tak ciężko z endo

Opowiedz swoją historię. Jak długo chorujesz? Czy masz zaufanego lekarza? Czy szybko Cię zdiagnozowano? Czy zastosowane leczenie odniosło zamierzony skutek?
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: tak ciężko z endo

Post autor: gosiak76 »

Witaj Goniu,

nie wiem jak to okreslic ale najprosciej jest odpowiedziec ze wszystko siedzi w glowie - gdyby wszystko siedzialo w glowie to nie byloby az tylu lekarzy (taka prawda).
U mnie nie wiadomo od czego zrobil sie stan zapalny narzadow miednicy mniejszej - uwazam ze przypadki ginekologiczne spowodowane sa albo wczesniejszymi operacjami typu usniecie wyrostka robaczkowego albo uwarunkowane genetycznie albo otoczenie ma na to wplyw.

Bedziemy czekac na Twoje relacje z wizyty u psychologa - jestem ciekawa Twojego zdania co sadzisz o przebiegu wizyty i czy bedziesz zamierzala pojawic sie tam ponownie.
Trzymam kciuki ze wizyta przebiegnie bez zadnych komplikacji i zalatwisz co trzeba ;)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Gonia
Udzielający się
Posty: 20
Rejestracja: środa, 24 listopada 2010, 11:16

Re: tak ciężko z endo

Post autor: Gonia »

Wiem, oczywiście i masz rację.
Ale w wielu przypadkach na dane choroby czy ich wpływ, mają przyczyny - wcale niechciane przez nas w naszym życiu przeżycia (nieprzyjemne mówiąc delikatnie zdarzenia osobiste), to chciałam jeszcze dodać :)
domowniczka
Ekspert
Posty: 1507
Rejestracja: wtorek, 30 marca 2010, 10:05

Re: tak ciężko z endo

Post autor: domowniczka »

To b. ciekawe co piszesz... zobaczymy jak to dalej sie potoczy... opowiesz nam, prawda?!
Gonia
Udzielający się
Posty: 20
Rejestracja: środa, 24 listopada 2010, 11:16

Re: tak ciężko z endo

Post autor: Gonia »

Dziewczyny,
minęły ponad 2 lata chyba... niesamowite jestem w ciąży w 7 miesiącu, termin mam na połowę grudnia. Właśnie zaczęłam do Was pisać, ale mam tego tyle, że muszę skończyć w domu! :)
Chcę Wam opowiedzieć moją drogę kuracji przez te ponad 2 lata, jakie miałam szczęście, że Przyjaciółki poleciły mi dwa, a nawet trzy namiary na wspaniałych lekarzy, którzy pomagają nam ludziom z różnymi problemami zdrowotnymi!
Nie zawsze chirurg jest jedynym i słusznym wyborem, najlepiej trzymać się i jednych i drugich. Mnie pokierowała moja intuicja - w sensie może po raz pierwszy dałam się jej sobą pokierować...
Odezwę się niebawem, jak skończę swój laborat.

pozdrawiam Wszystkie Forumowiczki,
Gonia
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: tak ciężko z endo

Post autor: gosiak76 »

Wspaniale wiadomosci Goniu - ciesze sie razem z Toba I czekam na opis Twej historii leczenia. Pozdrawiam cieplutko - dbaj o siebie i malenstwo :) Czy wiesz czy to bedzie chlopczyk czy dziewczynka ???
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Gonia
Udzielający się
Posty: 20
Rejestracja: środa, 24 listopada 2010, 11:16

Re: tak ciężko z endo

Post autor: Gonia »

Witam ponownie,
dawno się nie odzywałam ale mam chyba ciekawe doświadczenia za sobą, z którym chciałabym się z Wami cierpiącymi na endometriozę i inne świństwa podzielić! Finał zakończył się przeszczęśliwie ponieważ jestem w ciąży, rodzę w Grudniu! :D
Zaznaczę na początku od wyraźnego podkreślenia, że jestem osobą sceptyczną i daleko mi do skłonności i kontaktów z tzw. hosztaplerami i nie dam sobie wmówić kitów. A oszustów rozpoznam i ocenię po pierwszym kontakcie!

