialo!!!!
tylko nastawienie musi byc pozytywne!
sciskam i tule Cie mocno
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: sobota, 21 czerwca 2014, 18:29
autor: alcia28
Uda się kochana na pewno!
Pamiętasz jak ja się martwiłam?
Tylko jedna biedniutka komóreczka i przez 11 dni strach i nerwy!?
Będzie dobrze, ja strasznie mocno trzymam kciuki za Ciebie.
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: środa, 25 czerwca 2014, 14:21
autor: Araja79
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: środa, 25 czerwca 2014, 19:43
autor: EveLondon
KOchana cudownie!!! Trzymamy kciuki dalej mocno zacisniete zeby wszystko bylo dobrze :0 Mowie ci ze ta 13stka napewno jest szczesliwa
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: piątek, 27 czerwca 2014, 08:24
autor: Araja79
Ewe 13 zawsze było szczęśliwe dla mnie... Ponad 30 lat mieszkałam pod 13, chodziłam do podstawówki nr.13, numer w dzienniku najczęściej miałam 13, uwielbiam czarne koty (jednego mam w domu) ojciec był kominiarzem...Nic dodać nic ująć...
Co prawda kawałek życia miałam zmarnowany, ale każdemu potrzebna jest "szkoła życia" inaczej nie byłabym tą osobą, którą jestem, nie wiedziałabym, że jestem tak silna i tak wiele potrafię znieść... Mimo wszystkich przykrości wdzięczna jestem losowi za życie jakie miałam, bo dzięki temu jestem w stanie dziś docenić to co mam, co osiągnęłam... Doceniam męża
kiedyś bym tego nie potrafiła, w ogóle nie byłby moim mężem...
Wczorajszy poziom HCG 304,7
Jesteśmy w ciąży
Dziewczyny trzymam kciuki teraz za was wszystkie
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: piątek, 27 czerwca 2014, 08:54
autor: EveLondon
Kochana cudowne wiesci!!! wiedzialam ze sie uda!! nie mialam cienia watpliwosci!! teraz czekam na dalsze wiesci, na opowiadania o ciazy
Takie newsy sa nam potrzebne!! Gratulacje kochana rosnijcie zdrowo
Ps. dla mnie tez 13stka byla zawsze szczesliwa
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: piątek, 27 czerwca 2014, 13:02
autor: vwd
Araja79 pisze: Jesteśmy w ciąży
modlilam sie za to!
G R A T U L U J E !!!
B.B.B.B. mocno gratuluje
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: sobota, 28 czerwca 2014, 15:44
autor: alcia28
Jejku ale się cieszę!!!! Nie miałam wątpliwości że szczęście Ci sprzyja.
GRATULUJĘ SERDECZNIE!!!
Nie miałam kilka dni internetu i nie mogłam się doczekać kiedy zajrzę na forum i przeczytam te wspaniale wieśći.
SUPERR!!!!!!! Dbaj o siebie i maleństwo!!!
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: sobota, 28 czerwca 2014, 18:13
autor: gosiak76
Gratulacje
Jak sie czujesz i jak przebiega ciaza u Ciebie? Jak malenstwo? Pozdrawiam
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: wtorek, 1 lipca 2014, 13:52
autor: Araja79
Gosiu na razie to tylko komóreczka jeszcze:) Nie odczuwam na razie żadnych objawów związanych z ciążą. Humory cały czas miałam, teraz nasiliły się tylko tak jak przy visanne, jestem strasznie płaczliwa, nerwowa a jeszcze mam nerwowa pracę i "ciężką" atmosferę w pracy... Nic nie sprzyja dobremu nastrojowi... Ale oby do piątku.... I urlop
odpoczynek. No i wizyta... USG i zobaczymy po raz pierwszy co tam sie dzieje
Dziękuje Dziewczyny
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: piątek, 4 lipca 2014, 11:36
autor: EveLondon
JUZ PIATEK KOCHANA!!! URLOP!!! hehe odpoczywaj duzo! Kiedy masz USG? nie umiem sobie wyobrazic jakie to szczescie po calej tej drodze i ekscytacja ze nie dlugo uslyszysz bicie serduszka swojej fasolki. Koniecznie daj znac po USG
Jak to jest ze kiedy widzimy na ulicy kobiety w ciazy z dziecmi czujemy male klucie zazdrosci a kiedy zachodzi jedna z nas badz kobieta o ktorej wiemy ze miala problemy to taka ogromna radosc w sercu?? nie wiem czy jestem jedyna ktora tak ma ale czesto jak widze ciezarne na ulicy to taka zazdrosc a jak jedna z was zachodzi albo teraz zaszla moja kolezanka ktora starala sie jakies 10 lat to czuje jakbym mogla krzyczec swiatu ... jakby to byla moja ciaza... taka radosc mnie rozpiera
Kochana bardzo sie ciesze Twoim szczesciem
Ps. zapraszam do watku jestem w ciazy !!!
