moja historia....

Opowiedz swoją historię. Jak długo chorujesz? Czy masz zaufanego lekarza? Czy szybko Cię zdiagnozowano? Czy zastosowane leczenie odniosło zamierzony skutek?
dewi
Ekspert
Posty: 113
Rejestracja: poniedziałek, 26 października 2009, 12:24

moja historia....

Post autor: dewi »

witam, ja zacznę od tego że mnie pani profesor leczyła na wszystko oprócz endometriozy... były dokładne badania męża, aż za bardzo dokładne bym teraz powiedziała( teraz dopiero rozumiem co on biedak musiał przechodzić...), mnie badała pod kątem chlamydiozy, toksoplazmozy, pco, zaburzeń hormonalnych itp. potem zmieniłam lekrz bo bóle stawały się coraz bardziej nie do wytrzymania... zlecił ca125. było ponad 70 przy normie do 34 chyba. złapał sie za głowe i skierował na laparoskopie. po zabiegu przez pół roku przyjmowałam dipheraline sr. czułam się bardzo dobrze, dobrze że trafiło się na zimę bo chociaż było mi wiecznie ciepło... po zabiegu i zastrzykach marker wrócił do normy. samopoczucie także. seks stał się bardzo fajną sferą w moim życiu. ale o zachodzeniu w ciąże niestety nie było mowy. minęło pół roku odkąd zaczęłam normalnie miesiączkować od ostatniego zastrzyku i niestety jestem już po następnej laparoskopii(ca125 100) teraz lekarz nie kazał brać zastrzyków tylko szybko zachodzić w ciążę. miesiączki jeszcze nie dostałam od zabiegu. czekam i martwi się czy uda nam się zajść w ciążę czy może czeka mnie kolejny zabieg za niedługo... choroba jest paskudna, powoduje dziwne bóle w różnych częściach ciała-od brzucha przez kręgosłu, odbyt i bóg wie co jeszcze. chciałabym by ktoś znalazł przyczyny tej choroby, co ułatwiłoby leczenie. wiem,że dużo kobiet boryka się z tym świństwem a najsmutniejsze jest to że wiele z nich jest niezdiagnozowanych. lekarze wmawiają im że te bóle to taka ich natura... bardzo to smutne... wiem,że nie w każdym przypadku marker ca125 wykrywa endometrize ale proszę was jeśli już was coś dziwi w waszym samopoczuciu to zbadajcie go na własną rękę. badanie kosztuje koło 25 zł. nie jest to jakiś majątek a można ratować swoje zdrowie w odpowiednim momencie... pozdrawiam wszystkie kobietki borykające się z tym problemem.DAMY RADE, WKOŃCU JESTEŚMY KOBIETAMI!!!!!!!
domowniczka
Ekspert
Posty: 1507
Rejestracja: wtorek, 30 marca 2010, 10:05

Re: moja historia....

Post autor: domowniczka »

Czytam i czytam te historie... Smutne :-( U mnie podobnie jak u dewi długo mnie diagnozowano Szkoda tego czasu, choć teraz też szkoda, że nikt nie potrafi tak naprawdę nas wyleczyć
Zaklinka1989
Ekspert
Posty: 261
Rejestracja: środa, 31 marca 2010, 09:36

Re: moja historia....

Post autor: Zaklinka1989 »

Dokładnie. Co z tego, że medycyna i technika tak się posuwają do przodu...Ja odnosze czasem wrażenie, że lekarze zbywają lub po prostu robia cos dla swietego spokoju. A choroba w efekcie jest tylko "zaleczana" , usuwany jest efekt a nie przyczyna. To smutne. Dzis malo jest lekarzy z powolania...
Żaklina
domowniczka
Ekspert
Posty: 1507
Rejestracja: wtorek, 30 marca 2010, 10:05

Re: moja historia....

Post autor: domowniczka »

czasami całą naszą energię pochłania zdiagnozowanie ;-)
brakuje już sił na leczenie... niby lepiej, że wiemy jak to się nazywa i jak przebiega choroba u innych, ale z drugiej strony: Co to nas obchodzi?! My chcemy czuć się dobrze, chcemy być zdrowe!!!
dewi
Ekspert
Posty: 113
Rejestracja: poniedziałek, 26 października 2009, 12:24

Re: moja historia....