Po wielu doświadczeniach z medycyną konwencjonalną posłuchałam i zechciałam spróbować wizyt u lekarzy z polecenia od przyjaciół. Miałam dość słuchania dotychczasowych lekarzy (bardzo znanych w Warszawie i z bardzo dobrymi opiniami) którzy namawiali na:
- operacja
- "natychmiast kuracja wpędzająca w menopauzę i kilka operacji w ciągu roku z prawdopodobieństwem uszkodzenia jelit i perspektywą STOMII” - dla mnie to była przerażająca wizja, która mnie załamała!
- lub natychmiast kierujemy na in vitro
Dodam jeszcze, że jeśli ginekolog namawiał mnie na in vitro, rezygnowałam z niego. To nie była metodą, w którą chciałam wejść aczkolwiek ją rozważałam, ale byłam na nie.
Przypomnę, że miałam 1 laparoskopię pod koniec 2010r. podczas której miałam być wyczyszczona na tyle ile to możliwe z endometriozy i miałam mieć przy okazji narkozy udrożnione jajowody + wycięty guzek endometrialny.
Przed pójściem na laparoskopię i po laparoskopii miałam fatalne wyniki badań. Tuż po zabiegu w szpitalu byłam załamana psychicznie ponieważ pan Profesor, który mnie operował nie zrobił mi nic więcej podczas operacji tylko wyciął guzka endometrialnego. Guzek ten po przebadaniu okazał się zwykłą torbielą ale Profesor po operacji i tak postawił mi PESYMISTYCZNY werdykt i diagnozę z praktycznie brakiem szansy na płodność i w ogóle na zajście w ciążę. Endo podobno była wszędzie + poza macicą… ! Dał mi do wyboru „albo kuracja wpędzająca w menopauzę i kilka operacji albo natychmiast in vitro”. Nigdy nie otrzymałam od niego opisu operacji – prosiłam, ale dostałam od niego odmowę. To przede wszystkim wzbudziło moje podejrzenia i obudziło brak zaufania do dalszych proponowanych przez niego metod… Poza tym moje wątpliwości dodatkowo wzbudził brak podjęcia próby oczyszczenia mnie z Endo podczas tej jednej laparoskopii jak już leżałam i tak na stole pod narkozą… mogli mnie przecież wyczyścić na tyle ile byli w stanie…
W szpitalu po diagnozie Profesora byłam załamana. Moja przyjaciółka próbowała mnie postawić na nogi, mówiąc, żebym spróbowała wizyt u jej Pani Dr Bioenergoterapeutki z Warszawy, która leczy różne schorzenia... w tym słynie z tego, że leczy ludzi z nowotworów. Moją przyjaciółkę wyleczyła z 2 nieczynnych nerek (w skrócie: lekarz prowadzący moją przyjaciółkę w szpitalu powiedział, że gdyby nie prowadził jej wcześniej to by nie uwierzył, że najpierw jedna nerka, a potem druga – wróciły w 100% do normy! I on nie wie, nie rozumie jak to się stało!). Powiedziała mi również, że nie muszę w to wierzyć, żebym poszła, spróbowała tak jak ona i tyle!
Po tej operacji moje dwie przyjaciółki namawiały mnie na swoich lekarzy: jeden Doktor z Krakowa, druga Pani Doktor Bioenergoterapeutka z Warszawy. Wiedziałam, że pomogli wielu osobom i są to lekarze, którzy nie polecają operacji (dopiero w ostateczności) tylko próbują innych metod. Więc stwierdziłam, że ostatecznie na operację mam czas i spróbuję.

