historia jednej...

Opowiedz swoją historię. Jak długo chorujesz? Czy masz zaufanego lekarza? Czy szybko Cię zdiagnozowano? Czy zastosowane leczenie odniosło zamierzony skutek?
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

Zaglądam...czytam i w końcu po roku opisuję swoją historię..
Mam na imię Agnieszka...

Któregoś dnia lipca 2010r. postanowiłam pójść do lekarza ginekologa. Miałam wyjątkowo nieregularną miesiączkę... tzn. jakby dwa razy w miesiącu. A jakie były? Od pewnego czasu krwawienie było tak słabe, że zaczęłam się martwić...nigdy tak nie było. Nie przyjmowałam nigdy tabletek antykoncepcyjnych. Zawsze odczuwałam silne bóle brzucha, jajników no i dolnej części kręgosłupa. Czasem występowały omdlenia, tłumacząc sobie, że tak po prostu musi być. przepracowanie.. zmęczony organizm itd.
Wracając do tej wizyty lipcowej u Pani gin. okazało się, że mam "ogromną torbiel"... Przepisała mi tabletki antykoncepcyjne dzięki, której torbiel mogła się wchłonąć (Gravistat)... skierowała na badanie Ca 125...i za miesiąc miałam się pojawić oczywiście z wynikami....wynik 16,08
Hm na jednej wizycie się nie skończyło.. potrzebowałam dla samej siebie potwierdzenia diagnozy u innego lekarza hmm oczywiście potwierdził... dodając, że ma 5cm, "tabletki niepotrzebne, nie ma sensu ich brać bo to się nie wchłonie.. potrzebna jak najszybciej operacja".
Mówiąc szczerze wcale mnie nie uspokoił ...
Tabletki brałam przez miesiąc.. strasznie się po nich czułam.. nudności, osłabienie, ii tycie 5kg w miesiąc! Nie byłam wstanie funkcjonować w pracy..
Kolejna wizyta u lekarza ..torbiel urosła... nie chciałam brać dłużej żadnych tabletek. Wyznaczyła mi termin "operacji" 9 listopad... niestety data była odległa ;/ a ja nie miałam wyjścia musiałam czekać..
Niestety bóle były tak silne... że we wrześniu znowu się udałam do gin. tym razem po skierowanie do innego szpitala...
A więc na początku października udałam się do innego szpitala...ordynator mnie poprosił do siebie .. zobaczył skierowanie .. zapytał jak duża jest cysta.. powiedziałam, że nie wiem dokładnie, ale chyba w granicach 6cm...i boli mnie noga.. kuleję coś naciska na nogę i nie potrafię pracować, a on tak bez niczego powiedział, że nie jest duża i proszę pojechać do innego szpitala...i mnie wyprosił. Zostałam bez słowa.... Ten PAN mnie nawet nie zbadał!
A więc musiałam czekać na 9 listopada..
i w szpitalu...
Badanie krwi, moczu, usg, ekg...
co do USG - wykazało, że mam dwie cysty..
5,5cm na lewym jajniku
4,1cm na prawym jajniku
Lekarz mówił tylko, że jest nieciekawie... pytałam go do uspokojenia własnego sumienia czy była szansa wyleczenia tabletkami.. a on absolutnie nie! to jest tak duże.. takiego typu, że nie da się.. musi być operacja.
Laparotomia następnego dnia... a ja w sumie taka bezstresowa...aż dziwne.
Oczywiście wszystko odbyło się tak jak powinno aczkolwiek z małymi niespodziankami hehe nie dostałam głupiego jasia hehe nie zdążyłam go zażyć gdyż kolejność zabiegów się pozmieniała i kompletnie "świadoma" pojechałam na laparotomię :)
Znieczulenie ogólne.. bawili się mną godzinkę..
Po wybudzeniu oczywiście ..ból..odwieźli mnie na sale ..morfina... i sobie słodko spałam...
Wieczorem WIZYTA lekarza... "Dwie torbiele czekoladowe - endometrialna, niestety musieliśmy usunąć też części jajników, ale proszę się nie martwić szansa na dzieci jest..."
... zatkało mnie... szansa?
Po kilku dniach mnie wypuścili mówiąc, że dojdę do siebie szybciej w domu...
Opieka w szpitalu - rewelacja!

