Moja endo :(:(

Opowiedz swoją historię. Jak długo chorujesz? Czy masz zaufanego lekarza? Czy szybko Cię zdiagnozowano? Czy zastosowane leczenie odniosło zamierzony skutek?
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

Moje miesiączki kiedyś nie były bolesne. W 2007 roku poznałam obecnego partnera i w związku z tym udałam się do gina aby się przebadać i zaopatrzyć w tabletki antykoncepcyjne.
Po badaniu okazało się, że jest wszystko ok. Dostałam Harmonet, ale nie czułam się po nim dobrze. Przytyłam, byłam senna, bolały mnie piersi, ciągle zmęczona.
Postanowiłam zmienić anty na plastry Evra. Po nich czułam się dobrze, ale sytuacja finansowa była dość skomplikowana i musiałam zrezygnować z drogiej antykoncepcji.
Z TZ współżyliśmy dość sporadycznie w dni raczej nie płodne. Z czasem zaczęłam odczuwać różne bóle podczas seksu. Moja @ stała się bardziej bolesna. Było mi słabo, niedobrze, miałam stany podgorączkowe w trakcie @, bolał mnie odbyt, dokuczały mi wtedy biegunki. Myślałam, że tak może być. Nie przejmowałam się tym specjalnie, ale mój TZ zaczął się martwić.
Seks w ogóle zszedł na dalszy plan, bo ja w trakcie potrafiłam się zwijać nie z rozkoszy, a z bólu :cry:
w trakcie @ dwa dni zazwyczaj leżałam w łóżku, a że pracowałam na umowę zlecenie, to po prostu dzwoniłam do pracy że nie przyjdę.
Nigdy wcześniej mi nic nie dolegało. W międzyczasie przeprowadzilismy się z Katowic do Rudy Śląskiej. Zajęta urządzaniem mieszkania, nową pracą i nową pasją (hodowla fretek) nie zważałam na te trudne dni, nie zdążyłam też poszukać żadnego lekarza rodzinnego ani ginekologa.
Aż w maju 2011 roku dostałam bardzo silnych bóli podczas @. Skurcz był tak potężny, że nie mogłam ruszyć się z łóżka. Ból trwał nieprzerwanie przez 1,5H. Potem zelżał po garści nospy i przeciwbóli. Każdej następnej @ wyczekiwałam z trwogą czy aby ból się nie powtórzy. O dziwo nic się nie działo.
Do września 2011 roku...znowu ból mnie zaatakował w nocy. Miałam ketanol i namesil. Znowu trwało to około półtorej godziny.
Postanowiłam jednak udać się do ginekologa. Udało mi się ustalić termin na 5 października. Niestety 3 października w dniu moich 29 urodzin poczułam znajomy ból (Nadmienię, że we wrześniu okres skończył się 28go), stwierdziłam, że to nie możliwe bym znowu dostała okres. Faktycznie okresu nie było, ale ból stawał się co raz mocniejszy. Wytrzymałam jakoś do tego 5go i poszłam do ginekologa nr 1. Kobieta mnie zbadała (ale bez usg) pobrała wymaz na cytologię, stwierdziła, że mam nie wielką nadżerkę. Opowiedziałam jej o bólu, ale ta skwitowała, że to może owulacja. Przepisała Mefacit oraz poprosiłam o plastry Evra.
Wyznaczyła kolejną wizytę pod koniec października by przyjść z wynikami cytologii.
6 Października w pracy robiło mi się słabo przed oczami, wszystko mi wirowało, ból stał się okropny. O dziwo bardzo silny był wtedy kiedy siedziałam (mam pracę siedzącą) ale lekko odpuszczał kiedy wstawałam.
Zwolniłam się z pracy i pognałam do ginekologa, okazało się że w ten dzień nikt nie przyjmuję. Zaczęłam wędrówkę po ginekologach, ale nigdzie nie chcieli mnie przyjąc...ostatecznie pojechałam na ginekologię do szpitala w Katowicach. Tam lekarz mnie przyjął. Ginekolog nr 2:
Opowiedziałam mu o bólu, ale byłam tak skołowana i zmęczona, że nie opowiedziałam mu wszystkiego. Okazało się, że mam stan podgorączkowy, płyn w zatoce douglasa a badanie usg było bolesne. Orzekł, że to zapalenie przydatków.
Całkiem wydało mi się to możliwe. Dostałam Doxycyklinę, diclofenac w czopkach i za 2 tyg do kontroli. Ból po czopkach przechodził. Nadeszła kolejna @, trochę zbyt wcześnie, ale cóż. Znowu ból był koszmarny. Cała prawa strona mi pulsowała, czułam jak by coś mnie rozrywało od środka. Doszły wymioty, biegunka, gorączka. Znowu udałam się do ginekologa nr 2. Ten zbadał, orzekł że wszystko gra. Nie ma żadnych torbieli, wszystko czysto i nie wie skąd te bóle, ale potwierdził żebym kleiła Evrę, z czasem hormony się unormują i mi to przejdzie.
Wróciłam po l4 do pracy. Po kilku dniach powtórka z rozrywki....ciemno przed oczami, słabnięcie i ból. Pojechałam z powrotem do Katowic do przychodni, gdzie byłam u ginekologa nr 1, były już wyniki cytologii, która wyszła dobrze (II stopień). Mówiłam o bólach i o tym co przeszłam i że dalej boli. Zostałam zbadana powtórnie przez USG. Ginekolozka znalazła jakąś zmianę na około 2 cm, kazała zrobić marker ca125 i wrócić ponownie.