Opowiem co się działo od czasu mojego ostatniego wpisu:
1) zdobyłam dwa kontakty do bezcennych lekarzy:
a) jeden w Warszawie do Pani Doktor Bioenergoterapeutki (Pani Chirurg na emeryturze jak się nie mylę) , która ma sukcesy w leczeniu również ludzi z nowotworów, bezpłodności i innych schorzeń - moją przyjaciółkę wyleczyła z dwóch nieczynnych nerek (groziły jej dializy…!)
b) drugi to doktor z Krakowa - napisałam wcześniej, że psycholog, ale to jest Internista z wieloletnią praktyką i stosujący medycynę chińską i tybetańską. To wspaniały lekarz o ogromnej wiedzy, który leczy ludzi na różne schorzenia!
c) Tybetańczyka w Warszawie po dwóch spotkaniach (jak ktoś pamięta moje poprzednie wpisy) jakoś sobie darowałam, w sensie zdecydowałam się na tych powyższych dwóch lekarzy
2) cały czas chodziłam na terapię indywidualną do Pani Psycholog w Warszawie, którą zakończyłam w grudniu 2012. Uważam ten proces, wkład czasowy i finansowy za bardzo dobrą decyzję, to bezcenny rozwój osobisty i wewnętrzny!
3) byłam pod stałą kontrolą ginekologów, żeby było jasne
4) w międzyczasie chodziłam i cały czas chodzę regularnie do super Pani Doktor Endokrynolog w LuxMedzie bo miałam niedoczynność tarczycy – do tej lekarki bardzo trudno się dostać, mogę polecić z całą odpowiedzialnością, jest świetna i wyprowadziła mi tarczycę i mam do dziś bardzo dobre wyniki.
5) aha i przestałam chodzić do tej super Pani Ginekolog w Warszawie ponieważ zaczęła naciskać na in vitro, a ja byłam na nie.

Prawdopodobnie nie jeździłabym do Krakowa do lekarza, ale moja przyjaciółka z Wrocławia, która do niego jeździ zapisała mnie i już nie było odwrotu :) (trudno się do niego dostać, czeka się ok. 3 miesiące na zapis na pierwszą wizytę)! Więc nie mogłam nawalić i nie pojechać…
Pojechałam do niego na początku 2011 roku. Ten Doktor w Krakowie diagnozuje ludzi na podstawie pulsu + stawia igły. Daje różne zioła i leki.
Po zbadaniu mnie, podjął się i stwierdził, że usunie mi endometriozę (że miał już pacjentki z Endo, w tym niektóre z Warszawy i udało się im zajść w ciążę) – powiedział tylko, że nie może określić mi czasu ile to nam zajmie i muszę bezwzględnie słuchać się jego zaleceń i terminów wizyt. Powiedział podobnie jak tybetański lekarz z Warszawy, że w moim przypadku endometrioza to wynik stresów z przeszłości, z poprzednich lat.
Na tej już wizycie zdecydowałam się na leczenie u Doktora. Moje wizyty były co 1,5 – 2 miesiące (zdajecie sobie sprawę, że dojazd z Warszawy + urlopy + koszty na podróż – łatwo nie było). Dostawałam różne zioła i tabletki, mój organizm reagował biegunkami – tak jak uprzedzał Doktor, mówił, że organizm oczyszcza się z endometriozy, ze wszystkich zanieczyszczeń.
Miałam również bardzo obfite okresy, często w nocy mnie zalewało i w ciągu dnia, pomimo starań…
Doktor przy okazji – ma coś z psychologa, potrafi zadawać zadania do wykonania, coś do przerobienia w domu, w rodzinie… widzi wszystko i wszystkie problemy danego człowieka… miałam wrażenie, że skanuje na wskroś. W sensie ja miałam takie doświadczenia, nie wiem jak inni pacjenci. Doktor był przekonany, że zajdę w ciążę i będzie syn! :)
Oczywiście słuchałam, ale swoje myślałam, w sensie nie wierzyłam, ale zioła brałam. Byłam nie raz wściekła, nie wierzyłam, bo ciągle nic… tylko biegunki i picie ziół o określonych porach, zgodnie z zaleceniami… Czas leciał dalej.