:D
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: wtorek, 8 lipca 2014, 09:54
autor: vwd
i jak?
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: czwartek, 17 lipca 2014, 00:21
autor: Araja79
Cześć dziewczyny
No chwilke mnie nie było ale juz pisze dla czego... Tak był piątek i było usg
Jak na razie jeszcze serduszka nie było ale jest pęcherzyk ciążowy. Jedna komórka sie przyjęła druga niestety nie. Następne usg 25.07 i w tedy juz na pewno będzie serduszko
A czemu nie pisałam? Hmm... kochane wracając z Opola o godz. 22:30 mniej więcej w odległości nie większej niż 10 m przed samochodem pojawił sie jeleń, który wylazł z rowu... Nie było możliwości żeby się z nim nie zderzyć...Na szczęście nie biegł, tylko wygramolił się i stanął.
Gdyby biegł, wpadając na niego wybyłby szybę i mielibyśmy go jeszcze w środku samochodu i na pewno nie wyszlibyśmy z tego cało... Na szczęście czuwa nad nami jakas opatrzność, jeleń zmiażdżył przód samochodu aż przesunął silnik (i tu znów opatrzność że nam nóg nie zmiażdżyło). Auto teścia 4lata teraz w lipcu płacił jeszcze ostatnią ratę. I poszło do kasacji
A nam nic kompletnie
mąż miał tylko ślad od wybuchu poduszki na piszczeli, ja miałam jednego malutkiego siniaczka na piersi. Kochane masa strachy, szok i ciągły widok jelenia przed oczami... Coś okropnego. Krzyczałam tylko do męża "wysiadaj" i sama się gramoliłam z samochodu... Wybuch podusszek powoduje że w środku jest masa jakiegoś takiego dymu, że ja miałam wrażenie, że się pali. Teraz wiem, że gdyby coś się stało mojemu mężowi, to chyba nie pomogłabym mu... Byłam w takim szoku że byłam zdolna tylko krzyczeć.... Ale również się przekonałam, że jednak nie ma takiej znieczulicy o jakiej się mówi w tv, wszyscy się zatrzymywali, wysiadali z samochodów, podbiegali z pytaniem czy nic nam nie jest... Dzwonili po pomoc. A u mnie w głowie tylko jedna myśl "co z dzieckiem?
". Przyjechało pogotowie, pomoc drogowa, policja... Trasa do szpitala karetką, pół nocy spędzone na sorze i wieści że wszystko jest w porządku
wspaniale! Jadąc karetką dzwoniłam już do mojego pana doktora od którego notabene wracaliśmy, że by powiedzieć i jego słowa uspokajające że na tym etapie to na pewno nie ma wpływu
więc w szpitalu to tylko dla upewnienia się.... No i kochane po tym wszystkim (oczywiście mój teściu wściekły, jak już wiedział że nam nic nie jest, to zaczął marudzić o samochód, z jednej strony mu się nie dziwię ale z drugiej móglby dać sobie spokój, to tylko rzecz, kasę dostanie za szkodę całkowitą i będzie mógł sobie kupić taki sam) zdecydowaliśmy, że jedziemy na urlop, odciąć się od tego wszystkiego, zapomnieć o wszystkich problemach jakie nas spotkały w ostatnim czasie. I udało się
pojechaliśmy, odpoczęliśmy.
