Historia ciaglej walki...

Opowiedz swoją historię. Jak długo chorujesz? Czy masz zaufanego lekarza? Czy szybko Cię zdiagnozowano? Czy zastosowane leczenie odniosło zamierzony skutek?
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

Hejka dziewczyny :) wrocilam do domku po urlopie w polsce... w sumie nie urlop tylko latanie heh pomagalam mamie przed remontem a potem biegalam z siostra i siostrzenica (jest taka kochana, slodka i madra :)) Jeszcze bardziej wlaczyly mi sie uczucia macierzynskie... @ jeszcze nie przyszla znow sie spoznia - mialam chwile ze pomyslalam a moze... bo ostatnio nie uwazalismy ( jakos moj przestal sie denerwoawac na mysli o dziecku) wiec polecialam po test ale niestety negatywny :( wiec cierpliwie czekam @ i zaczne brac tabeletki :(
Do tego wszystkiego bedac w polsce moja "przyjaciolka" (ta o ktorej wczesniej pisalam ze chciala rozgadywac o moich problemach) majac 40lat zaszla wlasnie w ciaze z moim wspolokatorem... i oczywiscie wszystko zaczyna sie krecic tylko wokol niej... szkoda mi jej dwoch synow juz starszych bo chyba beda czuli sie juz calkiem na boku... jak bylam w polsce wyslala mi mmsa z pozytywnym testem i zakulo mnie strasznie ze mysli tylko o sobie bo wiedziala jak przezywam endo i jak bardzo pragne dziecka, rozumiem ze chciala sie pochwalic ale mogla poprostu wyslac smsa albo zadzwonic... ehhh powinnam sie cieszyc jej szczesciem a ja jestem zla ze stara sie byc w centrum uwagi i nie mysli o tym jakie ryzyko naklada na to dziecko majac 40lat i majac zoltaczke... ehhh nie wazne mam swoje zycie i mojego misia....a jak u was kochane?? zycze przyjemnego weekendu :*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Mam nadzieje ze milo spedzilas czas w kraju - najwazniejsze ze widzialas sie z rodzinka. Jak przyjeto Twoje slowa ze nie zamierzasz wracac do Polski ???
Nie przejmuj sie ta osoba - jezeli nie bedziesz na nia zwracala uwago to przestanie zachowywac sie tak jakby byla pepkiem calego swiata.
Najwazniejsze ze masz kochanego mezczyzne ktory wie jak Cie uszczesliwic a to sie liczy najbardziej.
Buziaczki :**
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

Witam Gosiu tak masz racje najwazniejsze ze spedzilam czas z rodzinka... Nie musialam nawet rozmawiac z mama o pozostaniu sama zrozumiala ze mi jest tu dobrze, pogodzila sie z tym... na spotkaniu rodzinnym ktos zapytal o moj powrot a mama powiedziala ale po co ma wracac ma wlasna firme dobrze jej idzie ma dobrych lekarzy mezczyzne ktory o nia dba i przyjezdza do nas ile tylko moze :) zaskoczyla mnie i ucieszylam sie :) Na wiadomosc o tatuazu tez nie byla zaskoczona, nie widziala go ale przyjela to spokojnie :) Nie mam zamiaru jakos zwracac na fakt ciazy kolezanki powiedzialam jej tylko zeby nie zapomniala ze ma synow... niech jej sie wiedzie nikomu zle nie zycze... @ ciagle nie ma ;/ denerwuje mnie to... juz 4 dni sie spoznia ;/ wrrr a Jak u ciebie Gosienko?? pozdrawiam
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Ewelinko ciesze sie ze mama przyjela wszystko ze spokojem a dzieki Temu Ty poczulas sie duzo lepiej ze ona to akceptuje - super podejscie i na pewno zauwazyla ze wokol masz fantastycznych ludzi ktorzy sie Toba opiekuja :)
Przede mna jest kilka badan Slonko - w poniedzialek mam kolonoskopie i czeka mnie jeszcze rezonans glowy z powodu podwyzszonego poziomu kortyzolu. Nie czuje sie najlepiej bo wciaz mam bole i problemy z jelitem - od konca lipca nie widac poprawy. Jak tylko beda wyniki to mam natychmiast poinformowac o nich mojego ginekologa onkologa.
Buziaczki i mam nadzieje ze @ sie wkrotce pojawi abys mogla rozpoczac leczenie - wyjazd i inne sprawy zwiazane z praca mogly spowodowac jej przesuniecie - wiec cierpliwie czekam z Toba :***
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