Dodatkowo w podobnym czasie co do Dr z Krakowa (laparoskopia była pod koniec 2010r. do tej Pani Dr poszłam na początku 2011r ) zapisałam się do Pani Dr Bioenergoterapeutki na szczęście na miejscu, bo w Warszawie. Ta Pani Dr uzdrowiła moją Przyjaciółkę z 2 nieczynnych nerek. Pani Doktor po zbadaniu mnie stwierdziła, że po pierwsze nie mam przepływu energii przez własne nogi do Ziemi – nie mam kontaktu z Ziemią, mój organizm i system energetyczny jest w kiepskim stanie, Endo wyczuła … i stwierdziła, że to trzeba naprawić.
I zaczęłam chodzić 1xtygodniu, potem jak mi się polepszyło, 2x w miesiącu, teraz chodzę nadal profilaktycznie bo chcę nadal do niej chodzić 1x w miesiącu. Zwłaszcza, że bardzo ją lubię, lubię do niej chodzić, chcę żeby mnie kontrolowała i moją ciążę (ostatnio moje wizyty są krótkie, bo podobno wszystko jest dobrze).
Podczas mojej drugiej wizyty u tej Bioenergoterapeutki siedziała pacjentka na korytarzu, bo przyszła za wcześnie. Zagadałam i zapytałam czy długo tu chodzi, bo ja jestem drugi raz i nie wiem co myśleć… Kobieta mi powiedziała mi, że jest bardzo chorowitą osobą, ciągle się przeziębia i wysłała ją do niej jej przyjaciółka, której dziecko miało nowotwór i Pani Doktor wyleczyła to dziecko z nowotworu... Powiedziała mi, że jeśli chodzi o nią, to ewidentnie przestała chorować i wzmocniła jej się odporność.
A co ja zauważyłam przez pierwsze kilka miesięcy: po pierwsze nie nastawiałam się na cuda, że zajdę w ciążę, a czy mi usunie endometriozę? - stwierdziłam, że zobaczymy, pamiętam słowa przyjaciółki NIE MUSZĘ W TO WIERZYĆ i tego się trzymałam. Zauważyłam, że jak zaczęłam do niej chodzić, zaczęłam się lepiej czuć, lepiej funkcjonować i przestałam chorować! Słuchajcie od prawie 3 lat nie wiem co to angina, przeziębienia, grypa, bóle głowy, zatok! To mogłam już zauważyć w miarę szybko. I jest to wspaniałe!
Oczywiście bywa zimową porą, że zaczyna mnie coś dopadać, ale to trwa może 2-3 dni, wystarcza mi czosnek, miód, gorąca herbata z cytryną – domowe sposoby. W sensie nie pamiętam kiedy byłam chora, leżąca na zwolnieniu i na lekach, antybiotykach. Od kiedy chodzę do Dr Bio nie brałam żadnych antybiotyków, nie miałam przeziębień przez które musiałam leżeć w łóżku! Tak i to jest wspaniałe!

Stosuję się też do jej mądrych rad odnośnie diety: jem więcej kaszy jaglanej, warzyw, zwracam uwagę na to co kupuję, co jest na składzie w każdej żywności, piję ciepłą wodę przegotowaną z miodem i cytryną itd… jednym słowem wiem co jem i dbam o to co jem!
Do tematu ciąży nadal podchodziłam sceptycznie bo lekarze nie dają szans jeśli chodzi o endometriozę…
Uwaga: Pani Bioenergoterapeutka często mówiła podobne rzeczy jak Doktor z Krakowa! Nie chcę tu wchodzić w szczegóły bo to i osobiste są sprawy ale tez twierdziła za jakiś czas, że jej zdaniem zajdę w ciążę i będę miała dziecko i to synka!
Możecie myśleć co chcecie, ja sama „marszczyłam czoło” w myślach, po prostu zostawiłam to jak jest, cieszyłam się, że nie choruję i cieszyłam się, że odbieram z przychodni coraz lepsze wyniki!

W międzyczasie ta sama moja przyjaciółka wysłała znajomego z nietypowym bardzo rzadkim nowotworem ucha do naszej Pani Bioenergoterapeutki – nie będę już opisywać, ale przypadek jest bardzo interesujący. W skrócie: miał kilka operacji, bo jedynym sposobem to operowanie wycinanie nowotworu, ale problem z tym nowotworem był taki, że on odrastał. Znajomy chodził przez kilka miesięcy do Dr Bio. W międzyczasie miał termin na kolejną operację. Finał był taki, że zebrani profesorowie w szpitalu (bo to nietypowy przypadek był i najechało ich się również wielu z zagranicy!) przy kolejnej operacji otworzyli i zaszyli ucho… po nowotworze ani śladu!

