Zakładam wątek z ciekawości - sama jestem wegetarianką od półtora roku. Moje problemy ginekologiczne, z pewnością, zaczęły się wcześniej - być może nie tylko z potrzeby duszy, ale i ciała przeszłam na wegetarianizm i w ogóle zdrowe odżywianie.
W związku ze wege-życiem, przyznaję, czuję się ze sobą świetnie. Poza ginekologią jestem okazem zdrowia, mam wysoką odporność, czuję się lekko i dobrze na ciele i duszy.
Ale niestety ani torbieli, ani okresowych bóli podbrzusza, póki co żadne warzywo nie pokonało

chociaż wciąż trzymam kciuki za brokuła

a być może gdyby nie taka dieta mój stan byłby o wiele gorszy - nie wiem, sprawdzać nie będę