Post autor: dewi »

witajcie,dawno mnie nie było z wami... a to tylko dlatego,że nie miałam siły. czeka mnie kolejna laparoskopia za niedługo. marker znów rośnie w zaskakującym tempie,samopoczucie coraz gorsz,ciąży brak :( pozdrawiam i trzymam kciuki za was
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moja historia....

Post autor: gosiak76 »

witaj dewi,

mam nadzieje ze po laparoskopii poczujesz sie lepiej - smutno mi ze to juz kolejna z kolei laparoskopia i ze marker rosnie w zastraszajacym tempie - mam nadzieje ze po przeprowadzonej operacji bedziesz mogla cieszyc sie z upragnionej ciazy i dzidziusia - zycze ci tego z calego serca i daj znac jak przebiegla operacja.
Zycze szybkiego powrotu do zdrowka.
Gosia xxxx
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: moja historia....

Post autor: vwd »

Czesc dewi :-) :-D :-) brakowalo nam Twojej obecnosci
zalozylismy nowe watki, zauwazylas? ;-)
szykujesz sie do 3 laparo? oj, biedulko... a jakie leki bralas ostatnio? znowu zastrzyki?
Mocno trzymam za Ciebie kciuki! Powodzenia :-)
patrycja89
Ekspert
Posty: 721
Rejestracja: środa, 7 kwietnia 2010, 20:13

Re: moja historia....

Post autor: patrycja89 »

dewi ja również trzymam kciuki za Ciebie :* Bądź silna!
Czekamy na Ciebie tutaj:* :)

Pozdrawiam

ps vwd witaj z powrotem :)
"Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia."
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: moja historia....

Post autor: vwd »

Czesc Pati :-D
milo Cie widziec :) :) :)
popatrz, jak to jest... dewi szykuje sie do kolejnej laparo... pol roku temu pocieszala tu wszystkie, a teraz pisze "nie mialam sily"...
ile nas jeszcze czeka... radosci i zwatpien?
patrycja89
Ekspert
Posty: 721
Rejestracja: środa, 7 kwietnia 2010, 20:13

Re: moja historia....

Post autor: patrycja89 »

witam Was :)

Zgadza się vwd, czasami sama się zastanawiam ile jeszcze zniosę, a przecież jest wiele osób które maja gorszą sytuację ode mnie.
Ja na początku wystraszona, zmęczona, widząca wszystko w czarnych barwach. Później pełna nadziei, z optymizmem w oczach i sercu, a teraz od nowa.. znowu powróciły wątpliwości, strach.
Ile z nas tak ma? Ta choroba bawi się z nami w berka, ale zagoniła nas w kąt.. jak uda się jej wymknąc to zaraz znowu wpadamy w jej sidła..

Dewi, kochana jesteś pocieszaczem wszystkich, teraz w tych trudnych chwilach wprowadź do swojego serduszka słowa którymi podtrzymywałaś nas na duchu i uwierz, że będzie dobrze! musi..

--------------------------------------------------------
Przychodzi noc.. a po każdej nocy nastaje dzień.. pojawia się burza, a po burzy zawsze wychodzi słońce :*:)
"Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moja historia....

Post autor: gosiak76 »

Dziewczyny,

tak samo jest ze mna - nie wiem ile zniose i ile jeszcze bede musiala zniesc zanim bede miec laparo ktora zaplanowana jest na 8 grudnia. Czasem tez juz nie mam sily cokolwiek robic - lapie mnie zwatpienie, rezygnacja oraz rozpacz, wiem jednak ze musze wytrzymac to wszystko i teraz laparoskopia trzyma mnie przy tej nadziei ze czegos konkretnego dowiem sie o moim stanie zdrowia i bede wiedziec z czym musze walczyc - co nie daje mi zyc w sposob w jaki moglam cieszyc sie tym zyciem kiedys.

Dewi - mam nadzieje ze znadziesz w sobie jeszcze sile zeby pokonac momenty zwatpienia - bedzie dobrze juz niedlugo i tak jak Patus napisala - musi byc dobrze. Mam nadzieje ze wszystko sie ulozy tak jak zyczysz sobie.