Dostałam wypis -
ROZPOZNANIE
Obustronne torbiele jajników

ZASTOSOWANE LECZENIE
09.11.2010 Wyłuszczenie guza jajnika obustronne przez lap.m.Pfannenstiel.
Cytologia jamy otrzewnej.
Tarfazolin, Metronidazol, Ketonal.

ZALECENIA LEKARSKIE
Kontrola u lekarza prowadzącego za 2tyg. "D27" - niezłośliwy nowotwór jajnika
Odbiór HP za 2tyg.
L-4 - 30 dni

Czekam... albo zadzwonią z onkologii albo i nie...mam nadzieję że nie.. bo przecież nadzieje umiera ostatnia :)

..ponad tydzień po operacji...no nie jest pięknie... mam silne bóle.. nie przepisali mi żadnych tabletek... bo ketonal jak brałam wcześniej mi nie pomagał.. żołądek bolał i nie chciałam się już truć ...

WYNIK BADANIA
Nieliczne płaty komórek mezotelium. Komórek raka nie znaleziono.
Cystis dermoidalis

*jajnik prawy - torbiel wypełniona masami łojowymi, włosami i zębami

Jajnik lewy w 3 fragmentach:
1. torbiel 5cm wypełniona płynem oraz łojem i włosami
2. luźna leżąca torbiel 2,5cm wypełniona łojem i włosami
3. jak błona śluzowa z białawym guzkiem śr.1cm

Poszłam po 2 tygodniach na wizytę kontrolną. Niby miało być wszystko ok a wcale lepiej się nie czułam. Plus był taki, że rana dobrze się goiła, a cała reszta była do bani. Pani dr mówiłam, że boli.. ona zbadała i mówi, że będzie bolało, że się mam starać jak najszybciej o dziecko.. Powiedziała, że na wiosnę mam przyjść i pożegnała. Więcej razy do tej Pani dr nie poszłam.
Zmieniłam lekarza hmm na lekarza z większym dorobkiem, że się tak wyrażę .. z większym stażem.. Oczywiście na wizycie pokazałam wszystkie wyniki itd. opowiedziałam co i jak... wyniki skomentował tylko tak "dobrze, że wyniki są takie, a nie gorsze". Przy badaniu okazało się, że mam znowu torbiel, a nie jedną tylko dwie po prawie 3 cm na każdym z jajników. Automatycznie skierowanie na zastrzyki i czopki... i tak było w święta i w sylwestra. Kolejna wizyta.. na szczęście wszystko znikło nie było śladu po torbielach. Kazał się oszczędzać.. Ale w sumie ile można... dwa miesiące na L4 zaczęłam wariować w domu od tego siedzenia... no i 2 stycznia do pracy.. Po miesiączce kolejna wizyta u lekarza, przepisał mi lek danazol... brałam go jakoś dwa miesiące... Skutki uboczne? słabo się czułam, mdłości, ale nic po za tym. Kolejna wizyta cofnięcie denazolu i przepisanie tabletek anty. Qlaira i tak je brałam przez dobre pół roku. Kolejna wizyta propozycja cytologii.. oczywiście tak .. lekarz jednak stwierdził, że koniec z tabletkami qlaira.. okazało się, że mam nadżerkę ... zastrzyki METRO-ADNEX-INJEEL i czopki PROFENID. Po miesiączce znowu wizyta.. dostałam wyniki cytologii gr.2 uuufff ulga... noo i przepisał mi Visanne (218zł) "przyjmować od drugiego dnia miesiączki, 2x dziennie po jednej tabletce." Jak dostane okres będę mieć robioną koagulacje... no i czekam..