Ojj kochana przykro slyszec ze nie ma poprawy, trzymam kciuki by badania wykazaly cos malego co szybko da sie naprawic i poczujesz sie lepiej, nie zycze by nic nie znalezli bo to by znaczylo ze nie bedzie wiadomo co jest... Ja wczoraj wieczorem dostalam @ akurat jak zaplanowalismy sobie troszke zblizen :( no i daje mi w kosc :( dziwi mnie tyllko ze lekarz powiedzial ze lewy jajnik wyglada gorzej a mnie caly czas prawy boli ;/ hmm moze prawy jeszcze walczy ... no nic pierwsza tabeletka poszla przezyc @ i odliczac dni do lutego...
Gosiu jestem z Toba daj znac jak bedzie cos wiadomo :* pozdrawiam wszystkie kobietki :*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Slonko a moze to wlasnie z lewego dochodzi do promieniowania bolowego na prawy w jakis sposob i odczuwasz to po prawej stronie - moze tak byc ale nie jestem lekarzem chociaz wiem ze sa takie dolegliwosci rowniez.
Dobrze ze w koncu @ przyszla i mam nadzieje ze tabletki pomoga Ci w opanowaniu bolu czego zycze Ci bardzo mocno :*** Myslami jestem z Toba i sle pozytywne fluidki aby wszystko sie uspokoilo jak bedziesz na tabletkach.
Oczywiscie ze dam Ci znac jak bedzie cos wiadomo i dziekuje :***
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

Witajcie kochane... tak wiem mialam czesciej pisac... probuje sie przestawic na nowy tryb zycia... ale cos ciezko... ciagle jestem zmeczona, bez energi kompletnie pewnie przez ta deszczowa pogode no bo pisalyscie ze po tabeletkach powinnam czuc sie lepiej wiec nie chce zapisywac tego zlego samopoczucia tabeletkom.... jedyny skutek uboczny ktorego jestem pewna to ze piersi mi troche urosly... mam jakis melancholijny nastroj... wiecie niby gadalam z moim ze po nastepnej wizycie u lekarza jesli bedzie lepiej bedziemy sie starac o malutkiego... ale moja zawsze upragniona dzidzia zaczyna sie ode mnie oddalac... przestaje czuc ze chce juz... w sumie mam 23 lata moze mam faktycznie czas tak jak wszyscy mowia... nie wiem co sie ze mna dzieje... mam nadzieje ze u was lepiej...
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Ewelinko rzeczywiscie moze masz czas ale pamietaj o jednym ze endo jak na razie nie jest uleczalna choroba tylko zaleczalna i poki masz szanse starac sie o dzidzie to mysle ze warto wykorzystac ten moment - musisz wziac pod uwage rozne opcje oraz te ze choroba moze sie rozprzestrzenic pozniej na inne narzady i utrudnic zajscie w ciaze w pozniejszym okresie czasu. Pozdrawiam.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

Oczywiscie Gosiu masz racje i jak najbardziej biore to pod uwage i powtarzam to sobie caly czas ze pozniej bede zalowac ze wtedy kiedy moglam nie postaralam sie... nie wiem naprawde co sie ze mna dzieje zawsze pragnelam wczesnego macierzynstwa... moze przeraza mnie mysl tej walki wyczekiwania czy sie uda czy nie a moze to ze wokolo wszystkie maja dzieci i tylko o tym potrafia rozmawiac i straszliwie mnie wkurza ze nikt sie nie liczy z tym co ja czuje... np dzis rozmawialam z dobra kolezanka z polski i mowila jak to jej mala wogole nie spi itp no i powiedzialam o swojej chorobie a w trakkcie ona mi wysyla jej zdjecie i pyta czy fajne... no myslalam ze mnie cos trafi... ocz\ywiscie ze fajne dzieci sa cudne ale wlasnie ci powiedzialam ze moja choroba prowadzi do bezplodnosci troche wyczucia... nic oczywiscie nie powiedzialam tylko stracilam ochote na rozmowe a tak potrzebowalam dzis z kims porozmawiac , chcialam sie komus wygadac, powiedziec ze sie boje... i nagle nie bylo nikogo... poczulam sie tak samotna... ehhh z calych sil staram sie nie poddawac... wczesniej czekalam wrecz na tego 14 lutego i wizyte a teraz im blizej tym bardziej panikuje i boje sie podjac proby walki o dzidzie... pewnie to normalne.... a jak u ciebie Gosiu?? jak sie czujesZ?? sciskam mocno
Ps tatuaz skonczony teraz moge sie pochwalic :)
http://imageshack.us/photo/my-images/253/szesc.jpg/
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Tatuaz jest naprawde cudowny - bardzo kolorowy i az dech zapiera jak sie go oglada :)