Pozdrawiam - Gosia :*
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: moja historia....

Post autor: vwd »

Gosia, ja kiedys tez tak czekalam na laparo i cieszylam sie, gdy trafilam do szpitala ;-) moja mama martwila sie, a ja jej tlumaczylam "na odleglosc", ze to dla mojego dobra
Coz mowic? Trzeba ufac, ze przyszlosc przyniesie nam samo dobro, sam usmiech i samych dobrych i usmiechnietych ludzi :) :D :)
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moja historia....

Post autor: gosiak76 »

Vwd moja mama tez sie martwi moim stanem zdrowia - tez jej tlumacze ze tylko w ten sposob mozna zdiagnozowac co sie dzieje ze mna - gdyz wszystko co bylo do zrobienia w gabinecie zostalo wykonane i dlatego lekarz zaproponowal mi laparoskopie - ciesze sie ze juz jest dzien zaplanowany na wykonanie tej operacji - czas mija szybko jak dla mnie teraz gdyz miesiac temu dowiedzialam sie o terminie mojej laparoskopii poprzez emaila od mojego lekarza prowadzacego ktory zapisal mnie sam na ta operacje pytajac mnie czy zgadzam sie oczywiscie na nia - ja szybko podjelam decyzje bo im bardziej bede zwlekac tym wiecej szkod moze powstac w moim organizmie a tego nie chce.

Ja jestem bardzo dlaeko od rodzinki - ja w Anglii a oni w Polsce - czasem przydaloby sie wsparcie a nawet przytulenie w tych momentach zwatpienia - chyba najbardziej mi tego brakuje gdyz moj chlopak jest w Hiszpanii.

Moje zaufanie pokladam w moim lekarzu ktory potrafi mnie wysluchac i zawsze znajdzie dla mnie czas - to duzo znaczy a wiele znaczy dla mnie to ze jestem tu z Wami i otrzymuje duzo wsparcia od Was kochane kobietki.

Gosia :*
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: moja historia....

Post autor: vwd »

bedzie dobrze :-) musi!!! Teraz jest taki najtrudniejszy czas... potem bedzie "juz z gorki" ;-)
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moja historia....

Post autor: gosiak76 »

mam nadzieje :)

zeby tylko dotrwac do laparoskopii - i tak jestem zadowolona ze mam wyznaczony termin :)

Gosia :*
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
patrycja89
Ekspert
Posty: 721
Rejestracja: środa, 7 kwietnia 2010, 20:13

Re: moja historia....

Post autor: patrycja89 »

Gosiu dotrwasz! sama nie zauważysz kiedy ten czas zleci. Teraz się martwisz wszystkim, bo p-o prostu na to czekasz i myślisz o tym. Ale później tak jak napisała vwd będzie już tylko z górki :) :*

buziaczki dla Ciebie :*:*:* :)
"Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moja historia....

Post autor: gosiak76 »

Patus,

czas leci szybko - pamietam jak miesiac temu mowilam o wizycie u endokrynologa - a ta wizyta jest juz jutro :)
Wiem ze wytrwam - mam nadzieje ze wszystko bedzie z gorki - chociaz z drugiej strony czekaja mnie stale kontrole u ginekologa - wiec szybko sie z tego nie wywine :)

buziaczki
Gosia :*
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
patrycja89
Ekspert
Posty: 721
Rejestracja: środa, 7 kwietnia 2010, 20:13

Re: moja historia....

Post autor: patrycja89 »

Mówilam, że tak będzie :)

miesiąc temu czekałaś na wizytę u endokrynologa, a dziś jesteś już po :)
Kochana, doskonale wiem co to znaczy byc pod stała kontrolną gina.
Pamiętam, jak byłam u niego pierwszy raz i tłumaczył mi jak wygląda taka wizyta. Powiedział wtedy, że dziewczyna powinna przychodzić do ginekologa raz na rok, czasami raz na pół roku, a kilka miesięcy później znajduję się w gabinecie ginekologicznym raz w miesiącu, raz na 2 miesiące.. a nawet co 2 tygodnie.
Szkoda gadać.