Nie minęło kilka dni kiedy znów ból był nie do wytrzymania, pojechałam znowu do przychodni. Znowu inny ginekolog, czyli nr 3. Już trochę wcześniej zaczęłam czytać o bólach w tej okolicy i natknęłam się na Endometriozę. Zasugerowałam mu to, stwierdził, że to może być to. Wypisał mi skierowanie na laparoskopie i kazał udać się do szpitala, niestety nawet mnie nie zbadał.
W ten sam dzień wróciłam do szpitala w Katowicach, gdzie m.in przyjmuję ginekolog nr 2. Ale go nie było. Umówiłam termin na laparo na 1 lutego. A był 2 listopad! Ja przerażona, mówiłam że mnie ciągle boli. Mam stan podgorączkowy, jest mi nie dobrze, spać nie mogę. Wezwano ginekologa na konsultację. Ten mnie zbadał, zrobiono krew, beta hcg. Okazało się, że mam zbyt duzo płynu w zatoce douglasa i jakieś zmiany w morfologii. Zadecydowano o pozostawieniu mnie na oddziale, a rano miał się odbyć zabieg ściągania płynu. Obawiano się czy to nie pękniecie, jajnika, torbieli albo co gorsza ciąża pozamaciczna.
Zabieg wykonano. A ja tuż po narkozie poczułam się znacznie lepiej !! Co za radość. Gorączka nawet mi zeszła, ból tez. Zabieg odbył się w piątek i w ten sam dzień wróciłam do domu odpocząc. Przez weekend byłam u rodziców, bo mój TZ pracował, było już zimno i nawet nie miał by kto mi napalić w kominku.
Mama podsunęła mi ulotkę o endometriozę. Wtedy stwierdziłam, że to chyba to....Na następnej kontroli chciałam o tym koniecznie wspomnieć, lecz ten brak torbieli mnie zmylał.
9 listopada miałam kontrole. Wszystko ładnie się goiło. Ginekolog nr 2 (bo postanowiłam jego się trzymać, gdyż pracował w tym szpitalu gdzie miałam mieć laparo) potwierdził że mogą to być zmiany endometrialne, ale za wczesnie by coś mówić. Trzeba poczekać czy Evra zacznie działac. Czyli około 3-4 miesiące. Akurat na termin laparoskopii.
Niestety nie dane było mi się cieszyć radością życia bez bólu. Akurat dostałam urlop, zaczęłam przygotowania do wystawy fretek.
14 listopada znowu cholerny ból bez powodu. Mój TZ miał dość poszliśmy na izbę przyjęć do szpitala w Rudzie Śl gdzie teraz mieszkam. Tam pobrali mi krew, podłaczyli do kroplówki, zbadali mocz. I tu niespodzianka. Erytrocyty zalegały pole widzenia, krew w moczu, ciała ketanowe, ale o dziwo brak leukocytów. Zadecydowali, że to jednak zapalenie układu moczowego. Przepisali jakieś leki i po kilku godzinach poszliśmy do domu. Kroplówka z ketanolem i no-spą działała. Niestety 16 listopada powtórka z rozrywki. Nie mogę nic jeść, bo czuję palącą kule w brzuchu. Oddawanie moczu to katorga, nie mogę nic spać. Znowu izba, stwierdzają to samo, mocz juz lepszy ale dalej mase erytrocytów. Badanie krwi ok, crp niskie. Nie ma zapalenia.
Puszczają do domu. A ja w czarnej rozpaczy. Nie śpię, płaczę, stan podgorączkowy, ból. Nic nie jem, już jestem prawie przekonana, że to też jelita mi siadają, układ moczowy też. Jem na siłę. Robię się blada strasznie. W nocy z 18 na 19 znowu jedziemy na pogotowie. Tam zostaję do rana pod kroplówką, robią mi krew, okazuje, że parametry wątrobowe są podwyższone, trzustkowe też, morfologia wskazuje na niedokrwistość. Jak na złość dostaję @. Pobierają mi mocz cewnikiem, gdzie dalej są erytrocyty. Idę na konsultację ginekologiczną. Podczas badanie wyje z bólu na fotelu, ale oboje ginekologów stwierdzają, że mój problem nie jest ginekologiczny. Mają problem z odszukaniem jednego jajnika (prawego), po chwili go znajdują i stwierdzają, że jest przyklejony do macicy. Odnajdują też to co znalazła ginekolog nr 1 w październiku i okazuje się to być ciałkiem krwotocznym.
Jednak zapada decyzja o zatrzymaniu mnie w szpitalu i konieczności zrobienia badań. Ja chociaż smutna, że muszę zostać w szpitalu to i wreszcie z nadzieją, że znajdą przyczynę bóli.
Przyjmują mnie na chirurgię, bo na gastro nie ma miejsc. Na chirurgii stwierdzają, że to nie wyrostek, ale dostaję masę kroplówek, jestem nawadniana. Mało jem, prawie nic. Sikam krwią, więc stwierdzają zapalenie pęcherza i na to podają antybiotyk. Po około 3 dniach przenoszą mnie na gastro (zapomniałam dodać, że dostaje antybiotyki na to zapalenie pęcherza od miesiąca, takie jak dalacin c, nolcin), padają podejrzenie na zapalenie jelita. Chociaż wypróżniam się nawet nie źle. Jedynie mam wrażenie, że pokarm się nie trawi.
Robią mi krótką kolonkę, gdzie nic nie znajdują i robią gastroskopię. Gdzie znajdują tylko helico. Na usg brzucha też nic nie ma.