Ja się czuje dobrze i to jest bardzo wazne... Coraz częściej mam niechęc do powrotu do pracy...
ale muszę choć na miesiąc żeby koleżanki mogły pójść na urlopy. A co do tych zazdrości Ewelinko to oczywiście ja tez tak miałam...
zazdrosna byłam nawet jak moja siostra zaszła w ciążę, jak kolejne koleżanki zachodziły... a ja nie
Tu jest tez troszke spowodowany brak zazdrości, że jakby nie było jest to wirtualny świat i wirtualne znajomości... Nie widzimy się na codzień i nie widzimy radości(która powoduje największe poczucie zazdrości) tej osoby, której się udało. Myślę że tak to działa... To jest jak z czytaniem książki, że albo nas wzrusza smutna sytuacja albo dołuje smutna... A radość się udziela bo się w to wczuwamy zupełnie jak w książkę.
Pozdrawiam was kochane
buziaki :* bo znów robię sobie przerwę na odpoczynek :*
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: czwartek, 17 lipca 2014, 00:22
autor: Araja79
Cześć dziewczyny
No chwilke mnie nie było ale juz pisze dla czego... Tak był piątek i było usg
Jak na razie jeszcze serduszka nie było ale jest pęcherzyk ciążowy. Jedna komórka sie przyjęła druga niestety nie. Następne usg 25.07 i w tedy juz na pewno będzie serduszko
A czemu nie pisałam? Hmm... kochane wracając z Opola o godz. 22:30 mniej więcej w odległości nie większej niż 10 m przed samochodem pojawił sie jeleń, który wylazł z rowu... Nie było możliwości żeby się z nim nie zderzyć...Na szczęście nie biegł, tylko wygramolił się i stanął.
Gdyby biegł, wpadając na niego wybyłby szybę i mielibyśmy go jeszcze w środku samochodu i na pewno nie wyszlibyśmy z tego cało... Na szczęście czuwa nad nami jakas opatrzność, jeleń zmiażdżył przód samochodu aż przesunął silnik (i tu znów opatrzność że nam nóg nie zmiażdżyło). Auto teścia 4lata teraz w lipcu płacił jeszcze ostatnią ratę. I poszło do kasacji
A nam nic kompletnie
mąż miał tylko ślad od wybuchu poduszki na piszczeli, ja miałam jednego malutkiego siniaczka na piersi. Kochane masa strachy, szok i ciągły widok jelenia przed oczami... Coś okropnego. Krzyczałam tylko do męża "wysiadaj" i sama się gramoliłam z samochodu... Wybuch podusszek powoduje że w środku jest masa jakiegoś takiego dymu, że ja miałam wrażenie, że się pali. Teraz wiem, że gdyby coś się stało mojemu mężowi, to chyba nie pomogłabym mu... Byłam w takim szoku że byłam zdolna tylko krzyczeć.... Ale również się przekonałam, że jednak nie ma takiej znieczulicy o jakiej się mówi w tv, wszyscy się zatrzymywali, wysiadali z samochodów, podbiegali z pytaniem czy nic nam nie jest... Dzwonili po pomoc. A u mnie w głowie tylko jedna myśl "co z dzieckiem?
". Przyjechało pogotowie, pomoc drogowa, policja... Trasa do szpitala karetką, pół nocy spędzone na sorze i wieści że wszystko jest w porządku
wspaniale! Jadąc karetką dzwoniłam już do mojego pana doktora od którego notabene wracaliśmy, że by powiedzieć i jego słowa uspokajające że na tym etapie to na pewno nie ma wpływu
więc w szpitalu to tylko dla upewnienia się.... No i kochane po tym wszystkim (oczywiście mój teściu wściekły, jak już wiedział że nam nic nie jest, to zaczął marudzić o samochód, z jednej strony mu się nie dziwię ale z drugiej móglby dać sobie spokój, to tylko rzecz, kasę dostanie za szkodę całkowitą i będzie mógł sobie kupić taki sam) zdecydowaliśmy, że jedziemy na urlop, odciąć się od tego wszystkiego, zapomnieć o wszystkich problemach jakie nas spotkały w ostatnim czasie. I udało się
pojechaliśmy, odpoczęliśmy.