Fizycznie jakoś się trzymam... zawsze mogło być gorzej. Ogólnie mam dużo siły.
Psychicznie? tu jest już trochę gorzej... Czasem zastanawiam się po co to wszystko? czemu ja? czy nie byłoby lepiej wszystko olać.. i żyć hmm z dnia na dzień bez leków...
Wiem, że chce kiedyś dziecko i to jedyna, ogromna motywacja...
Ostatnio zmieniony niedziela, 11 grudnia 2011, 13:11 przez Agnetha87, łącznie zmieniany 1 raz.
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

Witam Cie b.serdecznie wsrod nas :)
Dziekuje w imieniu forum, ze zechcialas sie podzielic swoja historia. Przeszlas sporo i zapewne masz swiadomosc, ze na tym nie koniec. Coz ja moge Ci powiedziec?! Sporo zagladasz tu od roku, to widzisz jakie pokrecone sa nasze drogi do zdrowia. Trzeba rzeczywiscie sporo zaparcia, sily, witalnosci, aby radzic sobie z endo i normalnie funkcjonowac. Wspolczuje Ci, ze musialas tyle przecierpiec! i radze (naprawde z serca) nie odpuszczaj! Badz dzielna! :) Trzymaj sie! :) Walcz o siebie! :) i swoje lepsze jutro! :) Zycze Ci wszystkiego najlepszego i pozdrawiam.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

Witaj Aga,
widze ze twoja droga dziagnozowania oraz leczenia byla bardzo pokrecona a do tego jeszcze brak zgody ordynatora zeby sie Toba zajac gdy tego potrzebowalas ale na szczescie doczekalas sie operacji tylko ze przez to czekanie stracilas zapewne czesc jajnikow. Mam nadzieje ze bedziesz walczyla o siebie i sie nie poddasz - zycie i zdrowie jest bardzo cenne i ja to potrafie docenic i ciesze sie z kazdego kolejnego dnia mojego zycia. Super ze ne znaleziono u Ciebie komorek rakowych. Nie poddawaj sie i poki jest nadzieja to trzeba korzystac ze wszelkich metod aby osiagnac upragniony cel. Pozdrawiam - Gosia.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: historia jednej...

Post autor: EveLondon »

Witaj. Wiemy dobrze co czujesz i jak ciezko naszej psychice podnosic sie kazdego dnia, bo to walka kazdego dnia... Nie jestes w tym sama i zawsze mozesz na nas liczyc... nie poddawaj sie ... ja mysle ze wszystkie jestesmy po to by pokazac swiatu ze nigdy nie mozna sie poddawac !! ?maj sie i sciskam cie mocno :*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
rivombroza
Ekspert
Posty: 568
Rejestracja: niedziela, 10 kwietnia 2011, 14:33

Re: historia jednej...

Post autor: rivombroza »

Witam Cię!!!
Również wspieram Cię całym sercem ...Przeczytałam Twoje przeżycia..ubolewam nad postępowaniem lekarzy, ale w końcu znajdziesz takiego który przypilnuje aby wszystko przebiegało jak najlepiej.Dodam jeszcze żebyś się nie zadręczała(wnioskuję, że nie masz jeszcze męza :wink: ) musisz teraz brac tabletki cały czas! ..medycyna naprawde poszła do przodu!!!A co przyniesie Ci życie to kiedyś pokaże samo :) Twoja psychika jest teraz na 1 miejscu.
Nadzieja pomaga iść naprzód; wytrwałość - stać, a odwaga - wracać.
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

Re: historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

dziękuję Wam wszystkim...

dziś boli jak nigdy... kręgosłup i w ogóle wszystko :(
jak usiąść żeby nie bolało... i jak tu zasnąć... ? :(
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

Aga moze zamiast siedzenia postaraj sie ulozyc w pozycji pol siedzacej i pol lezacej - moze tak bedzie wygodniej. Polecam ta pozycje gdyz ona najbardziej mi odpowiadala poniewaz zbyt dlugie siedzenia albo siedzenie podczas bolu powodowalo u mnie ze bol sie zwiekszal.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

trzeba brac p.bolowe i to zanim bol rozgosci sie na dobre!
a jak dzisiaj? pzdr. :)
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

Witam cie. My sie jeszcze nie znamy. Ja tez mam na imie Agnieszka i rowniez mam endo. Jak sie czujesz? Dlugo nie pisalas. Czy nadal przyjmujesz Visanne? Zdziwila mnie twoja dawka. Czy masz tabletki 2mg? Przewaznie dziewczyny przyjmuja po jednej tabletce dziennie. No ale my nie jestesmy lekarzami... Jak to u ciebie teraz wyglada?

