
Skierowała mnie do szpitala na wycięcie, bez żadnych innych badań...Tego samego dnia poszłam do szpitala, Pani ordynator powiedziała, że po zdjęciach z USG niczego podejrzanego nie widzi i że jeżeli nie mam żadnych boleści, to mam poczekać na miesiączkę i potem przyjść do poradni przyszpitalnej. A że miesiączkę miałam dostać na parę dni, to tak zrobiłam. Powiedziała też, że torbiel przed miesiączką może się wchłonąć. I rzeczywiście tak było. Ale mięśniak na macicy został. Spytałam ginekologa, bo był to mężczyzna, co z moim pęcherzem jeszcze, bo znowu moja ginekolog coś tam zobaczyła. A On do mnie, że mam przyjść jutro do szpitala i na lepszym sprzęcie oceni wielkość mięśniaka i obejrzy pęcherz. Następnego dnia przeżyłam horror. Ponieważ oprócz mięśniaka miałam na pęcherzu podejrzenie albo brodawczaka albo endometriozy. Wszystko było dla mnie takie nieznane...
Byłam przerażona. Od razu pojechałam prywatnie do urologa. Spytał mnie o miesiączkę. Ja powiedziałam, że jedyny mój objaw to taki, że podczas miesiączki jak oddaję mocz boli mnie strasznie brzuch a po wszystko mija. Od razu podejrzewał endo. A USG go tylko w tym potwierdziło. Skierował mnie na oddział i za trzy dni miałam elektroresekcję przezcewkową. Po której dochodzę do siebie do dzisiaj. Potem czekanie na wynik z histo i wszystko jasne: GRUCZOLOSTOŚĆ ZEWNĘTRZNA!

Dzisiaj dostałam... Psychicznie czuję się paskudnie. Wszystko mi się telepie w środku, mam jakieś lęki, duszności, zawroty. Tabletkę mam brac od dzisiaj - jestem wykończona psychicznie...
