Witaj Słonko w naszym Klubie

Czasem lubię sobie pomyśleć, że to taki elitarny klub, do którego mogą należeć tylko super fajne laski
Jeśli chodzi o faceta... mój dopóki się nie naczytał też bagatelizował. Facet bagatelizuje wszystkie dolegliwości i choroby... no chyba że dotyczą jego

Wtedy to nawet z kataru zrobi tragedię

Sama pisałaś, że nie słyszałaś wcześniej o tej chorobie, pewnie Twój mężczyzna wie o niej jeszcze mniej. Poza tym ja zauważyłam, że faceci mają tendencję do pocieszania a stylu "nic Ci nie będzie, wszystko będzie dobrze", taki mają styl i myślą, że to pomaga

Natomiast my kobitki musimy się we wszystko zagłębić, rozważyć najgorsze możliwe scenariusze rozwoju choroby i w jakiś nieodgadniony sposób to nam poprawia samopoczucie...

Podsuń mu jakąś broszurę zgarniętą z poczekalni, wyślij mu linka do endoendo.pl, opowiedz mu na dobranoc "bajkę" o endometriozie, niech się wdraża chłopak, jego to też dotyczy i nie musisz być z tym sama
Co mogę Ci poradzić to... upierdliwość w zadawaniu pytań lekarzom

Dla nich często coś jest oczywiste, rutynowe, ale dla pacjentki, która nie słyszała nigdy o chorobie wszystko jest nowe. Pytaj o wszystko, nie ma głupich pytań, bywają tylko niezbyt mądrzy lekarze, którzy próbują zbyć pacjentkę

Ale wtedy zmieniamy go na lepszy model

Jeśli Cię stać i masz taką możliwość, może poszukaj w okolicy jakiegoś dobrego polecanego specjalisty od endo, ja się przekonałam, że dla swojego dobra i spokoju warto czasem wydać parę złotych. Gdybym się leczyła na NFZ, pewnie do dziś nie byłabym zdiagnozowana, bo państwowe wizyty u ginekologów polegały zazwyczaj tylko na przepisywaniu antykoncepcji...
Nie ma co się martwić na zapas, każda z nas jest inna i inny może być przebieg choroby, nie musi być u Ciebie tak najgorzej, ja mimo że stwierdzono u mnie 3 stopień czuję się dobrze i dolegliwości mam minimalne. Kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola, żeby szybko zadziałać gdyby coś się działo.
Życzę siły i wytrwałości, głowa do góry!