Ewelinko wiem ze czujesz obawy i ja tez nie jestem w tym odosobniona bo wokol mnie sa kolezanki ktore maja dzieci a takze sa w ciazy ale pytaja sie o moje zdrowie i jak sobie daje rade ze wszystkim - ja staram sie cieszyc ich szczesciem wiedzac ze na razie moje szanse na maluszka sie oddalaja gdyz mam problemy ze zdrowiem i na razie nie wiem o co chodzi - czekam na wyniki biopsji pobranej podczas kolonoskopii a 27 listopada mam rezonans przysadki mozgowej zeby zobaczyc czy nie ma tam zmian odpowiadajacych za podwyzszony poziom kortyzolu. Gdybym mogla to chcialabym starac sie o malenstwo jak najszybciej - dzis mam bole i jestem strasznie oslabiona - mam tylko nadzieje ze wyniki cos wykaza i bede mogla stanac na nogach tak porzadnie wkrotce.

Niestety niektorzy nie maja taktu lub nie chca slyszec o chorobie i zamykaja sie na slowo choroba albo uwazaja ze to tylko cih sprawy sa najwazniejsze nie zwazajac na uczucia innych wokol siebie.
Ewelinko prosze walcz o siebie i swoja przyszlosc - mozliwe ze to wszystko jest spowodowane tym ze wokolo znajomi mowia o dzieciach a Ty jestes w niepewnosci czy sie uda - jestes silna kobietka i ciesze sie ze wizyta jest coraz blizej bo dowiesz sie kliku rzeczy ktore akurat pozwola Ci na staranka o malenstwo ktorego tak przeciez pragnelas. Mysle ze po prostu uwiklalas sie obecnie z tym wszystkim i nie wiesz jak sobie poradzic ale mam tez nadzieje ze sprawy sie wkrotce wyjasnia i bedziesz wiedziala na czym stoisz.
Pozdrawiam i tule cieplutko :***
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

Dziekuje CI Gosiu, Bogu dziekuje ze w tym wszystkim zlym trafilam do was... Czuje sie taka osamotniona a nie chce calkiem obciazac mojego chlopaka ale dzis juz mu napisalam ze zle sypiam ze mysli mi kraza... do tego bylismy u jego kuzynostwa wczoraj... caly czas mam wrazenie ze nie umieja mnie zaakceptowac bo rzadko ich odwiedzamy bo sil nie mamy a oni uwazaja ze to ja go odcinam... no i postawili nas przed faktem ze spedzamy z nimi swieta bo nie jedziemy do polski i normalnie sie zalamalam ... z jednej strony chce zeby on chociaz mial rodzine w swieta a z drugiej nie umie sobie swiat z nimi wyobrazic mialam nadzieje ze spedzimy je we dwoje... nawet nie chce widziec ich reakcji jesli bede w ciazy... zalamuje mnie to wszystko... nie chce sie poddawac i nie moge ale troche przerasta mnie to wszystko... zadzwonie dzis chyba do gp umiwic sie na wizyte i poprosic o zmiane tabeletek bo jakos nie najlepiej sie po nich czuje, ciagle zmeczonam, bez energii i jaka depresyjna... ehhh sciskam was mocno
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Lilla23
Ekspert
Posty: 270
Rejestracja: poniedziałek, 16 maja 2011, 19:52

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: Lilla23 »

