historia jednej...

Opowiedz swoją historię. Jak długo chorujesz? Czy masz zaufanego lekarza? Czy szybko Cię zdiagnozowano? Czy zastosowane leczenie odniosło zamierzony skutek?
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

Zgadzam sie z tym calkowicie. Odnosnie pracy jedyne co mozemy zrobic to starac sie walczyc z bolem ktory tkwi w nas i mimo wszystko starac sie robic to co lubimy badz jestesmy zdane robic aby zarobic pieniadze na zycie.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
hercik17
Ekspert
Posty: 1444
Rejestracja: środa, 9 marca 2011, 08:53

Re: historia jednej...

Post autor: hercik17 »

agachod1 pisze:Mysle, ze kiedy ktos ma duze dolegliwosc, to zadna praca nie jest wystarczajaco dobra, bo przy kazdej bol nas wykancza i odbiera sily do tego zeby cokolwiek robic.
zgadzam się.Mnie się udało i znalazłam taką pracę w której jako tako żyję.Też nie jest łatwo,bo wiadomo nikt nie oprawi cię w ramki i nie powiesi na ścianie!!! W każdej pracy trzeba się wykazać i coś robić.Ale jak można narzucić komuś zmianę pracy :oops: :oops: :oops: nie dorzeczne!!! Nie dosyć że choroba kieruje naszym życiem,to jeszcze ktoś będzie nim kierował!!! Nie wolno na to pozwolić.Dziś,gdy tak trudno o pracę,człowiek trzyma się etatu rękami i nogami a tu ktoś wyjeżdża z takim tekstem o zmianie pracy.Ciekawe,czy lekarz byłby w stanie tak szybko zmienić swoje kwalifikacje,gdyby się okazało,że ktoś mu narzuca zmianę pracy.śmieszne to wszystko tak jak i z tą ciążą.O ciąży już gdzieś pisałam co o tym myślę....ahhh
"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

hercik17 pisze:W każdej pracy trzeba się wykazać i coś robić.Ale jak można narzucić komuś zmianę pracy :oops: :oops: :oops: nie dorzeczne!!! Nie dosyć że choroba kieruje naszym życiem,to jeszcze ktoś będzie nim kierował!!! Nie wolno na to pozwolić.Dziś,gdy tak trudno o pracę,człowiek trzyma się etatu rękami i nogami a tu ktoś wyjeżdża z takim tekstem o zmianie pracy.
Z ust mi to wyjelas. Dzis tak ciezko o prace, a kiedy czlowiek w koncu znajdzie jakies zrodlo dochodow to sie trzyma, jak to ujelas, rekami i nogami, no bo przeciez trzeba z czegos zyc. Ehhh...czasem zyc sie nie chce, jak choroba daje w kosc. Pozdrawiam i oby jak najmniej tych kobiecych dolegliwosci. :wink:
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

Hej dziewczyny :) No, co Wy? Lekarz zapewne nie kazal zmienic pr. lecz doradzal, aby tak zrobic ;) i mnie to nie dziwi, gdyz lekarze czesto to sugeruja :) np. gdy ktos choruje na kregoslup to odradzaja pr. przy dzwiganiu
Nie ma co sie obruszac :)
Sama zmienialam kilka razy pr. i zawsze szukalam takiej, abym mogla funkcjonowac z moja choroba :) Naprawde, lekarz nie chcial nic zlego powiedziec, zwrocil uwage na cos co byc moze dla chorego nie jest takie oczywiste.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

Gdyby bylo latwiej z praca to mozna byloby ja zmienic a ze wiemy jak jest na rynku pracy obecnie to sugestie wcale nas nie podbudowuja w tym temacie.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