W związku z tym wypuszczają mnie do domu rozpoznając jelito drażliwe. Po prostu wściekłość i rozpacz. Chciałam tylko wrócić do domu i odpocząć. Wracam do pracy...ból nasila się przy dłuższym siedzeniu, ale mogę chodzić i stać. Staram się w domu sprzątać, jem mało. Przez to schudłam do około 57 kg (wzrost 174). Idę wreszcie do lekarza rodzinnego. Niestety to jak mnie tam potraktowano woła o pomstę do nieba.
Lekarka rodzinna nr 1 wrzeszczy na mnie, ze czego ja chce jak mam diagnozę - jelito drażliwe, przepisała leki i tyle. A ja już na antybiotyki wydałam kupe kasy, teraz na jelito drażliwe. Stwierdziłam, że może to pasożyty. Dała skierowanie na badanie kału i tyle.
Za kilka dni idę tam z powrotem z bólem do lekarza rodzinnego ale trafiam na inną lekarkę. Ta mnie w ogóle nie przyjęła i krzyczała, że dlaczego przychodzę tak późno (było koło 17,a przychodnia do 18) a ja jej na to, że pracuje i nie mogę wcześniej. To ona do mnie że mam się zdecydować czy pracuje czy jestem chora. Z płaczem uciekłam....
Mój ojciec zdenerwowany tym wszystkim wiezie mnie kolejny raz na izbę przyjeć na oddział gin. Tam mnie już pamiętają. Robią znowu usg brzucha, usg dopochwowe i badania krwi. Dalej nic...Wracam do domu...
Postanawiam iść prywatnie do ginekologa i gastrologa.
Ginekolog nr 4 prywatny - niestety też na usg nic nie widzi, stwierdza, że muszę pobrać evrę z 4 mies i zobaczyć jakie będą efekty. Za to płacę mu 100 zł. Do tego przepisuje mi leki na zapalenie i tracę w aptece następną kasę. Idę do gastrologa, ten ma wreszcie dla mnie czas...pogadaliśmy i stwierdził, że to nie jest absolutnie problem gastryczny. A diagnoza jelito drażliwe było na wyrost.
W to mu wierzę....dał mi skierowanie do szpitala urologicznego bo powiedział że tam tkwi mój problem (łącznie z problemem ginekologicznym).
Pojechaliśmy, niestety lekarz na miejscu stwierdza po usg brzucha i nerek, że nic mi nie jest i on nie widzi potrzeby kładzenia mnie na oddział...przepisuje tylko kolejny antybiotyk...levoxa....
Mam dość. Nadchodzą święta.
Jakoś sobie radzę. Po szpitalu dostałam Zaldir - lek z paracetamolem i tramalem. Tak w cudowny sposób odkrywam działanie tramalu. Pomaga bardzo. Ból staje się mniejszy, Nawet działa dwa dni a ja normalnie funkcjonuję. Co prawda stan podgorączkowy jest ale spada nawet do 37 lub 36,9 a po Zaldiarze nawet miewam 36,7. W grudniu między świętami jeszcze raz idę do ginekologa nr 2. Tam mówię, że mam dosyć, że to mnie wykańcza. Mówię o laparoskopii, że chce jak najszybciej, że to endometrioza.
Potwierdza moje słowa. Mówi aby jeszcze ten miesiąc wytrzymać i laparo pokaże co się dzieje. Tak też robię...
Czekam z utęsknieniem na laparo i z nadzieją na wybawienie oraz na 100% diagnozę.
1 lutego stawiam się w szpitalu.
Jeszcze tylko badanie przed a ja cała w stresie, bo jak się okazuje nie ma miejsc w szpitalu. Prawie jestem załamana. Na szczęście zostaje przyjęta, lekarz potwierdza, że to mogą być zmiany endo. Nawet stwierdza, że wyhodowałam torbiel.
Jeszcze rozmowa z lekarzem, który opisuje co będą robić i rozmowa z anastezjologiem.
Rano zabieg. Znoszę go bardzo dobrze, aż do wieczora gdzie zaczynają się wymioty. Całą noc, no ale to skutek narkozy.
Za wiele nie dowiaduje się od lekarza, tylko że jest to endometrioza. Wszczepy mam w zatoce douglasa i w zatoce retziusa. I stopień.
Dostanę visanne. Wreszcie wiem gdzie to dziadostwo siedzi skąd problem z moczem i ten ból. Wracam do domu w piątek po południu. W niedziele wieczorem dostaję potwornego bólu nerek. Prawa strona. Ból jest silny, dostaję drgawek. TZ dzwoni po pogotowie, natychmiast przyjeżdzają i zabierają mnie do szpitala. Tam okazuje się, że nerki są w porządku ale mocz nie bardzo. Coś tam się dzieje. Może to być wynik zejścia narkozy. Dostaję tramal, ketanol nospę i do domu. Biorę też Palin. Jakoś leci.
Idę na kontrolę do gina. Przepisuje mi visanne i Zadiar.
Było dobrze, nawet gorączka mi spadała do 36,9 a czasem nie mam wcale.
Jestem dziś na 21 tabletce. Cudów nie ma, ale w sobotę byłam zrobić badanie krwi. W moczu jest białko, nie wiem co mam myśleć :/
Nadchodzi czas gdzie powinnam dostać @. Nie wiem czy dostanę, ale boli mnie głowa, brzuch pobolewa. Stan podgorączkowy wraca 37,3. Ciągle mam parcie na mocz.
Nie chcę by znowu się coś działo....
Przepraszam za tak gigantyczny post, ale to i tak nie wyszystko :
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