Hej Eve - jeżeli kiepsko czujesz się po tabletkach, to może daj im trochę czasu? Rozumiem, że bierzesz je dopiero od października? Organizm musi się przystosować, przez pierwsze 2-3 miesiące możesz się różnie czuć, w końcu to hormony. Jak nie dzieje Ci się nic wyjątkowo niefajnego, to wstrzymaj się jeszcze chwilę - po zmianie tabletek też nie ma gwarancji, że będzie ok, możesz zareagować zupełnie inaczej. Mi się wydaje, że nie ma sensu narażać ciała na takie przeskoki z jednych tabletek na drugie. Ale to oczywiście Ty wiesz najlepiej, jak się czujesz.
Teraz jest depresyjna pogoda, brak słońca, to też może wpływać na Twój nastrój. No i przyda Ci się wsparcie od jak największej liczby osób, które Cię rozumieją. Wiem, że trudno znaleźć kogoś, kto będzie na tyle empatyczny, żeby wiedzieć, co możesz czuć w związku z chorobą. Ale pisz na forum, wygadaj się choćby pisemnie ;) Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Ewelinko moze rzeczywiscie daj organizmowi przystosowac sie do tabletek - kazdy organizm potrzebuje czasu aby przystosowac sie do zmian a to niestety hormony i roznie na nas oddzialywuja.
Mysle ze Lila ma tez racje z faktem ze jest melancholijna pogoda i szybko sie sciemnia a to powoduje ze niestety to nas przytlacza i nie mamy wplywu na to ze rano jest ciemno a wieczorem szybko sie sciemnia i tak naprawde tego naturalnego swiatla jest malo.
Pisz tu u nas zeby sie wygadac - wiadomo ze kazda z nas przechodzi roznie choroby ale wiemy trzeba wytrwalosci - staraj sie tez rozmawiac ze swoim chlopakiem o swym samopoczuciu bo mysle ze im wiecej bedzie wiedzial tym latwiej bedzie Jemu Cie wesprzec w walce z choroba.
Pozdrawiam bardzo goraco i tule cieplutko oraz przesylam moc pozytywnej energii abys mogla lepiej funkcjonowac juz wkrotce :****
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: vwd »

Hej EveLondon :)
Mam nadzieje, ze dzis juz widzisz swoja przyszlosc w b.rozowych barwach :) Nie jest Ci lekko... ale glowa do gory! dasz rade! i to ze wszystkim :) nawet podczas swiat :) wiesz co ja robie, gdy szykuja mi sie swieta, spotkania w gronie osob niekoniecznie przeze mnie lubianych... albo wymyslam zupelnie inne plany na te okazje, takie, kt. nie wypada zmienic (np. wyjazd do babci) ;) albo zapraszam gosci do siebie i wtedy mam wplyw na to kto przyjdzie (a zawsze mozna doprosic osoby, kt. sie lubi i kt.potrafia wytworzyc mila atmosfere). Wprawdzie mam wowczas mnostwo roboty, bo do mnie goscie przyjezdzaja zawsze z nocowaniem, ale wole to niz meczenie sie u kogos kto mi nie odpowiada.
Co do zmiany tabletek, podzielam zdanie moich przedmowczyn.
Zycze Ci zdrowia! i usmiechu :)
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