Przykro mi, ze nadal boli. Na kregoslup moge polecic zawieszanie sie na drazku. Po prostu powis kilka chwil, kilka razy dziennie i zobaczysz czy beda tego jakies efekty. Zycze ci zeby ten bol odpuscil, przynajmniej kregoslupa. Pozdrawiam i pisz co u ciebie. :)
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

Re: historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

Heey
Nadal przyjmuje Visanne 2mg i dwa razy na dobę (rano i wieczorem po jednej tabletce)
rozmawiałam na ten temat z lekarzem czy to aby nie za duża dawka...powiedział, że nie absolutnie takie dawki się zażywa. Biorę tak od chyba listopada 2011 roku. Od wczoraj jest gorzej... nie skarżyłam się nigdy na tak silne bóle.. praca, którą wykonuję też mi w tym za bardzo nie pomaga, a raczej pogarsza mój stan... Ostatnio na wizycie u gin. było ok... nic niepokojącego nie wyczuł więc to mnie cieszy jedynie co to przepisał czopki Profenid na ból... no i kazał pracę zmienić... heh gdyby to było takie proste...

Dziękuję dziewczyny za ogromne wsparcie :)
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

Zmiana pracy to nie taka prosta rzecz niestety wiec to zalecenie z pewnoscia odpadnie. A co do lekow przeciwbolowych to super ze masz cos na bol i mam nadzieje ze lek pomaga.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
hercik17
Ekspert
Posty: 1444
Rejestracja: środa, 9 marca 2011, 08:53

Re: historia jednej...

Post autor: hercik17 »

Witaj.Mnie również zdziwiła dawka visanne? no ale lekarz wie co robi pewnie.Jak się dziś czujesz?pozdrawiam
"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

Latwo powiedziec, zmien prace. Mam lepszy pomysl. Pieniadze powinny rosnac w ogrodku, a wtedy nikt nie musialby sie martwic jak zwiazac koniec z koncem albo jak znalezc prace zeby zarobic na zycie. Wkurzajace. Mnie tez jakis czas temu jedna osoba powiedziala, ze ja mam nieodpowiednia przy mojej chorobie prace. Brak slow :!: Nie przejmuj sie tym. Komus, kto siedzi i wypisuje recepty latwo jest zalecac co powinnismy robic, jaka miec prace, kiedy zajsc w ciaze itd. Ciekawe co on by powiedzial, gdybys ty mu tak powiedziala o jego pracy? No nie wazne. Szkoda slow. Dbaj o siebie i pisz nam co porabiasz. Oby Visanne ci pomogl. Zycze ci tego z calego serca. Caluje i glowa do gory. Bedzie dobrze. :D
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

agachod1 pisze:Komus, kto siedzi i wypisuje recepty latwo jest zalecac co powinnismy robic, jaka miec prace, kiedy zajsc w ciaze itd.
Ten urywek wywolal usmiech na mej twarzy gdyz zaczyna wygladac na to ze lekarze staraja sie nam zaplanowac zycie - niby oddalilismy sie od rodzicow i zaczelismy samodzielne zycie ale tak naprawde zauwaza sie w tym zdaniu ze ktos inny stara sie miec na to wplyw tak naprawde.
Nie daj sie lekarzowi poniewaz mozesz wypowiedziec rowniez swoje zdanie na temat swego wlasnego zycia ;)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

gosiak76 pisze: agachod1 napisał(a):Komus, kto siedzi i wypisuje recepty latwo jest zalecac co powinnismy robic, jaka miec prace, kiedy zajsc w ciaze itd.