Ale Ty przeszlas - az strach ogarnia jak dlugo trzeba sie nachodzic zanim otrzyma sie diagnoze endometrioza. Mam nadzieje ze teraz bedzie coraz lepiej oraz Visanne bedzie w stanie Tobie pomoc. Pisz jak sie czujesz - zawsze postaramy sie odpowiedziec na Twoje posty zebys nie czula sie osamotniona z choroba. Pozdrawiam.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
orchidea
Udzielaj±cy się
Posty: 23
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2012, 19:22

Re: Moja endo :(:(

Post autor: orchidea »

Aż mnie wszystko boli, chyba moja rozwinięta empatia zadziałała.. bardzo mi przykro, że musiałaś trafić na takich lekarzy, tak to właśnie niestety bywa. Masz przynajmniej diagnoze, może w końcu będą Cię leczyć na to na co powinni, chociaż martwi mnie Twój problem z moczem, nie wiem czy może to być związane z endometriozą. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać czy na rozwój endometriozy nie mają wpływu tabletki antykoncepcyjne, u mnie się w sumie od tego zaczęło.. ale sama nie wiem. InezRS dużo przeszłaś, mam nadzieje, że ta historia z lekarzami będzie dobiegać końca. Pozdrawiam
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Re: Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

Endo ulokowała się w zatoce retziusa a to jest między macicą, pęcherzem i spojeniem łonowym. Czyli problemy z moczem są właśnie od tego - tak sądzę. Nie wiem na 100%. Boję się iść do kolejnego lekarza. Powtórzę badanie moczu.
Myślałam że pod czas tej laparoskopii ogniska endo zostaną usunięte, ale tak się nie stało. Chociaż przez prawie miesiąc mnie nic nie bolało.
Dziś mam wolne od pracy, rozmyślam nad tym wszystkim. Mam gigantycznego doła, płaczę.
Chciałabym cofnąć czas, wrócić do tego kiedy byłam szczęśliwa i zdrowa.
Łudzę się że będzie dobrze, że zbliża się wiosna. Mam przecież tyle do zrobienia, a tak trudno mi się wziąśc w garść.
orchidea
Udzielaj±cy się
Posty: 23
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2012, 19:22