Dziekuje wam kochane za rady i obecnosc :) Moze jeszcze nie jest kolorowo ale staram sie nastwic pozytywnie... Niestety nie dam rady sie wymigac od tych swiat wiec poki co staram sie nie myslec o tym...
Wczoraj straszliwie sie czulam, wymiotowalam nie moglam sie ruszyc bole jajnikow... a dzis troche lepiej sie czuje ale zauwazylam plamienie ( nigdy nie mialam plamien). plamie na brozowo tak jakby stara krwia... nie wiem czy to objawy endo czy efekt uboczny tabeletek czy moze wlasnie to znaczy ze tabeletki dzialaja i endometrium sie zluszcza... wstrzymam sie jeszcze z lekarzem bo i tak poczatek grudnia musze isc po nastepne paczki bo lekarz miedzy paczkami chce mnie przepadac cisnienie itp. ostatnio mam takie momenty ze ide z pracy do pracy i lapie sie na tym ze glszcze brzuch myslac ze mam duzy... wszystko mi sie w glowie miesza... mam straszny metlik, tyle emocji we mnie siedzi... moj prawdopodobnie na weekend jedzie do polski wiec zostane sama zapewne wlacze smutne piosenki i moze uda mi sie dac upust emocja w postaci placzu... bo tak jak zawsze potrafilam sie wyplakac i bylo mi lepiej tak teraz za cholere nie umie uronic lzy mimo ze chce mi sie plakac... no ale coz trzeba walczyc i kazda z nas o tym wie.... dziekuje wam bardzo i mam nadzieje ze u was wszystko dobrze :) sciskam :*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Ewelinko a jak dlugo bierzesz juz tabletki ??? Moze byc tak ze organizm bedzie dostosowywal sie do hormonow i moga wystepowac teraz tylko plamienia na poczatku kuracji a jak masz brac ciagle bez przerw to wlasnie plamienie moze byc jako skutek uboczny ktory z czasem minie.
Dobrze ze masz wizyte u lekarza na poczatku grudnia - zapisz sobie pytania ktore masz w glowie i mam nadzieje ze lekarz odpowie Ci na nie bardzo dokladnie.
Mam nadzieje ze muzyka dobrze na Ciebie wplynie a dawanie upustu emocjom ktore tkwia w nas to najlepsze rozwiazanie gdyz nie mozna tych wszystkich nagromadzonych emocji trzymac caly czas w sobie.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

hej Gosiu no wlasnie tak dzis pomyslalam bo plamienia sie nasilily ze moze przez te hormony okres taki dziwny szybciej przyszedl bo zostalo bodajze 5 tabeletek do konca listka. no nic zobaczymy jak to dalej pojdzie... jutro chce isc do sklepu kupic zeszyt i segregator zeby w segrekatorze trzymac listy od lekarzy badania itp i zeszyt do zapisywania objawow i pytan... zgapilam od dziewczyn z forum i pomyslalam ze to faktycznie dobra opcja... orgaznizm chyba zaczyna sie przyzwyczajac i do tabeletek i do zmiany trybu pracy bo i zasypiam po 20 i wstaje bardziej energiczna jeszcze tylko bole jajnikow ale daje rade... :) planuje ten weekend jesc, spac relaksowac sie ile wlezie czyli rekonwalescencja :D sciskam was mocno
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Super ze jestes zorganizowana, pelna energii :) Ciesze sie ze chcesz dac organizmowi chwile odpoczynku bo naprawde nalezy sie to Tobie i Twemu cialu aby nabrac sily na funkcjonowanie przez kolejny tydzien. Jestes dzielna :****
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

No i wszystko mi walnelo... i znow nawet lzy nie moge uronic.. dopiero co ulozylam sobie w glowie ze w lutym podejmiemy starania... ze bedzie dzidzia nawet jesli bede musiala walczyc... wczoraj odwazylam sie powiedziec mojemu mezczyznie o tym co czuje ze bardzo sie boje ze nawet wtedy kiedy mialam operacje tak sie nie balam... i tak od slowa do slowa.... zapytalam czemu zmienil decyzje na temat dziecka ze przeciez zawsze bal sie dziecka ciazy i odkladal to zawsze na pozniej... chcialam uslyszec ze dojrzal ze ze mna chce spedzic zycie i zalozyc rodzine a co uslyszalam... " nie zrozum mnie zle.... milosc i zwiazek wymaga poswiecen" chcialo mi sie zaplakac ale powiedzialam dobrze rozumiem wstalam i poszlam spac... cale rano myslalam i zrozumialam ze wlasnie tego sie balam... ze moja choroba nie jako go zobowiazania ze musi zgodzic sie na dziecko...a nie chcialam go przymuszac... chcialam bysmy razem podjeli taka decyzje a teraz mam tylko wrazenie ze robi to zebym sie nie zalamala... wiec jak dzis zadzwonil powiedzialam ze podjelam decyzje ze zostane przy tabeletekach jesli okaze sie ze pomagaja... nie zrozumial i powiedzial no chyba ze lekarz powie ze trzeba walczyc a ja odpowiedzialam ze nie ze powiem wtedy ze nie jestem gotowa na dziecko oczywiscie ze zle go zrozumialam ze cos tam ale dlugo mnie nie przekonywal co utwierdzilo mnie ze to jedyna decyzja... wiec musze sie teraz przestawic... juz sama nie wiem...mam nadzieje ze u was dobrze... sciskam :*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Ewelinko mam nadzieje ze on przemysli slowa - ale tak czasem jest ze milosc i zwiazek wymaga poswiecen nawet jezeli wymagaloby to poswiecenia dla mezczyzny to zapewne tez bysmy sie zastanawialy nad pewnymi rzeczami - czasem mezczyzni mysla inaczej i mowia rzeczy ktorych my do konca nie potrafimy zrozumiec - moze powinniscie dluzej i bardziej szczerze porozmawiac na temat dziecka i tego co naprawde go sklonilo ze zgodzil sie na malenstwo bo te krotkie slowa tak do konca niczego nie wyjasniaja ale jezeli masz wybor i mozesz kontynuowac leczenie to na razie staraj sie to zrobic a byc moze Twoj mezczyzna dorosnie do decyzji o malenstwu i bedzie chcial malenstwo tak samo jak i Ty - po prostu daj ta szanse bo byc moze nie czuje sie gotowy a wiedzac co choroba moze poczynic podjal krotka decyzje na tak.
Tule cieplutko :*****
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