Ty jesteś w Anglii, ja miałam z Miłoszem wyjechać do Holandii, a lekarz mi tego zabronił.. W sumie.. nawet gdybym pojechała i coś by mi się tam stało to ani lekarza ani języka.. muszę się jakoś ten rok przemęczyć.
"Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moja historia....

Post autor: gosiak76 »

Ciesze sie ze jestem juz po wizycie u endokrynologa - naprawde czas leci tak szybko - niedlugo bede sie kontaktowac z moim ginem w sprawie kontroli jak bede w Polsce - dodatkowo teraz chce zebym podala jemu moj nr tel. komorkowego w Polsce - zeby wyslac go sms-em - podejrzewam ze nie ma stalego dojscia do internetu a latwiej bedzie jemu wyslac mi jakies informacje droga sms-owa pewnie.
Podejrzewam ze po laparoskopii bede musiala pilnowac wizyt kontrolnych i byc wtedy kiedy bedzie przypadac mi termin kontroli wyznaczony przez lekarza a nie tak jak teraz ze ja mowie lekarzowi kiedy bede i pytac sie czy mam sie pojawic na wizycie.

Ja raz jak bylam na pierwszej wizycie u mojego gina gdyz mialam potworne bole i bardzo krwawilam podczas lotu, jazdy samochodem - byl to dla mnie koszmar. Wtedy mialam badanie wewnetrzne oraz usg - wiedzial ze jestem w Anglii bo o tym jemu wspomnialam juz na poczatku - bylam tylko 2 tyg. w Polsce to kolejna wizyte mialam po 8 dniach i mialam robione kolejne usg.

Jestem w Anglii - to fakt ale wyjechalam gdy nie podejrzewalam zadnych problemow oprocz tego ze mialam nieregularne @ - tak naprawde to w Anglii znalazlam sie pod kontrola ginekologa - w Polsce nie myslalam o tym zeby chodzic na kontrole - mialam tylko raz zrobiona cytologie a tylko z przymusus bylam 3 razy u ginekologa. W Anglii skierowano mnie do szpitla do ginekologa jak mialam zla cytologie - nie mialam wyboru i musialam isc - dobrze sie stalo gdyz wykryto zmiany w miare wczesnym stadium jeszcze - balam sie pierwszej wizyty w klinice kolposkopowej - nie wiedzialam jak to bedzie wygladac, balam sie czy sie zdolam porozumiec z lekarzem, czy zrozumiem ich specjalistyczny jezyk - jednak lekarz uzywal prostego jezyka zebym mogla zrozumiec wszystko - bylam jednak zestresowana a jednak lekarz staral sie zrobic wszystko zebym sie az tak nie czula - byl naprawde wyrozumialy.
Wiem tez ze w Holandii moglabys sie porozumiec w jezyku angielskim - ale jak wyglada tam wszytsko - nie wiem naprawde - w Anglii musisz dostac skierowanie od GP zebys mogla miec wizyte w szpitalu u ginekologa gdyz ginekolodzy przyjmuja tylko i wylacznie w szpitalu - no chyba ze trafisz na takiego GP ktory ma specjalizacje ginekologiczna.
Wiec mysle ze dla Twojego dobra lekarz podjal taka a nie inna decyzje gdyz wie ze wymagasz stalej kontroli lekarskiej - podchodzi bardzo wyrozumiale a to sie najbardziej liczy - bo nie wiadomo na jakiego lekarza bys trafila w Holandii i jak podszedlby do Twojego problemu.

Zycze powodzenia Patus
Buziaczki
Gosia :*
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: moja historia....

Post autor: vwd »

Zalozycielka tego watku - dewi spodziewa sie dzidziusia :D hurrrrrrrrra :D
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moja historia....

Post autor: gosiak76 »

bardzo wspaniala wiadomosc :) wwwoooooooowwww :)

wiele szczescia dewi oraz szybkiego i latwego rozwiazania :) kiedy jest spodziewany termin porodu? jak sie czujesz?

Gosia :*
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
domowniczka
Ekspert
Posty: 1507
Rejestracja: wtorek, 30 marca 2010, 10:05

Re: moja historia....

Post autor: domowniczka »

wiemy juz, wiemy :) powodzenia!!!!!!!!!!!!
dewi
Ekspert
Posty: 113
Rejestracja: poniedziałek, 26 października 2009, 12:24

Re: moja historia....