Re: Moja endo :(:(

Post autor: orchidea »

Doskonale Cie rozumiem, mam podobny stan.. też się dziwie, że mi nie usunęli ognisk endometriozy. Również mam w tej zatoce co Ty i poza tym w zatoce Douglasa.. z resztą gdzie ja ich nie mam :(
Główka do góry! albo nie... wyrycz się porządnie a później główka do góry.. to jest ciężka sytuacja musisz się w tym oswoić.. ale "wczorajszy ból jest dzisiejszą siłą". Jest nas wiele, i wszystkie jesteśmy silne babki! Buziaki!
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Moja endo :(:(

Post autor: vwd »

InezRS pisze:Łudzę się że będzie dobrze, że zbliża się wiosna. Mam przecież tyle do zrobienia, a tak trudno mi się wziąśc w garść.
jasne, ze bedzie dobrze! :) pewnie, ze trudno sie wziac w garsc, my to rozumiemy... ale nie odpuszczaj, walcz o swoje zdrowie! powodzenia! :)
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: Moja endo :(:(

Post autor: agachod1 »

Witaj na forum. Po przeczytaniu twojej historii mam w glowie tylko jedno slowo: STRASZNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dziewczyno przez co ty musialas przejsc. Mam nadzieje, ze wkrotce twoj stan sie poprawi, Visanne zacznie dzialac, a ty poczujesz sie lepiej. O @ sie nie martw, bo na Visanne nie bedziesz jej miala. Moga byc plamienia przez pierwsze dwa mce i bole brzucha, ale to reakcja organizmu na lek. Bardzo mi przykro, ze endo umiejscowilo sie na pecherzu. W sumie to ja tez caly czas odczuwam parcie na pecherz wiec doskonale rozumiem przez co przechodzisz. Jesli nie usunieto u ciebie wszystkich ognisk endo, istnieje szansa, ze zostana one rozpuszczone przez Visanne, poniewaz ten lek nie tylko hamuje rozwoj choroby, ale tez likwiduje niewielkie ogniska. Zycze ci abys jak najszybciej doszla do siebie i pomalu wracala do normalnego zycia. Pozdrawiam. Agnieszka. :) :) :)
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Re: Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

Nie wiem co będzie dalej czy kolejne laparo czy jak?
Mi powiedziano, że ogniska są małe ale jest ich sporo, może dlatego dostałam visanne? I tak wydaje mi się, że nie wiele przeszłam bo moja diagnoza została postawiona dość szybko, tylko intensywnie odwiedzałam szpitale. Jak czytam historie gdzie od lat dziewczyny kulają się po szpitalach, odwiedzają specjalistów i dalej nic. Najgorzej obawiałam się by endo nie było na jelitach, ale z tym problemu nie mam. I dzięki Bogu na razie oby jak najdłużej.

Dziś juz moje samopoczucie lepiej, a to dlatego, że wczoraj trafiła do nas z ulicy kolejna fretka z wodzisławia i szybciutko znalazła dom u naszych znajomych. Strasznie się ciesze, bo te zwierzaki mam od lat i zajmuje się ich hodowlą. to dla nich też muszę być silna, bo one nie rozumieją jak ktoś im nie da jeść, pić czy nie posprząta.
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: Moja endo :(:(

Post autor: agachod1 »

Na razie nie mysl o kolejnej laparo. Dostalas Visanne, a to jest lek ktory jak ci wyzej napisalam moze rozpuscic pozostale ogniska endo. Zycze ci aby tak sie wlasnie stalo. Pozdrawiam i nie zamartwiaj sie.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

Super ze masz odskocznie hodujac fretki bo to sa naprawde przemile zwierzatka :) Moja przyjaciolka w Anglii ma fretke jedna - taka ruda i jest to samiec o imieniu Frodo - jest naprawde przemily i slodki ;)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Re: Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

agachod1 - Sama laparo i pobyt w szpitalu nie był zły, wiec dla mnie to straszne nie jest. Oczywiście, nie żebym biegła na nią z radością, ale chciałabym usłyszeć - nie ma Pani ognisk wszystko gra :) Przecież na USG tego nie zobaczą.

gosiak76 fretki to moja pasja, mam ich 10 :) Szykujemy się do miotów, a taki freci poród to też trzeba mieć stalowe nerwy. w 2010 roku odbierałam dwa porody na raz, ale kluseczki są wielkości kciuka i cicho popiskują :) One dają nam radość i siłę do działania, a nawet w pewnym sensie zastępują dzieci :)
dlatego tak mi smutno kiedy nie mam siły się pobawić z nimi, trudno jest mi im sprzątać, przygotowywać mięso. W listopadzie w piątek wylądowałam w szpitalu, a w sobotę miałam jechać na wystawę do Krakowa. Ja nie pojechałam, ale trzy moje fretki tak i nawet wygrały :P
A jak macie dziewczyny chwilkę czasu to zapraszam na zwiedzanie:
www.diamondferrets.pl w dziale galeria 2 są najnowsze fotki, maluszków też :)
A drugą moją pasją jest szycie dla nich :) Dopiero się uczę, ale szyje hamaki, tunele, domki, legowiska - wszystko z polaru.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