od piatku jak tylko wyjechal probowalam sie rozplakac... probowalam wszystkiego ale zwyczajnie nie potrafilam co najbardziej mnie dobijalo... teraz wkoncu sie udalo ... mam nadzieje ze ten placz mnie oczysci choc wciaz slysze to jego zdanie w glowie i czuje sie wykastrowana (wiem dziwne okreslenie) ... wiem ze on musi dojrzec do tej decyzji ale po co dawal mi nadzieje i czemu wprost nie powiedzial to co zawsze ze nie jest gotowy... ;(
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: vwd »

Nie zazdroszcze Ci Twoich rozterek.
Jest taka jedna stara prawda: wiekszosc mezczyzn boi sie ojcostwa i klopotow z nim zwiazanych, ale gdy dziecko sie pojawia na swiecie to Ci co deklarowali niechec zmieniaja diametralnie swoje poglady i chca dla swego dziecka jak najlepiej! Mam mnostwo takich przypadkow kolo siebie i Ty pewnie tez. To dotyczy rowniez drugiego czy trzeciego dziecka w rodzinie. Faceci potrafia sie boczyc na zone za to, ze wpadla, niekiedy praktycznie cala ciaze, ale gdy zobacza ta krucha istote, gdy wezma ja na rece, to swiat sie dla nich zmienia. Gdyby nie wpadki, zabrakloby na swiecie polowy z nas! Twoj chlopak nie jest wiec wyjatkiem, on chce dobrze, ale cala ta sytuacja go przerosla. Jemu byloby latwiej, gdybys ktoregos dnia mu oznajmila: jestem w ciazy, bo wowczas nie mialby odwrotu (no, chyba, ze ma Cie w nosie i na taka wiadomosc zwialby gdzie pieprz rosnie, ale o to go nie posadzam). To trudny czas dla Was, ale wierze w Wasza madrosc (zwlaszcza Twoja) i pozdr. serdecznie :)
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