Ten urywek wywolal usmiech na mej twarzy gdyz zaczyna wygladac na to ze lekarze staraja sie nam zaplanowac zycie
No sama powiedz czy tak nie jest? Jak lekarz moze powiedziec: zachodz w ciaze, bo to cie uzdrowi. Brzmi jak zalecenie, ktore trzeba natychmiast wykonac, bo inaczej bedzie sie nadal chorowac. Wiele dziewczyn jest przerazonych po takiej wypowiedzi ze wzgledu na to, ze nie planuja jeszcze dzieci i to tak szybko jak zaleca lekarz, a nie wiedza ze ciaza nie jest super-hiper lekiem na endo. Maja z tego powodu dylemat i nie wiedza co robic. Mysle, ze czasami lekrze olewaja sprawe i zamiast brac odpowiedzialnosc za leczenie pacjentki, wola stwierdzic, ze ciaza rozwiaze problem, a jak juz sie uda z dzieckiem, oni beda miec swiety spokoj.
To samo tyczy sie pracy. Mysle, ze kiedy ktos ma duze dolegliwosc, to zadna praca nie jest wystarczajaco dobra, bo przy kazdej bol nas wykancza i odbiera sily do tego zeby cokolwiek robic.
Pozdrowionka. :D
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

Zgadzam sie z tym calkowicie. Odnosnie pracy jedyne co mozemy zrobic to starac sie walczyc z bolem ktory tkwi w nas i mimo wszystko starac sie robic to co lubimy badz jestesmy zdane robic aby zarobic pieniadze na zycie.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
hercik17
Ekspert
Posty: 1444
Rejestracja: środa, 9 marca 2011, 08:53

Re: historia jednej...

Post autor: hercik17 »

agachod1 pisze:Mysle, ze kiedy ktos ma duze dolegliwosc, to zadna praca nie jest wystarczajaco dobra, bo przy kazdej bol nas wykancza i odbiera sily do tego zeby cokolwiek robic.
zgadzam się.Mnie się udało i znalazłam taką pracę w której jako tako żyję.Też nie jest łatwo,bo wiadomo nikt nie oprawi cię w ramki i nie powiesi na ścianie!!! W każdej pracy trzeba się wykazać i coś robić.Ale jak można narzucić komuś zmianę pracy :oops: :oops: :oops: nie dorzeczne!!! Nie dosyć że choroba kieruje naszym życiem,to jeszcze ktoś będzie nim kierował!!! Nie wolno na to pozwolić.Dziś,gdy tak trudno o pracę,człowiek trzyma się etatu rękami i nogami a tu ktoś wyjeżdża z takim tekstem o zmianie pracy.Ciekawe,czy lekarz byłby w stanie tak szybko zmienić swoje kwalifikacje,gdyby się okazało,że ktoś mu narzuca zmianę pracy.śmieszne to wszystko tak jak i z tą ciążą.O ciąży już gdzieś pisałam co o tym myślę....ahhh
"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

hercik17 pisze:W każdej pracy trzeba się wykazać i coś robić.Ale jak można narzucić komuś zmianę pracy :oops: :oops: :oops: nie dorzeczne!!! Nie dosyć że choroba kieruje naszym życiem,to jeszcze ktoś będzie nim kierował!!! Nie wolno na to pozwolić.Dziś,gdy tak trudno o pracę,człowiek trzyma się etatu rękami i nogami a tu ktoś wyjeżdża z takim tekstem o zmianie pracy.
Z ust mi to wyjelas. Dzis tak ciezko o prace, a kiedy czlowiek w koncu znajdzie jakies zrodlo dochodow to sie trzyma, jak to ujelas, rekami i nogami, no bo przeciez trzeba z czegos zyc. Ehhh...czasem zyc sie nie chce, jak choroba daje w kosc. Pozdrawiam i oby jak najmniej tych kobiecych dolegliwosci. :wink:
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

Hej dziewczyny :) No, co Wy? Lekarz zapewne nie kazal zmienic pr. lecz doradzal, aby tak zrobic ;) i mnie to nie dziwi, gdyz lekarze czesto to sugeruja :) np. gdy ktos choruje na kregoslup to odradzaja pr. przy dzwiganiu
Nie ma co sie obruszac :)
Sama zmienialam kilka razy pr. i zawsze szukalam takiej, abym mogla funkcjonowac z moja choroba :) Naprawde, lekarz nie chcial nic zlego powiedziec, zwrocil uwage na cos co byc moze dla chorego nie jest takie oczywiste.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