Podziwiam Cie i to bardzo mocno - ciesze sie ze Twoje fretki wygraly wystawe pomimo ze Ty nie moglas byc z nimi w tej wyjatkowej chwili. Zajrze na pewno na ten link zeby zobaczyc malenstwa i nacieszyc nimi oko :)
Super ze zaczynasz robic dla nich rozne rzeczy - na pewno bardzo to lubia. Czy one juz mogly cos wyprobowac z tego co zrobilas czy to poczatki i jeszcze tak do konca nie bylo mozliwosci przymiarki ??
Wiem ze ciezko jest odbierac porody - ja odbieralam porod mojej suczki i byl to pierwszy porod mojej suczki a zarazem ja po raz pierwszy odbieralam porod - poza tym nikogo wiecej nie bylo w domku w tym momencie jak ona sie szczenila.
Masz wspaniala pasje i mam nadzieje ze dzieki temu zapominasz chcoiaz troszke o swej chorobie a one potrafia Ci zmienic humorek na lepszy :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Re: Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

Jasne, że już wypróbowały :) Szyje od kwietnia zeszłego roku, ale z długą przerwą kiedy wystąpiły bóle i pobyty na izbach. Zresztą nie tylko moje fretki skorzystały z hamaków :) Mam sporo znajomych na Śląsku, którzy też mają fretki i zaopatrują się u mnie w kocyki dla nich :)
Jak odbierałaś poród to wiesz jaki to stres, ale za równo ekscytacja i adrenalina. A potem opieka nad takimi maluszkami i patrzenie jak rosną. Gotowanie im, zabawa itd.
Także mój dzień był absorbujący, rano praca, potem ogarnięcie zwierzaków, czas dla TZ, spotkania z przyjaciółmi. W międzyczasie udzielanie rad innym no i pomoc przy adopcjach fretek.
I tak sobie czytam historie Wasze i dochodzę do wniosku, że wszystkie jesteśmy zagonione, często nie mające czasu dla siebie, ale też pełne werwy i jakoś spełnione, a nagle taka upierdliwa choroba :/
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

Tak to wlasnie bywa - staramy sie byc zorganizowane pomimo choroby. Mysle ze Ty tez sie do takich osob zaliczasz - najwazniejsze aby wszystko robic z umiarem i zeby nie odczuwac zbyt duzych dolegliwosci po takim pracowitym i zagonionym dniu.
Co do porodu to wiem jaki to stres ale tez radosc ze maluszki sa na swiecie i zyja - ja musialam masowac jednemu pieskowi serduszko bo dlugo nie mogl wyjsc a sunia piszczala ale w koncu sie udalo a piesek przezyl dzieki mojej szybkiej reakcji.
Fantastycznie ze fretki mialy juz okazje wyprobowac Twoje osiagniecia - zycze wiec wiele sukcesow w dalszym wykonywaniu roznych fantastycznych rzeczy dla fretek :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Re: Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

Z umiarem to ja nie potrafię. Wszystko szybko, w biegu, kilka rzeczy na raz, bo doba za krótka, a jeszcze trzeba fora obskoczyć :D
Chyba visanne działa bo mam huśtawki nastrojów. Raz dół, raz dobrze, raz świetnie, raz czarna rozpacz. Istotne jest dla mnie to że zbyt dużego bólu nie odczuwam jak na razie.
Moje pierwsze hamaki co robiłam rok temu:
http://www.diamondferrets.cba.pl/GALERI ... index.html :lol:
A tu widać legowiska
http://www.diamondferrets.cba.pl/GALERI ... index.html
A tu maluszki z 2011 roku
http://www.diamondferrets.cba.pl/GALERI ... index.html

Właśnie wczoraj przeczytałam, że u znajomej hodowczyni urodziło się 12 takich klusek. Co prawda dwie odeszły, ale i tak to super wynik.
Dobrze, że my tyle nie rodzimy za jednym zamachem :mrgreen:
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: Moja endo :(:(

Post autor: agachod1 »

