ja się też mogę dołączyć, odległość nie ma znaczenia niemalże
ale odpowiem w tym temacie, bo intryguje mnie kilka rzeczy...
jakoś tak głupio opowiadać o miesiączce nawet koleżankom, choć też to przechodzą. zanim jednak zacznę, to zastanawia mnie jedna rzecz, jesli chodzi o dolegliwości i objawy - od kilku lat - nie pamiętam od ilu, może nawet od zawsze - mam problem z jelitami. nie mam niczego stwierdzonego, ale wc odwiedza w konkretnej sprawie raz w tygodniu. jestem ciekawa, czy może mieć to związek z endo, z tymże takie problemy miałam co najmniej od 2005 roku, a endo - 0d 2008. w związku z tym zdarza mi się, ze mam wzdęcia i aż mi czasem głupio (na szczęście mam sama pokój, ale to się wkrótce zmieni). jeśli chodzi o miesiączki: 6 dni, bolesne jak nie wiem co (teraz mniej, ale kiedyś... ho ho...), opuchnięte kostki i nadgarstki (jakby brak czucia), kiedyś: masa skrzepów, obfite bardziej niż teraz, skurcze w środku *chyba macicy...), ale właśnie jak miałam to wszystko, nikt nie stwierdził endo... U ginekologa bywałam raz po raz, nie za często i nieregularnie, ale bywałam.
Przed okresem - jestem chodząca, wstrętną i czepiająca się baba, albo siedzę i płaczę o byle co, albo zaraz jestem wesoła.
A jak wygląda kwestia psychiki? Mi się usunięcie jajnika nałożyło z rozstaniem z chłopakiem (bardzo ciężko było, zachował się katastrofalnie), a kolejne 2 lata... rok z tych dwóch lat to wieczny smutek, wewnętrzne przygnębienie i apatia, czasem nie widziałam sensu, by wstać z łóżka. teraz też czasem łapie mnie taki wewnętrzny smutek, chociaż nie jestem sama, bo mam mojego P. i jestem bardzo szczęśliwa z nim. Jestem ciekawa, czy to może mieć związek z endo.