Gdyby bylo latwiej z praca to mozna byloby ja zmienic a ze wiemy jak jest na rynku pracy obecnie to sugestie wcale nas nie podbudowuja w tym temacie.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

My sie nie obruszamy. Po prostu dodajemy do siebie dorady lekarskie w stylu lepiej zmienic prace, albo zalecam ciaze. Wiem, ze prawdopodobnie nie ma w tym nic zlego, ale jak ktos jest chory to troche inacze na to wszystko reaguje. Malo, ze wykancza go choroba, to jeszcze i lekarz swoim najlepszymi na swiecie radami. Latwo pwiedziec: zmien prace. Zeby to jeszcze bylo takie proste... Z ciaza wcale nie jest lepiej. Zajsc w ciaze i urodzic dziecko to jedno, ale kwestia zapewnienia dzidzi odpowiednich do rozwoju warunkow, to zupelnie co innego. Niestety, takie mamy ciezkie czasy, stad te wypowiedzi. Pozdrawiam.
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

Re: historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

Czy kazał? kazał zmienić prace... ale nie jestem ani zła ani nie mam pretensji do mojego lekarza... Odebrałam to raczej spokojnie i w sumie mam większą motywacje w poszukiwaniu, a raczej żeby zacząć szukać czegoś nowego... Pracuje w budowlance.. i jest czasem bardzo ciężko... ale nie warto tu o pracy mówić. Wczoraj było dobrze... dziś mnie boli bardziej. Będę montować ten drążek do podciągania.. trzeba sobie jakoś radzić :wink:
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: historia jednej...

Post autor: gosiak76 »

Powodzenia wobec tego i ciesze sie ze dzieki tym slowom zostalas zmotywowana do dzialania. Zycze rowniez aby jak najmniej bolalo i zebys mogla cieszyc sie zyciem.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
hercik17
Ekspert
Posty: 1444
Rejestracja: środa, 9 marca 2011, 08:53

Re: historia jednej...

Post autor: hercik17 »

Wszystko się zgadza,ale jakby spytał lekarz :"czy ma pani możliwość zmiany pracy" inaczej by to zabrzmiało.Chodzi o to że sugerują nam rzeczy które nie dla wszystkich są realne.Przecież my same doskonale wiemy,jaka praca nie sprawia nam bólu i w jakiej normalnie funkcjonujemy.Ale tak czy inaczej przy takich bólach jakie ja mam nie raz nie da się nawet leżeć,a co mówić o pracy,nie wspominając o zmęczeniu.Ale pracować trzeba i nic tu na to nie poradzimy.Z tym musi sobie poradzić każda z nas sama i wybrać co dla niej dobre i odpowiednie.Pozdrawiam
"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