Wiem, że do tej Pani przyjeżdżają też kobiety z całej Polski, które mają problemy z zajściem w ciążę, nawet takie z kilkukrotnym nieudanym in vitro. I wiem, że udaje się tym kobietom zajść w ciążę – po prostu to również chcę Wam zaznaczyć.
O właściwościach i leczniczym wpływie bioenergoterapii zaczynają już mówić naukowcy - fizycy kwantowi, więc … akurat mnie nikt nie musi przekonywać.

Wielokrotnie zastanawiam się w jakim stanie fizycznym i psychicznym dziś bym była, gdybym pozwoliła się wpędzić w stan menopauzy… W tym tygodniu rozmawiałam z bardzo doświadczoną Panią Dr Ginekolog, starszą już kobietą, która zna tego profesora który mi to proponował. Lekarze generalnie są bardzo powściągliwi w krytykowaniu innych lekarzy (to bardzo lojalna branża) ona tylko delikatnie wypowiedziała się, że dziwi się, że on się zabiera za leczenie bezpłodności i endometriozy, bo jest dobry w jednej ale INNEJ dziedzinie. Powiedziała, że trafiają do niej kobiety chcące zajść w ciążę po jego kuracji i jest zdziwiona tym jak on je prowadził.
I musimy pamiętać, że na endometriozę niestety nadal nie ma leków, do końca nie znane są przyczyny a to co robią lekarze to jest wszystko metoda prób i błędów. Aczkolwiek w pełni rozumiem te kobiety, które się trzymają zaleceń i kuracji lekarzy przy endometriozie.

Oczywiście przechodziło mi przez myśl (zanim okazało się, że jestem w ciąży), że żeby sprawdzić namacalnie skuteczność tych dwóch lekarzy (Doktora z Krakowa i Dr Bio z Warszawy) – być może jedynym potwierdzeniem była by np. „laparoskopia” i potem informacja czy jest nadal we mnie ta cholerna endometrioza czy jej nie ma?! Że być może jest to jedyna metoda, żeby zobaczyć w jakim stanie jest w środku moja kochana miednica… i jakie i czy są w ogóle efekty jej zniknięcia, czy zmniejszenia się…
Co jeszcze zważyłam w międzyczasie:
okres mi się trochę skrócił, był nadal bolesny (ale 1 dzień bólu a nie 3) ale już nie aż tak. Z bólem bywało różnie, raz był bardziej znośny raz mniej, ale na pewno okres był krótszy.
Po Nowym Roku 2013 jakoś byłam załamana… myślałam sobie, że mam tyle naturalnych przeszkód, że może w moim Życiu nie jest mi pisane mieć dziecka? Przecież nie każdy ma i może i musi mieć dziecko? i może ja do takich też osób należę? Przecież się nie potnę… ale że za dużo tych kłod pod nogami: endometrioza i celiakia (uczulenie na gluten) i tyłozgięcie macicy – wszystko przeciwko mnie!

Aha – jeszcze muszę skoczyć do zeszłego roku: dostałam zadanie od Doktora z Krakowa. Wiedział, że chodzę na indywidualną terapię do psychologa w Warszawie. Polecił mi, żebym zapisała się na terapię pracy nad ciałem metodą Lowena – powiedział, że mam jeszcze kilka emocji do wyrzucenia i po tym przewiduje, że powinnam zajść spokojnie w ciążę… Dziwne, pomyślałam! Znowu mam coś robić i nad czymś pracować! O Lowenie już kiedyś słyszałam, znalazłam w Warszawie jedyne zajęcia grupowe z tej metody ( psychoterapiaprzezcialo.pl ) i od listopada 2012rozpoczęłam swoją przygodę z Lowenem. Zapisałam się na grupę początkującą, w międzyczasie na warsztaty weekendową z „miednicy” i z „trójkatów” (fenomenalne zajęcia, wszystkim polecam + koniecznie książki Alexandra Lowena np. Duchowość Ciała!) , potem na grupę zaawansowaną i tak zatraciłam się w czasie i pracowałam nad sobą do prawie połowy maja 2013.