Post autor: dewi »

termin na kwiecień dopiero,długa droga przed nami ale teraz już wiem,że wszystko musi być dobrze ;)
trzymam kciuki za was dziewczynki,będzie dobrze ;)
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moja historia....

Post autor: gosiak76 »

musi byc dobrze - innego wyjscia nie ma :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: moja historia....

Post autor: vwd »

kwiecien to dobry termin :) moze bedzie kwietniowy byczek :D
cieszymy sie z Tobą :) :D
dewi pisze:trzymam kciuki za was dziewczynki,będzie dobrze
trzymaj, cala nadzieja w tych kciukach!
dewi
Ekspert
Posty: 113
Rejestracja: poniedziałek, 26 października 2009, 12:24

Re: moja historia....

Post autor: dewi »

WRRRR.... TO NIESTETY WRACA :(((((
Kochane,może nie powinnam tego pisać ale niestety moja sielanka bez bólu umiera śmiercią naturalną....
Endo niestety wraca... Odstawiłam miesiąc temu leki-Janinne-i postanowiłam,że postaramy się o kolejnego dzidziusia... Pierwsza miesiączka ok,w tym miesiącu niestety już gorzej... I niestety objawy przypominają mi o moim poprzednim koszmarze.... Nie są jeszcze nasilone,ale już wiem,że to to samo...
Zapisałam się już do lekarza na 12.01 ale niestety do innego niż poprzednio,bo tamten zmienił miejsce przyjmowania i niestety musiałam poszukać innego-wybrałam tego do którego w ciąży na usg 4d jezdziliśmy... Wydawał się fachowcem i o endo też mądrze gadał... Zobaczymy ;) Poinformuję o przebiegu wizyty i jego decyzji ;) Buziaki kochane-trzymajcie się cieplutko ;)
Awatar użytkownika
EveLondon
Ekspert
Posty: 588
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2011, 10:16

Re: moja historia....

Post autor: EveLondon »

witaj kochana przykro slyszec ze wraca z taka sila do ciebie koszmar... wyczekuje razem z toba do wizyty daj koniecznie znac czego sie dowiedzialas a ja trzymam kciuki :*
"Ból jest jak tkanina. Im jest mocniejszy, tym więcej jest wart..."
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: moja historia....

Post autor: gosiak76 »

Przykro mi ze choroba daje znac o sobie - dobrze ze zapisalas sie na wizyte do lekarza wiec mam nadzieje ze wszystko dokladnie lekarz sprawdzi i wspolnie zostanie podjeta madra decyzja dalszego postepowania w Twoim przypadku. Powodzenia podczas wizyty i daj znac jak przebiegla.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: moja historia....

Post autor: vwd »

Dewi kochana :) tak mi przykro, ze znow sie meczysz...
dewi pisze:może nie powinnam tego pisać
ja tez staram sie nigdy nie straszyc, nie pisac takich rzeczy, aby innych dziewczyn nie zalamywac... ale ja tez mialam nawroty choroby... za Ciebie trzymam mocno, b.mocno kciuki :) :) :) i pamietaj "po deszczu jest slonce" :D
dewi
Ekspert
Posty: 113
Rejestracja: poniedziałek, 26 października 2009, 12:24

Re: moja historia....

Post autor: dewi »

dziękuję kochane jesteście.... na was zawsze można liczyc ;)
nie stresuję się jeszcze ale czuję po samopoczuciu,że to właśnie nawrót :( wiem,że dam radę znowu bo jest po co i dla kogo ;) chciałam tylko wam powiedzieć,że ten błogi spokój bez bólu nie trwa wiecznie... a szkoda...
ale przynajmniej będę częściej was teraz odwiedzać,bo do tej pory zaniedbałam odwiedziny ;)
szczerze,to czytałam co u was,ale było mi tak smutno czasem,że nawet nie chciałam się odzywać ;)
teraz będę miała więcej do powiedzenia ;)
PAMIĘTAJCIE-JEŚLI WIARA CZYNI CUDA-TRZEBA WIERZYĆ,ŻE SIĘ UDA ;)))))
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja historia endometriozy”