My sie nie obruszamy. Po prostu dodajemy do siebie dorady lekarskie w stylu lepiej zmienic prace, albo zalecam ciaze. Wiem, ze prawdopodobnie nie ma w tym nic zlego, ale jak ktos jest chory to troche inacze na to wszystko reaguje. Malo, ze wykancza go choroba, to jeszcze i lekarz swoim najlepszymi na swiecie radami. Latwo pwiedziec: zmien prace. Zeby to jeszcze bylo takie proste... Z ciaza wcale nie jest lepiej. Zajsc w ciaze i urodzic dziecko to jedno, ale kwestia zapewnienia dzidzi odpowiednich do rozwoju warunkow, to zupelnie co innego. Niestety, takie mamy ciezkie czasy, stad te wypowiedzi. Pozdrawiam.
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

Re: historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

Czy kazał? kazał zmienić prace... ale nie jestem ani zła ani nie mam pretensji do mojego lekarza... Odebrałam to raczej spokojnie i w sumie mam większą motywacje w poszukiwaniu, a raczej żeby zacząć szukać czegoś nowego... Pracuje w budowlance.. i jest czasem bardzo ciężko... ale nie warto tu o pracy mówić. Wczoraj było dobrze... dziś mnie boli bardziej. Będę montować ten drążek do podciągania.. trzeba sobie jakoś radzić :wink:
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

Powodzenia wobec tego i ciesze sie ze dzieki tym slowom zostalas zmotywowana do dzialania. Zycze rowniez aby jak najmniej bolalo i zebys mogla cieszyc sie zyciem.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
hercik17
Ekspert
Posty: 1444
Rejestracja: środa, 9 marca 2011, 08:53

Re: historia jednej...

Post autor: hercik17 »

Wszystko się zgadza,ale jakby spytał lekarz :"czy ma pani możliwość zmiany pracy" inaczej by to zabrzmiało.Chodzi o to że sugerują nam rzeczy które nie dla wszystkich są realne.Przecież my same doskonale wiemy,jaka praca nie sprawia nam bólu i w jakiej normalnie funkcjonujemy.Ale tak czy inaczej przy takich bólach jakie ja mam nie raz nie da się nawet leżeć,a co mówić o pracy,nie wspominając o zmęczeniu.Ale pracować trzeba i nic tu na to nie poradzimy.Z tym musi sobie poradzić każda z nas sama i wybrać co dla niej dobre i odpowiednie.Pozdrawiam
"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

ja odbieram to dokladnie tak
Agnetha87 pisze:w sumie mam większą motywacje w poszukiwaniu, a raczej żeby zacząć szukać czegoś nowego...
mozna zrezygnowac z dobrej pr. na rzecz innej po to, by moc np. brac urlop, gdy sie czlowiek b.zle czuje :) i doskonale wiem jak wyglada sytuacja na rynku pr., ale od samego narzekania nic sie nie zmieni ;) W moim zyciu zawsze choroba odgrywala ogromna role i
hercik17 pisze:przy takich bólach jakie ja mam nie raz nie da się nawet leżeć,a co mówić o pracy,nie wspominając o zmęczeniu.
Dokladnie! Zaraz po studiach myslalam np., ze dam rade jako nauczyciel, bo soboty wolne, bo malo godzin, bo dlugie ferie i wakacje... i okazalo sie, ze nie ma mozliwosci co miesiac 3 dni zawalic i spokojnie wyc z bolu, po prostu sie nie da! Odeszlam sama, choc dyrektorka b.mnie namawiala, bym zostala. Potem znalazlam odpowiednia pr., ale urlop poswiecalam na chorowanie ;) Bylam dobra i doceniana :D Awansowalam :D i okazalo sie, ze juz nie moge brac urlopu kiedy chce, ze musze pr.poza domem po 10-12 godz. na dobe... Probowalam, staralam sie, b.mi zalezalo, ale... zlozylam wypowiedzenie, bo to bylo ponad moje sily. I znowu trudna rozmowa z prezesami dlaczego odchodze - co mialam im powiedziec?! Teraz zarabiam zdecydowanie mniej, bywaja dni przeokropne, ale moge pic herbate kiedy chce, moge chodzic do WC ile razy potrzebuje, moge poprosic kolege, by odwiozl mnie do domu, gdy nie jestem w stanie sama prowadzic auta. Nigdy nie ma sytuacji bez wyjscia. W znalezienie pr. zawsze angazowalam cala swoja energie, inteligencje i spryt, i uruchamialam wszystkie znajomosci. Pomimo chorob, kt. mnie draza nie chodze na zwolnienia lekarskie (wyjatkiem sa pobyty w szpitalu), zawsze b.sie angazuje, wdrazam nowe pomysly, organizuje spotkania integracyjne, robie zdecydowanie wiecej niz wynika to z zakresu moich obowiazkow i wiem, ze jesli bede musiala odejsc (a taka grozba wisi w powietrzu) to znajde inna pr. :) bo sie nie poddaje! bo znam swoja wartosc, bo mam b.dobre wyksztalcenie i caly czas sie jeszcze doksztalcam, bo wiele umiem, a ponadto znam wiele osob, kt. kiedys pomoglam i wiem, ze moge sie do nich zwrocic po pomoc, gdy zajdzie taka potrzeba. Zycze Wam takiego spojrzenia na swiat! :) Mozemy wiecej niz nam sie wydaje! :) Choroba nas niszczy, nie pozwala zyc lekko i przyjemnie, ale to nie znaczy, ze jestesmy gorsze. Mam wrazenie, ze jestesmy lepsze. Potrafimy docenic wiele rzeczy, na kt. nasze zdrowe rowiesniczki nawet nie zwracaja uwagi.
Przepraszam, ze tak dluuugo... ale musialam to napisac :)
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