W lutym 2013 miałam nieprzyjemne zdarzenie: spóźnił mi się o tydzień okres, pamiętam jak dziś była sobota, zrobiłam sobie test i zgodnie z testem wyszła mi 1 mocna kreska i druga ledwo widoczna – zgodnie z instrukcją ucieszyliśmy się, że jestem w ciąży! Ala nasza radość trwała zbyt pochopnie, ponieważ za kilka godzin dostałam bardzo bolesny i obfity okres! Siedziałam w łazience i płakałam jak dziecko! Potem badania krwi nie wykazały ciąży! Załamałam się. Doktor z Krakowa też mi potwierdził, że nie jestem w ciąży bo akurat byłam na dniach na wizycie.
W marcu wyjechaliśmy na urlop na narty do Włoch, wróciłam i oczekiwałam na okres i po tygodniu spóźnienia okresu w kwietniu wyszedł mi piękny test, badania wszelakie również wykazały ciążę!
Doktor z Krakowa po zbadaniu mnie z pulsu również potwierdził, że jestem w ciąży i skwitował NARESZCIE! :D
Pani Bioenergoterapeutka również zareagowała podobnie mówiąc „NARESZCIE, zaniżała mi Pani statystyki!”… :D

Nie odzywałam się jeszcze na forum, bo jak to się mówi chciałam przeczekać – wyniki mam rewelacyjne, wspaniale się czuję, nie mam żadnych typowych ciążowych dolegliwości, po prostu jestem w szoku jak mój organizm się wyczyścił i przygotował do ciąży!
Ginekolodzy wiedząc, że mam endometriozę i jestem w ciąży mówią „to niemożliwe, to cud, to wyjątek”…
Nie mówię lekarzom ginekologom o moich lekarzach (piciu ziół które i Lekarce Bio) i praktyce z terapii psychologicznej. Kiedyś dawno temu jak wspomniałam o bioenergoterapii (nie pamiętam na jakiej wizycie) lekarz mi odpalił, żebym więcej o tym nie mówiła bo to wstyd! A ja znam kilku lekarzy w medycynie konwencjonalnej, którzy jednocześnie praktykują wiedzę z bioenergoterapii i homeopatii również.
Lekarka z kliniki leczenia niepłodności w Warszawie pod koniec 2010r. po tej mojej laparoskopii, również mnie zachęcała do spróbowania metod w medycynie chińskiej i bioenergoterapii bo słyszała, że te metody pomagają. Nasi dwaj koledzy lekarze z Warszawy również zaczynają łączyć leczenie takimi metodami, więc jest ogólna nadzieja, że lekarza rozwijają się ponad swoje wyuczone na medycynie metody i horyzonty.

Nie wiem co mam napisać więcej, nie chce Was zanudzać tylko dać nadzieję, tym którym moja historia przypadnie do serca i intuicji, być może niech ona będzie dla tych które już mają dość tradycyjnej terapii farmakologicznej…
Moje złożenie jest takie: zawsze można udać się do jakiegoś lekarza, jak nie podpasuje to więcej nie skorzystać – należy samemu podejmować decyzje – to jest moja metoda.

Warto słuchać też swojej intuicji (pod warunkiem, że ma się z nią kontakt). Ja posłuchałam raz w szpitalu, że nie tędy droga jeśli chodzi o zastrzyk na menopauzę i słyszałam ją za każdym razem jak ginekolog / bardzo dobrzy ginekolodzy w Warszawie mnie namawiali na in vitro!