Witaj. Tosuper, ze jak do tej pory bol ci odpuscil. Dziewczyno, jaki ty masz potencjal energii w sobie. jak czytam twoje wpisy to az ci zazdroszcze. ja tez tak kiedy robilam. Kilka rzeczy na raz i to szybko. NIgdy nie lubilam robic przerw w pracy, bo wtedy zaczynalam odczuwac zmeczenie i ciezko bylo na nowo sie zmobilizowac. No a teraz? Wszystko sie zmienilo. Super, ze masz takie fajne zajecie. Ja tez lubie futerkowe zwierzatka. Takie fajne, ze od samego patrzenia chcialoby sie je przytulic. Juz wchodze i ogladam twoje pupilki. Na razie.
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: Moja endo :(:(

Post autor: agachod1 »

Fretki sa superowe. To jest fajna scenka: http://www.diamondferrets.cba.pl/GALERI ... 51878.html
Sorki, ale swintuch ze mnie. A swoja droga jak udalo ci sie ich nakryc? To chyba nie bylo latwe co?
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Moja endo :(:(

Post autor: vwd »

InezRS pisze: taka upierdliwa choroba :/
kazda choroba jest upierdliwa :( moze ta nie jest najgorsza...
a Twoje zainteresowanie fretkami jest nietuzinkowe i b.mi sie podoba :) Moze moglabys cos o tym napisac w watku Moje hobby
http://www.forum.endoendo.pl/viewtopic. ... 1a2a00ac75
pzdr. :)
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: Moja endo :(:(

Post autor: agachod1 »

W sumie to ja na innym watku tez uzylam takiego okreslenia: upierdliwa choroba. Tzn. ciezka do zdiagnozowania, ciezka do leczenia i niemozliwa do zupelnego wyleczenia. Najgorsze jest to wlasnie, ze sie z nia zyje do usranej smierci. Przepraszam za wyrazenie, tzn do momentu menopauzy. A nawet potem nie jest lekko, bo daje o sobie znac zmeczenie, bole plecow, nieleczone zrosty na jelitach itd. Jest tego cala masa. Nie sposob tego ogarnac okiem.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

Male fretki sa takie bezbronne ale jak rosna to staja sie coraz piekniejsze - fantastyczne hobby :)
Widze ze robotki dla fretek tez swietnie wygladaja - jestes niesamowita i czuje ze masz sporo energii jak te Twoje malenstwa ktore wiecznie lubia cos robic a jak sie zmecza to zamkna oczka i zasna :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Re: Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

agachod1 pisze:Fretki sa superowe. To jest fajna scenka: http://www.diamondferrets.cba.pl/GALERI ... 51878.html
Sorki, ale swintuch ze mnie. A swoja droga jak udalo ci sie ich nakryc? To chyba nie bylo latwe co?
Ale wbrew pozorom tu się nic nie dzieje :P To samiczka jeździ na samczyku, bo one czasem tak robią dla zabawy :oops:
vwd pisze:kazda choroba jest upierdliwa moze ta nie jest najgorsza...
Dla mnie zawalił się świat. Nie jestem odporna na ból, a przynajmniej tak mi się wydawało. Z początku nie wiedziałam co mi jest, byłam przerażona, nie spałam kilka nocy pod rząd.
agachod1 pisze:W sumie to ja na innym watku tez uzylam takiego okreslenia: upierdliwa choroba. Tzn. ciezka do zdiagnozowania, ciezka do leczenia i niemozliwa do zupelnego wyleczenia. Najgorsze jest to wlasnie, ze sie z nia zyje do usranej smierci. Przepraszam za wyrazenie, tzn do momentu menopauzy. A nawet potem nie jest lekko, bo daje o sobie znac zmeczenie, bole plecow, nieleczone zrosty na jelitach itd. Jest tego cala masa. Nie sposob tego ogarnac okiem.
Szczerze mówiąc nie wydaje mi się tak ciężka do zdiagnozowania tylko lekarze ją olewają, a to w większości przypadków endo jest odpowiedzialna za bóle podczas @, podczas seksu, podczas wypróżniania, sikania. Ostatnio w programie "Wstydliwe Choroby" na TLC była dziewczyna, tylko weszła i zaczęła mówić, że ma bóle podczas stosunków i coś tam jeszcze, a ja wykrzyknęłam ENDO!
Sprawdziło się, zrobili jej laparo i skoagulowali ogniska, nawet pokazywali urywki jak to się robi (jejku czemu mi tego nie zrobili??) A lekarze odsyłają kobiety : "bo taka nasza natura, że boli".

gosiak76 - mają energię, jak się rozszaleją to wariactwo w domu na maksa, skaczą, gugają, uciekają, szczypią.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

InezRS pisze:w większości przypadków endo jest odpowiedzialna za bóle podczas @, podczas seksu, podczas wypróżniania, sikania.
no wlasnie w wiekszaosci przypadkow - u mnie juz tez myslano ze mam endo bo mialam bole i obfite krwawienia, odczuwalam bole podczas stosunku, bylam oslabiona i chronicznie zmeczona jakby zycie ze mnie uciekalo ale nie mialam endo.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

InezRS pisze:gosiak76 - mają energię, jak się rozszaleją to wariactwo w domu na maksa, skaczą, gugają, uciekają, szczypią.
to musis fantastycznie wygladac jak tak sobie szaleja :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Re: Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

Na stronie są też filmy w dziale filmiki, tylko troche się ładują.