Nie przepraszaj. To dobrze, ze to z siebie wyrzucilas. Moze przez to poczulas sie lepiej. Ja to rozumiem. Masz racje, ze narzekanie niczego nie zmieni, ale tu chodzi o to, ze trudno powiedziec sobie: chce pracowac jako... i taka wymarzona prace sie znajduje. Sama pisalas o swoich doswiadczeniach z praca i z jej porzucaniem ze wzgledow zdrowotnych. Z tego, co piszesz wynika, ze jestes naprawde wspaniala i kreatywna osoba. Super, ze w razie co masz kogos kto moze ci pomoc w znalezieniu nowej pracy, ale trzeba miec swiadomosc, ze niestety nie kazdy ma takie szczescie. Wiem, ze duzo zalezy przede wszystkim od ciebie, ale znajomosci to naprawde cos. Niestety takie czasy. Bardzo bym chciala, zebys poczula sie na tyle dobrze zeby zostac w swojej obecnej pracy.
vwd pisze:Choroba nas niszczy, nie pozwala zyc lekko i przyjemnie, ale to nie znaczy, ze jestesmy gorsze. Mam wrazenie, ze jestesmy lepsze. Potrafimy docenic wiele rzeczy, na kt. nasze zdrowe rowiesniczki nawet nie zwracaja uwagi.
Zgadzam sie. Wiele osob, ktore choruja, ma w sobie wiecej sily niz ci, ktorzy sa zdrowi, a ci skolei naprawde nie doceniaja tego co maja - zdrowia.
Agnetha87 pisze: Pracuje w budowlance.. i jest czasem bardzo ciężko...
No dziewczyno, to ja tez zdecydowanie mowie zebys raczej pomyslala o zmianie pracy. Opowiem ci jak bylo ze mna. Ponad dwa lata temu wyjechalam z mezem do Niemiec z powodu trudnej sytuacji materialnej. Zapieprzalam jak chlop. Harowalam po 12 godzin na dobe, bo wierzylam, ze potrafie, bo jestem zdrowa i silna. Kopalam ziemie, wozilam taczka, ukladalam bruk i chodniki z kostki brukowej. Z tego powodu moj organizm nie wytrzymal i zaprotestowal. Po raz pierwszy zatrzymala mi sie @. Od tamtej pory zaczely sie moje problemy ze zdrowiem. Wykryto cyste, mialam laparo. Wyszlo endo. Po pol roku nastepna laparo, bo kolejna cysta. Kuracja Visanne. Ograniczylam prace do niezbednego minimum. Trzy dni w tygodniu po piec godzin dziennie, a i tak to dla mnie czasami zbyt wiele. Wychodza problemy sprzed lat. Nie chce zeby z toba bylo tak samo. Jestes kobieta i praca fizyczna nie jest dla ciebie. My nie potrzebujemy zapieprzac jak chlop zeby udowodnic kazdemu, ze jestesmy silne, bo i tak jestesmy i to bardziej niz mezczyzni. Mam nadzieje, ze nie dajesz czadu na maxa, ze jednak troche sie oszczedzasz. Wierz mi, w takiej sytuacji lepiej naprawde posluchac lekarza i pomalu zaczac rozgladac sie za innym zajeciem. :D