Warto też słuchać innych jeśli polecają Ci kogoś i coś z dobroci serca. Warto słuchać historii innych, jeśli inni lekarze pomagają. Dla mnie Pan Doktor z Krakowa i Pani Doktor Bioenergoterapeutka z Warszawy to przewodnicy ludzi na Ziemi, pomagają innym. Na pewno nie w każdym przypadku można pomóc, ale jak słyszę o konkretnych przykładach bezpośrednio od bliskich, to jest to dla mnie wystarczający dowód.

Jeśli ktoś z Was się mnie zapyta co jest sukcesem ciąży w moim przypadku, to nie wiem, nie umiem odpowiedzieć. Czy pomogło mi to, że byłam sceptyczna czy to, że jak coś zaczęłam i mi podpasowało, to podejmowałam się, byłam konsekwentna i chciałam skończyć? Nie umiem odpowiedzieć.
Wiem i czuję, że wszystko co zrobiłam przez ten czas mi pomogło. Łącznie z niezliczoną lekturą z psychologii, którą mi polecała moja Dr Psycholog jak i moje Przyjaciółki. Mam teraz inne podejście do Życia, inną wiedzę, z innej perspektywy patrzę teraz na wszystko. Zawsze jest czas na rozwój osobisty, przepracowanie własnej historii jak i historii swoich bliskich. Po tym czasie pełnym pracy uważam, że jest to fundament – a jaki rodzaj fundamentu chcemy mieć (jakiej jakości), to już musimy sami go sobie wypracować.

Jeśli macie ochotę mogę podać namiary na lekarzy oraz tytuły książek.

Oczywiście mam świadomość, że każda nasza historia z eno jest różna i różne są diagnozy lekarzy i różne są nasze cierpienia, ale ja chciałam się właśnie z Wami podzielić tym co się u mnie zdarzyło.
Gonia
Udzielający się
Posty: 20
Rejestracja: środa, 24 listopada 2010, 11:16

Re: tak ciężko z endo

Post autor: Gonia »

Aha i zapomniałam dopisać, że wychodzi z badań z usg, że będzie Synek! :D
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: tak ciężko z endo

Post autor: vwd »

hej Gonia :D
z wielka uwaga przeczytalam co tak szczegolowo opisalas :)ogromnie sie ciesze, ze jestes w formie! :)
i b.mocno GRATULUJE! :D to wspaniale, ze bedziesz miala synka!!! ze bedziesz mama!!!
co do tych wszystkich metod i rad... musze to przemyslec :) ale trzymam b. mocno kciuki za twoje rozwiazanie i b. serdecznie Cie pozdr. i sciskam :D Wszystkiego najlepszego! :)
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: tak ciężko z endo

Post autor: gosiak76 »

Wspaniale wiadomosci - no to wspaniale ze zdecydowalas sie dowiedziec a teraz wiesz ze to bedzie chlopczyk Niech roziwja sie i rosnie zdrowo :) Gratuluje jeszcze raz.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: tak ciężko z endo

Post autor: vwd »

Gonia, hej, co tam teraz u Ciebie???
Gonia
Udzielający się
Posty: 20
Rejestracja: środa, 24 listopada 2010, 11:16

Re: tak ciężko z endo

Post autor: Gonia »

Jak to co u mnie u mnie? napisałam tyle, że już wiadomo :)
Na szczęście nadal dobrze i bez zmian, pozdrawiam!
eco299
Początkujący
Posty: 1
Rejestracja: sobota, 12 października 2013, 17:03

Re: tak ciężko z endo

Post autor: eco299 »

Cześć Goniu,

Z zapartym tchem czytałam to co opisywałaś. Czy mogłabyś proszę podać namiary na Panią bioenergoterapeutkę i lekarza z Krakowa?

Z góry bardzo dziękuję
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: tak ciężko z endo

Post autor: vwd »

Gonia pisze:Jak to co u mnie u mnie? napisałam tyle, że już wiadomo :)
Na szczęście nadal dobrze i bez zmian, pozdrawiam!
pisz, pisz jeszcze wiecej ;) to bez zmian - to slowa na ktore tu czekamy, oby tak do rozwiazania! Wszystkiego dobrego!!!
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: tak ciężko z endo

Post autor: vwd »

eco299 pisze:Cześć Goniu,

Z zapartym tchem czytałam to co opisywałaś. Czy mogłabyś proszę podać namiary na Panią bioenergoterapeutkę i lekarza z Krakowa?