Ja się czuje dobrze i to jest bardzo wazne... Coraz częściej mam niechęc do powrotu do pracy...
ale muszę choć na miesiąc żeby koleżanki mogły pójść na urlopy. A co do tych zazdrości Ewelinko to oczywiście ja tez tak miałam...
zazdrosna byłam nawet jak moja siostra zaszła w ciążę, jak kolejne koleżanki zachodziły... a ja nie
Tu jest tez troszke spowodowany brak zazdrości, że jakby nie było jest to wirtualny świat i wirtualne znajomości... Nie widzimy się na codzień i nie widzimy radości(która powoduje największe poczucie zazdrości) tej osoby, której się udało. Myślę że tak to działa... To jest jak z czytaniem książki, że albo nas wzrusza smutna sytuacja albo dołuje smutna... A radość się udziela bo się w to wczuwamy zupełnie jak w książkę.
Pozdrawiam was kochane
buziaki :* bo znów robię sobie przerwę na odpoczynek :*
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: piątek, 18 lipca 2014, 10:12
autor: vwd
co za historia!
teraz mozna sie z niej smiac
ale wyobrazam sobie te chwile grozy
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: wtorek, 22 lipca 2014, 11:40
autor: EveLondon
Ojj kochana faktycznie historia mrozaca krew w zylach!! dobrze ze nic wielkiego sie nie stalo i z wami wszystko dobrze
Trzymam kciuki za USG i koniecznie daj znac po
a ty juz po urlopie czy jeszcze odpoczywasz? Pozdrawiam
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: wtorek, 22 lipca 2014, 17:34
autor: Araja79
Cześć dziewczyny. Co tam u Was? Jak się czujecie w te upały? Bo ja niestety tragicznie:( Całe szczęście jeszcze do konca tygodnia mam urlop bo nie dałabym rady w pracy. Poza tym mam poranne nudności gdy nie zjem od razu po przebudzeniu.
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: środa, 23 lipca 2014, 19:22
autor: EveLondon
Napewno czujesz sie okropnie i kazda z nas to rozumie ale przyznajmy szczerze to zle samopoczucie i tak powoduje radosc kiedy wiemy jaki jest powod
Odpoczywaj i korzystaj z urlopu
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: piątek, 25 lipca 2014, 11:12
autor: vwd
Araju,
a ja ciagle sie ciesze, ze Ci tak szybko poszlo
wiem, ze z jednej strony czekalas latami, ale z patrzac z drugiej - udalo sie za pierwszym razem! cudnie!
teraz tylko donosic
(tylko i az)
a jak porownujesz do pierwszej ciazy to duze roznice??
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: piątek, 25 lipca 2014, 15:13
autor: EveLondon
Hej kochana i jak USG? Czekamy na wiesci
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: niedziela, 27 lipca 2014, 10:55
autor: Araja79
Hej kobitki. Kończy się urlop i na myśl powrotu do pracy robi mi się niedobrze. Eh.. Nastroj jakoś się unormował
a teraz najważniejsze, jest jeden embrion w wieku skończonych 8 tygodni, mierzący 1,8 cm z serduchem jak dzwon. Ostatnia wizyta w Opolu za nami, teraz już na miejscu opieka.
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
: wtorek, 29 lipca 2014, 10:48
autor: EveLondon
Cudowne wiadomosci!!! ciesze sie bardzo
a wyznaczyli jakas date porodu? i powiedz mi byly lzy jak uslyszalas serduszko?
Sciskam cieplo