ja odbieram to dokladnie tak
Agnetha87 pisze:w sumie mam większą motywacje w poszukiwaniu, a raczej żeby zacząć szukać czegoś nowego...
mozna zrezygnowac z dobrej pr. na rzecz innej po to, by moc np. brac urlop, gdy sie czlowiek b.zle czuje :) i doskonale wiem jak wyglada sytuacja na rynku pr., ale od samego narzekania nic sie nie zmieni ;) W moim zyciu zawsze choroba odgrywala ogromna role i
hercik17 pisze:przy takich bólach jakie ja mam nie raz nie da się nawet leżeć,a co mówić o pracy,nie wspominając o zmęczeniu.
Dokladnie! Zaraz po studiach myslalam np., ze dam rade jako nauczyciel, bo soboty wolne, bo malo godzin, bo dlugie ferie i wakacje... i okazalo sie, ze nie ma mozliwosci co miesiac 3 dni zawalic i spokojnie wyc z bolu, po prostu sie nie da! Odeszlam sama, choc dyrektorka b.mnie namawiala, bym zostala. Potem znalazlam odpowiednia pr., ale urlop poswiecalam na chorowanie ;) Bylam dobra i doceniana :D Awansowalam :D i okazalo sie, ze juz nie moge brac urlopu kiedy chce, ze musze pr.poza domem po 10-12 godz. na dobe... Probowalam, staralam sie, b.mi zalezalo, ale... zlozylam wypowiedzenie, bo to bylo ponad moje sily. I znowu trudna rozmowa z prezesami dlaczego odchodze - co mialam im powiedziec?! Teraz zarabiam zdecydowanie mniej, bywaja dni przeokropne, ale moge pic herbate kiedy chce, moge chodzic do WC ile razy potrzebuje, moge poprosic kolege, by odwiozl mnie do domu, gdy nie jestem w stanie sama prowadzic auta. Nigdy nie ma sytuacji bez wyjscia. W znalezienie pr. zawsze angazowalam cala swoja energie, inteligencje i spryt, i uruchamialam wszystkie znajomosci. Pomimo chorob, kt. mnie draza nie chodze na zwolnienia lekarskie (wyjatkiem sa pobyty w szpitalu), zawsze b.sie angazuje, wdrazam nowe pomysly, organizuje spotkania integracyjne, robie zdecydowanie wiecej niz wynika to z zakresu moich obowiazkow i wiem, ze jesli bede musiala odejsc (a taka grozba wisi w powietrzu) to znajde inna pr. :) bo sie nie poddaje! bo znam swoja wartosc, bo mam b.dobre wyksztalcenie i caly czas sie jeszcze doksztalcam, bo wiele umiem, a ponadto znam wiele osob, kt. kiedys pomoglam i wiem, ze moge sie do nich zwrocic po pomoc, gdy zajdzie taka potrzeba. Zycze Wam takiego spojrzenia na swiat! :) Mozemy wiecej niz nam sie wydaje! :) Choroba nas niszczy, nie pozwala zyc lekko i przyjemnie, ale to nie znaczy, ze jestesmy gorsze. Mam wrazenie, ze jestesmy lepsze. Potrafimy docenic wiele rzeczy, na kt. nasze zdrowe rowiesniczki nawet nie zwracaja uwagi.
Przepraszam, ze tak dluuugo... ale musialam to napisac :)
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

Nie przepraszaj. To dobrze, ze to z siebie wyrzucilas. Moze przez to poczulas sie lepiej. Ja to rozumiem. Masz racje, ze narzekanie niczego nie zmieni, ale tu chodzi o to, ze trudno powiedziec sobie: chce pracowac jako... i taka wymarzona prace sie znajduje. Sama pisalas o swoich doswiadczeniach z praca i z jej porzucaniem ze wzgledow zdrowotnych. Z tego, co piszesz wynika, ze jestes naprawde wspaniala i kreatywna osoba. Super, ze w razie co masz kogos kto moze ci pomoc w znalezieniu nowej pracy, ale trzeba miec swiadomosc, ze niestety nie kazdy ma takie szczescie. Wiem, ze duzo zalezy przede wszystkim od ciebie, ale znajomosci to naprawde cos. Niestety takie czasy. Bardzo bym chciala, zebys poczula sie na tyle dobrze zeby zostac w swojej obecnej pracy.
vwd pisze:Choroba nas niszczy, nie pozwala zyc lekko i przyjemnie, ale to nie znaczy, ze jestesmy gorsze. Mam wrazenie, ze jestesmy lepsze. Potrafimy docenic wiele rzeczy, na kt. nasze zdrowe rowiesniczki nawet nie zwracaja uwagi.
Zgadzam sie. Wiele osob, ktore choruja, ma w sobie wiecej sily niz ci, ktorzy sa zdrowi, a ci skolei naprawde nie doceniaja tego co maja - zdrowia.
Agnetha87 pisze: Pracuje w budowlance.. i jest czasem bardzo ciężko...
No dziewczyno, to ja tez zdecydowanie mowie zebys raczej pomyslala o zmianie pracy. Opowiem ci jak bylo ze mna. Ponad dwa lata temu wyjechalam z mezem do Niemiec z powodu trudnej sytuacji materialnej. Zapieprzalam jak chlop. Harowalam po 12 godzin na dobe, bo wierzylam, ze potrafie, bo jestem zdrowa i silna. Kopalam ziemie, wozilam taczka, ukladalam bruk i chodniki z kostki brukowej. Z tego powodu moj organizm nie wytrzymal i zaprotestowal. Po raz pierwszy zatrzymala mi sie @. Od tamtej pory zaczely sie moje problemy ze zdrowiem. Wykryto cyste, mialam laparo. Wyszlo endo. Po pol roku nastepna laparo, bo kolejna cysta. Kuracja Visanne. Ograniczylam prace do niezbednego minimum. Trzy dni w tygodniu po piec godzin dziennie, a i tak to dla mnie czasami zbyt wiele. Wychodza problemy sprzed lat. Nie chce zeby z toba bylo tak samo. Jestes kobieta i praca fizyczna nie jest dla ciebie. My nie potrzebujemy zapieprzac jak chlop zeby udowodnic kazdemu, ze jestesmy silne, bo i tak jestesmy i to bardziej niz mezczyzni. Mam nadzieje, ze nie dajesz czadu na maxa, ze jednak troche sie oszczedzasz. Wierz mi, w takiej sytuacji lepiej naprawde posluchac lekarza i pomalu zaczac rozgladac sie za innym zajeciem. :D