dziekuje ci za madre slowa i fakt ze tak jest z mezczyznami i wiem ze on tez by taki byl bo nie raz powtarzal ze swojemu dziecku chcialby wszystko dac i wiem ze w gruncie rzeczy by sie cieszyl ale przeraza mnie mysl ze nie jest na to gotowy a ja nie chce go zmuszac zeby kiedys nie uslyszec tylko ze wzgledu na twoja chorobe zgodzilem sie na dziecko wcale go nie chcialem... mam sajgon w glowie... przez ten caly stres i smutek brzuch mi daje popalic chyba na nastepnej wizycie zapytam lekarza o jakies srodki na nerwice... poplakalam sobie wczoraj troszke wygadalam sie koledze z polski a tak chcialam zeby ktos mnie odwiedzil ale zauwazylam ze ludzie faktycznie boja sie rozmawiac o chorobach bo z polskich znajomych tu w anglii juz nie mam nikogo zeby pogadac ;( no ale nic bylo mi dzis jeszcze smutno ale na szczescie w pracy mialam zapierdziel wiec moglam na chwile zapomniec i staram sie teraz nakierunkowac moja mysl ze jest jeszcze czas do 14 lutego i wiele sie moze zmienic, a moze wogole tabeletki mi nie pomoga w tak szybkim czasie i trzeba bedzie przedluzyc leczenie wiec staram sie oddalic mysli... A jak u was w te chlodne dni? sciskam :*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Ewelinko dobrze ze masz prace i wtedy nie myslisz o swoich wlasnych problemach - wlasnie problemy schodza na plan boczny jak tylko jestesmy zajete innymi sprawami. Przykro mi ze masz metlik w glowie a znajomi ktorzy zawsze byli obok odsuneli sie gdy uslyszeli slowo choroba - tak sie czesto dzieje ale to jest okres gdy sposrod tych znajoych zauwazamy tylko te osoby ktore zostaja przy nas i chca dla nas wniesc duzo dobrego albo gdy nawet ich nie pytasz to sa gotowi pomoc w kazdej chwili - czasem trzeba tez zapytac bo nie wiedza jak moga pomoc i jak podejsc do nas w takiej sytuacji a jak ich pokierujemy to nawet pojada na zakupy badz na wizyte do szpitala - ja tak wlasnie mam teraz ze mam znajomych gotowych pomoc mi w kazdej chwili. Zycze aby czas do 14 lutego minal z jak najmniejszymi troskami i obawami - aby ten dzien stal sie cudownym dniem w podjeciu dalszych decyzji w zyciu. Buziaki :**
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

dziekuje ci Gosiu... masz racje ze czasem trzeba powiedziec no i wlasnie zapraszalam znajomych na weekendowa kawke bo nie chcialam byc sama kiedy moj pojechal ale nikt sie nie zjawil :( no trudno teraz wiem ze nie mam na kogo liczyc... teraz czekanie ... chcialabym juz wiedziec jak moje jajniczki sobie radza...a Ty Gosiu jak sie czujesz? :*:*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Lilla23
Ekspert
Posty: 270
Rejestracja: poniedziałek, 16 maja 2011, 19:52

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: Lilla23 »

Eve, ja powiem Ci troszkę inaczej. Moim zdaniem, to nic złego, że facet podejmuje racjonalnie decyzję dotyczącą dziecka. To Ty jako kobieta odczuwasz instynkt macierzyński i to na Ciebie będą działać hormony po porodzie, u facetów to troszkę trwa, zanim nauczą się kochać dziecko, nawet nie każdej kobiecie przychodzi to ot tak. Decyzja o dziecku jest bardzo poważna i bardzo odpowiedzialna, Wy jesteście bardzo młodymi ludźmi i jak przypominam sobie siebie w tym wieku, to ja nawet w ogóle o dzieciach nie myślałam. Może Twój chłopak podchodzi do sprawy racjonalnie, Ty emocjonalnie, więc się jakoś rozmijacie. Ale to, że on ma inną motywację, nie znaczy, że złą. Jeżeli decyzję o dziecku podjął dlatego, że Cię kocha, to chwała, że masz takiego gościa. Z tego, co napisałaś, ja przynajmniej nie odczytałam, że jest przymuszony. Broni mu do głowy nie przystawiłaś, sam podjął taką decyzję. Może ma po prostu inne uzasadnienie, niż Ty. Jak się zobaczycie w cztery oczy, powiedz mu o swoich odczuciach, ale nie oczekuj, że będzie miał dokładnie takie same. Spytaj go, co czuje i spokojnie wysłuchaj. Macie czas do lutego, obgadajcie to spokojnie i z wzajemnym poszanowaniem swojej odrębności i odmienności. Życzę powodzenia!
A co do ludzi - wiele osób nie wie, jak się zachować w obliczu choroby. Czasami trzeba powiedzieć wprost, czego potrzebujesz. Część ludzi na to nie zareaguje, ale tak bywa. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