Z góry bardzo dziękuję
Tak przy okazji, witam nowa forumowiczke :) Napiszesz nam cos o sobie? Serdecznie zapraszam do dzialu powitan! :) i zreszta do wszystkich innych dzialow rowniez! :D
Gonia
Udzielający się
Posty: 20
Rejestracja: środa, 24 listopada 2010, 11:16

Re: tak ciężko z endo

Post autor: Gonia »

cześć,
przepraszam za milczenie, nie wiedziałam, że napisałyście :)
W ramach kontynuacji mojej historii - wszystko przebiega bardzo dobrze, zgodnie z przewidywaniami moich lekarzy. Poród tuż tuż, termin mam na połowę Grudnia, ale czuję że będzie raczej wcześniej niż później, zobaczymy ;)
Wyniki badań mam rewelacyjne, również zgodnie z przewidywaniami moich lekarzy!:) Nic mi nie dolega w stanie błogosławionym, puchną mi tylko stopy. Czuję się genialnie! Oczywiście najważniejsze, żeby Bobas był zdrowy! Będę Was informować za jakiś czas jak minął poród.

Byliśmy z mężem na szkole rodzenia, bardzo fajne doświadczenie i pomocne, nie żałuję i polecam każdej przyszłej mamie.

Na priv wyślę namiary na lekarzy - tym, które zechciały. Pozdrawiam i życzę spróbowania pójścia moimi śladami, bez chemii, bez kolejnych operacji - jedyne co trzeba poświęcić, to CZAS, nauczyć się pokory i cierpliwości. Utrata wiary w tym czasie, jak najbardziej normalna reakcja. Jak pisałam nie musicie w to wierzyć.

pozdrawiam,
Gonia
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: tak ciężko z endo

Post autor: vwd »

Goniu kochana! :D
Swietnie, ze sie dobrze czujesz!
Czas ucieka i juz niedlugo bedziesz nam sie tu chwalila malenstwem :) Bardzo na ten moment czekamy!!!!
Szczesliwego rozwiazania i koniecznie obiecaj, ze nam pokazesz zdj. maluszka :)
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: tak ciężko z endo

Post autor: gosiak76 »

Wspaniale wiadomosci Goniu - zycze szybkiego i szczesliwego rozwiazania oraz milej opieki w szpitalu podczas porodu i po nim :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Gonia
Udzielający się
Posty: 20
Rejestracja: środa, 24 listopada 2010, 11:16

Re: tak ciężko z endo

Post autor: Gonia »

cześć,
chciałam poinformować, że w pierwszej połowie grudnia urodziłam zdrowego, ślicznego synka :D jestem przeszczesliwa :)
dla tych z Was, które chciałyby zapisać się do mojej dr bioenergoterapeutki w Warszawiw, podaje strone www:
www.sumed.fr.pl

serdcznie pozdrawiam i przy okazji życzę powodzenia wcwalce z endo w Nowym Roku:-)
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: tak ciężko z endo

Post autor: vwd »

naprawde? :shock:
Goniu, a zdj.?
MOC GRATULACJI :P :D :P :D :P :D i wykiwalas endo :lol:
Dla Ciebie, dla synka moc najwspanialszych zyczen !!!!!!!!!!!!!!
Gonia
Udzielający się
Posty: 20
Rejestracja: środa, 24 listopada 2010, 11:16

Re: tak ciężko z endo

Post autor: Gonia »

musze sie do czegos przyznac ze wstydem;-) nie potrafie poruszac sie biegle po tym forum, wiec dodanie zdjecia jest moim obecnym wyzwaniem i pracuje nad tym. pozdrawiam!
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: tak ciężko z endo

Post autor: gosiak76 »

Wspaniale wiadomosci Goniu - jak sie miewa maluszek ??? Czy masz chwilke spokoju czy lubi jak ktos jest caly czas przy nim ??? Pozdrawiam cieplutko :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja historia endometriozy”