Fajnie, ze bedziesz probowac z drazkiem. Oby ci to pomoglo tak, jak pomoglo mojemu mezowi, ktory z powodu wypadajacego dysku nie mogl sie schylic zeby zawiazac sznurowadlo. Trzymam kciuki za nowa prace. Powodzenia. :) Dobrej nocki.
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

agachod1, masz racje :)
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: historia jednej...

Post autor: agachod1 »

Dzieki Vwd. Agnetha pisala o pracy w budowalnce. Moze nie pracuje fizycznie, tylko w innym dziale np w biurze. Mam nadzieje, ze moje rady okaza sie zbedne. Szkoda zeby dziewczyna tak sie zaharowywala. Pozdrawiam.
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: historia jednej...

Post autor: vwd »

jasne, wszystkie zyczymy Agnetha87 jak najlepiej :) tylko... ona chyba o nas zapomniala...
Agnetha87
Udzielaj±cy się
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 15 listopada 2010, 11:17

Re: historia jednej...

Post autor: Agnetha87 »

Nie zapomniałam :)
Czytam te posty.. i zauważyłam, że nikt nie łyka 4mg.. chyba jestem jedyna.... Niestety mój organizm chyba nie chce już przyjmować VISANNE ... mam problemy ze wzrokiem, wzdęcia, bóle głowy, mdłości, osłabienie ... mam dość ;/ masakra jakaś ;/ Jak już pisałam wyżej na ostatniej wizycie zwróciłam uwagę lekarzowi na temat dawki którą zażywam.. ale on oczywiście wie lepiej... Postanowiłam SAMA bez konsultacji lekarskiej zmniejszyć sobie dawkę do 2mg... no i oczywiście czuje się nieco lepiej...i tym samym nie udam się do mojego cudownego lekarza... bo po co? ;/ po kolejną receptę? heh..
Umówiłam się na 11 maja w Centrum Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej PROVITA w Katowicach do pewnego specjalisty od endo...mam nadzieję, że dowiem się czegoś konkretniejszego na temat swojego stanu zdrowia..

A ogólnie... kręgosłup boli tak jak bolał... hmm ból/skurcze jajników, a raczej ich pozostałości..
Wiecie co.. tęsknie za okresem.. normalnie nie miałam go od 6 miesięcy... bo tak długo łykam V.. ;/ bleee wiem, że one wszystko hamują, ale ile można... :( to jakby 12 miesięcy po 2mg...

A praca.. dalej ta sama... (żadna biurowa praca...) PLUS sezon na budowanie...

cierpię...

Pozdrawiam
Aga
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja historia endometriozy”