EveLondon pisze:zapraszalam znajomych na weekendowa kawke bo nie chcialam byc sama kiedy moj pojechal ale nikt sie nie zjawil :( no trudno teraz wiem ze nie mam na kogo liczyc... teraz czekanie ... chcialabym juz wiedziec jak moje jajniczki sobie radza...a Ty Gosiu jak sie czujesz? :*:*
Ewelinko nie przejmuj sie tym - w takiej sytuacji znajda sie nowi znajomi tylko trzeba byc na to otwartym - ja dzieki forum poswieconemu rakowi szyjki macicy i dzieki grupie wsparcia raka ginekologicznego poznalam nowych znajomych ktorzy wiedza jak jest ciezko i trudno ale sa w stanie pojechac ze mna na wizyty do szpitala badz nawet na zakupy i mam dac znac jak bede chciala jechac na zakupy. Szkoda ze mieszkamy troszke daleko od siebie Sloneczko bo na pewno nie zostawilabym Cie samej w ten ostatni weekend tylko przyszla na kawke zebys nie siedziala sama - jest to nam bardzo bardzo potrzebne by moc zyc normalnym zyciem dalej.
Wierze ze chcialabys wiedziec jak Twoje jajniczki sobie radza ale niestety musisz jeszcze troszke poczekac - wiem ze czas oczekiwania to najgorszy okres aby poznac wyniki ale wytrwalosci i cierpliwosci Kochana bo czas plynie i nim sie obejrzysz bedzie juz luty.
Co do mnie - zyje z bolami nadal, wiem ze wyniki histopatolog z jelita sa na biurku lekarza i musi on je zobaczyc i opisac w liscie ktory wysle do mnie a wtedy dowiem sie co dalej sie swieci dla mnie, 27 listopada w niedziele mam rezonans magnetyczny przysadki wiec troszke przede mna jeszcze a w pracy jakos ciagne i mam wsparcie wsrod przelozonych ale sa tez gorsze bole.
Pozdrawiam i sle moc buziakow Slonko :***
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: EveLondon »

Lila dziekuje za Twoja opinie dala mi do myslenia i wiem ze decyzji jakakolwiek by nie byla sama nie moge podjac wiec przygotowywuje sie do rozmowy, dlugiej pewnie nie latwej ale to wazna decyzja ktorej nie mozna pochopnie podejmowac... mozna jestem zbytnia romantyczka i marzycielka ze wierzylam ze uslysze ze dojrzal i ze chce zalozyc rodzine, wkoncu faceci inaczej na to patrza....
Gosiu jestem otwarta na ludzi mimo ze wciaz dostaje po dupie :( nie dawno poznalam dziewczyne w moim wieku zrobila na mnie wrazenie i uwazalam ze jestesmy podobne jednak szybko zobaczylam ze to kolejna osoba ktora uwaza ze ona i jej problemy sa najwazniejsze... no ale trudno...
Kochana dziekuje ci za mile slowa i fakt szkoda ze mieszkamy tak daleko od siebie... wspoczuje ze caly czas musisz zyc z bolem i zycze ci by list z wynikami przyszedl jak najszybciej a czas do renozasu minal jak z bicza. sciskam mocno :*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: gosiak76 »

Dziekuje rowniez - mam nadzieje ze trafisz na takie osoby ktore nie beda robily pierwszego wrazenia tylko ale beda zawsze wtedy kiedy i Ty chcialabys porozmawiac o czyms a nie tylko koncentrowac sie na swoich wlasnych majac innych gdzies. Pozdrawiam bardzo goraco :***
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
marzenka86
Ekspert
Posty: 209
Rejestracja: poniedziałek, 18 października 2010, 22:04

Re: Historia ciaglej walki...

Post autor: marzenka86 »

Właśnie tak jest faceci myślą inaczej i boją sie tej odpowiedzialności!!!Wiem co czujesz bo ja też to przerabiałam!!tylko że jak ja sie dowiedziałam że mój ukochany chyba nie za bardzo pragnie tego co ja że wolał by poczekać to było już za późno bo maleństwo sie rozwijało a my nawet o tym nie wiedzieliśmy!!a dziś....dziś oczekuje maleństwa i jest szczęśliwy z tego powodu!!Tobie napewno te sprawy też sie poukładają zobaczysz będzie dobrze :) głowa do góry :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja historia endometriozy”