Fajnie, ze bedziesz probowac z drazkiem. Oby ci to pomoglo tak, jak pomoglo mojemu mezowi, ktory z powodu wypadajacego dysku nie mogl sie schylic zeby zawiazac sznurowadlo. Trzymam kciuki za nowa prace. Powodzenia. :) Dobrej nocki.
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

agachod1, masz racje :)
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

Dzieki Vwd. Agnetha pisala o pracy w budowalnce. Moze nie pracuje fizycznie, tylko w innym dziale np w biurze. Mam nadzieje, ze moje rady okaza sie zbedne. Szkoda zeby dziewczyna tak sie zaharowywala. Pozdrawiam.
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

jasne, wszystkie zyczymy Agnetha87 jak najlepiej :) tylko... ona chyba o nas zapomniala...
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

Re: historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

Nie zapomniałam :)
Czytam te posty.. i zauważyłam, że nikt nie łyka 4mg.. chyba jestem jedyna.... Niestety mój organizm chyba nie chce już przyjmować VISANNE ... mam problemy ze wzrokiem, wzdęcia, bóle głowy, mdłości, osłabienie ... mam dość ;/ masakra jakaś ;/ Jak już pisałam wyżej na ostatniej wizycie zwróciłam uwagę lekarzowi na temat dawki którą zażywam.. ale on oczywiście wie lepiej... Postanowiłam SAMA bez konsultacji lekarskiej zmniejszyć sobie dawkę do 2mg... no i oczywiście czuje się nieco lepiej...i tym samym nie udam się do mojego cudownego lekarza... bo po co? ;/ po kolejną receptę? heh..
Umówiłam się na 11 maja w Centrum Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej PROVITA w Katowicach do pewnego specjalisty od endo...mam nadzieję, że dowiem się czegoś konkretniejszego na temat swojego stanu zdrowia..

A ogólnie... kręgosłup boli tak jak bolał... hmm ból/skurcze jajników, a raczej ich pozostałości..
Wiecie co.. tęsknie za okresem.. normalnie nie miałam go od 6 miesięcy... bo tak długo łykam V.. ;/ bleee wiem, że one wszystko hamują, ale ile można... :( to jakby 12 miesięcy po 2mg...

A praca.. dalej ta sama... (żadna biurowa praca...) PLUS sezon na budowanie...

cierpię...