Robiłam badanie moczu, co za ulga. Mocz czysty jak łza. Nie ma kompletnie nic. Nic co by wykraczało po za normę.
Jedynie ten stan podgorączkowy mnie drażni, ale kompletnie niczym zbić go nie mogę, więc prawdopodobnie "hormonalny" bedzie. Może od tarczycy?
W każdym razie też mnie nic za bardzo nie boli, visanne działa pewnie.
Jestem tydzień po terminie spodziewanej miesiączki, czyli juz raczej nie przyjdzie :mrgreen:
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

Super ze wyszedl czysty mocz a Visanne dziala jak nalezy :) Wlasnie ten stan podgoraczkowy - ciekawe gdzie tkwi tego przyczyna - mam nadzieje ze cos sie wyjasni wkrotce. A czy jest mozliwosc ze szaleje jakis wirus i dlatego jest stan podgoraczkowy u Ciebie ??
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Re: Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

Nie ma z czego być wirus. Stan ten mam od października z małymi przerwami. Wiążę go z endo, ponieważ jak miałam ściągany płyn z zatoki duglasa to i od razu pojawiła sie normalna temperatura przez kilka dni, potem nadeszła @ i znowu stan pozostał. Po laparoskopii też nie miałam tem przez kilka dni a potem zaczęła wzrastać. Jak zjem apap, ibuprom a wczoraj nawet pyralginę sprint to nie drgnął ani o pół kreski. Za to koło 22 tem spada sama do 37 a rano 36,9. Zaldir jak zjem to temp spada do 36,6 , no ale to silmy lek z tramalem więc mam go na wyjątkowe bóle. A co dziwne poliki mi płoną, pod oczami też pieczenie, ale zarumieniona nie jestem i czubek nosa mam zimny :? Ręce i stopy zresztą też zimne.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

A kiedy wybierasz sie do lekarza zeby ustalic cos z tym stanem podgoraczkowym ??
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
InezRS
Udzielaj±cy się
Posty: 35
Rejestracja: wtorek, 6 marca 2012, 12:39

Re: Moja endo :(:(

Post autor: InezRS »

Dopiero jak skończę drugie opakowanie visanne. Ale jutro jest spotkanie w związku ze świadomością endometriozy w Katowicach, jak zdążę to się przejadę, ma być ordynator oddziału gin w katowicach gdzie robiłam laparo. Może dopytam czy to normalne.
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Moja endo :(:(

Post autor: gosiak76 »

InezRS pisze: Robią mi krótką kolonkę, gdzie nic nie znajdują i robią gastroskopię. Gdzie znajdują tylko helico.
Helico powoduje stan zapalny przewodu pokarmowego co moze wywolywac stan podgoraczkowy u Ciebie. Stan zapalny gornego odcinka pokarmowego moze przechodzic do jelita co powodowac moze zbieranie sie plynu w zatoce Douglasa.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
agachod1
Ekspert
Posty: 1668
Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2011, 21:01

Re: Moja endo :(:(

Post autor: agachod1 »

InezRS pisze: robią mi krew, okazuje, że parametry wątrobowe są podwyższone, trzustkowe też, morfologia wskazuje na niedokrwistość. :
Mysle, ze twoj problem moze byc natury nieginekologicznej. Mialam ci wczesniej napisac, ze ciekawi mnie ten stan podgoraczkowy, ktory caly czas sie u ciebie utrzymuje. Mysle, ze powinnas zwrocic uwage na ta bakterie helicobacter pylori. Ta bakteria moze powodowac stan zapalny w jamie brzusznej i podwyzszona temp. Moze powodowac bole brzucha. Zasugeruj to lekarzowi. Jeden facet, ktorego znalam, mial silne bole brzucha i nikt nie wiedzial co mu jest. Mial gastroskopie i ona nic nie wykazala. Wszyscy wiedzieli, ze to jakas bakteria jednak nie mogli jej zlokalizowac. Po dluzszym czasie udalo sie wreszcie ja odnalezc i zidentyfikowac. Podano mu odpowiedni lek i bole ustapily. Moze i w twoim przypadku tak jest. Stan zapalny jelita, spowodowany ta bakteria powoduje zbieranie sie plynu w zat Douglasa. Nie wiem. To moj pomysl. Moze sprawdz sama, dopytaj...Pozdrawiam i zycze powodzenia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja historia endometriozy”