Pozdrawiam
Aga
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

za to, ze zmienilas sama dawke Cie nie opieprze, bo tez tak robilam... Czasem trzeba zrobic tak jak wlasny organizm nakazuje, a jesli to co w ulotce zaprzecza temu co mowi lekarz... zawsze bardziej ufam ulotce!
Mysle, ze pomysl z Klinika Nieplodnosci jest genialny :D Madrze, ze sie tam zapisalas na wizyte. Juz teraz chcialabym wiedziec co tez Ci powiedza! A z kregoslupem... jest tak, ze trzeba cwiczyc - on nie lubi bezruchu.
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

A slyszalas o centrum endometriozy na Slasku? Nie wiem dokladnie w jakim miescie, moze w Katowicach powstalo i moze tam sie udaj. Z dawka Visanne bardzo dobrze zrobilas. Ja lykam ten hormon dwa lata po 2mg dziennie, endo mam zaawansowane bo sa zrosty macicy z jelitami i wszystko jest ok. Brak @, brak bolu, spie normalnie, psychicznie jest czasem gorzej, ale dziewczyny z forum pomagaja na moje doly, ogolnie jest ok. Kazdy inaczej reaguje na leki, wiem, ale mysle ze zmniejszenie dawki nie zmniejszy skutecznosci dzialania Visanne zwlaszcza, ze czujesz sie po niej lepiej. Moze zmien lekarza...moze centrum endo to bedzie lepszy pomysl?

Caluski. Nie poddawaj sie. Bedzie dobrze. :lol:
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

Re: historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

W maju udałam się do kliniki http://angelius.pl/
Lekarz był w lekkim szoku jak mu powiedziałam o mojej podwójnej dawce visanne. Więc postanowił zakończyć leczenie tymi prochami i przepisał Qlaira, a że kiedyś je stosowałam nie obawiałam się skutków ubocznych bo ich nie miałam. Dostałam również skierowanie na badanie AMH. I w tej chwili czekam na wyniki. Wracając do Qlaira? teraz widzę jaka jest różnica między visanne a Q. po prostu niebo, a ziemia. Stosując Visanne na samym początku nie odczuwałam takich bólów kręgosłupa jak teraz. A jajnik boli jakby non stop ktoś dźgał w niego jakąś igłą? to jest jakaś masakra. Kiedy zmieniam swoje położenie to muszę to robić bardzo delikatnie bo on czyli jajnik od razu wyczuwa, że się ruszam. To jest jakieś chore. Zaś ból odcinka lędźwiowego był na tyle silny, że udałam się ostatnio do ortopedy. Zdjęcie nic nie wykazało. Z początku myślałam, że boli bo dużo dźwigam w pracy, ale ortopeda stwierdził, że nic się złego z kręgosłupem nie dzieje. Teraz przynajmniej jestem pewna, że to endometrioza. W październiku mam wizytę znowu w klinice. Mam nadzieję, że nic tam na dole złego się nie dzieję bo ogólnie to jestem zmęczona bólem, narzekaniem ..nie mam siły ani chodzić do pracy, a już nie wspomnę o zerowej ochocie pójścia na imprezę. Najchętniej zamknęłabym się w czterech ścianach i nigdzie nie wychodziła :(
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

Rozumiem, ze lepiej sie czujesz na obecnych hormonach? To bardzo przykre, ze tak to u ciebie wyglada. Mam nadzieje, ze trafilas na naprawde dobrych specjalistow w dziedzinie leczenia endo i ze zalecona kuracja szybko postawi cie na nogi. Pozdrawiam.
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

Agnetha87 Sto lat, sto lat!!!! - kto sie przylaczy do glosnego spiewania? :lol:
zycze wszystkiego co najwspanialsze! powodzenia! i odzywaj sie czesciej ;)
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

Re: historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

Dzięki za życzenia!
Właśnie się dowiedziałam że mój wynik AMH wynosi 1,54 ;((
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: historia jednej...

Post autor: EveLondon »

Spoznione ale szczere wszystkiego najlepszego:*
Mam nadzieje ze jakos sie trzymasz :*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

Re: historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

Niedługo zaczynam walkę z JEANINE ...
Czytałam trochę na temat tego leku, ale przeraża mnie ta "końska dawka hormonów" .. jak ja znowu zareaguje na te świństwo :(
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

oj, tam :D oj, tam :D zareagujesz dobrze! bedzie dobrze - mysl pozytywnie! :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja historia endometriozy”